"Emily w Paryżu" znów w ogniu krytyki po 2. sezonie. Tym razem oburzyli się Ukraińcy — i słusznie
Karolina Noga
30 grudnia 2021, 10:02
"Emily w Paryżu" (Fot. Netflix)
Twórcy "Emily w Paryżu" obiecywali, że 2. sezon przestanie wykorzystywać szkodliwe stereotypy. Tak się jednak nie stało, a Netflix znalazł się w ogniu krytyki przez przedstawienie Ukrainki.
Twórcy "Emily w Paryżu" obiecywali, że 2. sezon przestanie wykorzystywać szkodliwe stereotypy. Tak się jednak nie stało, a Netflix znalazł się w ogniu krytyki przez przedstawienie Ukrainki.
Po głośnych dyskusjach na temat wykorzystywania stereotypów w "Emily w Paryżu", twórca serialu Darren Star podkreślał, że 2. sezon nie popełni tego błędu. Niestety nie do końca się to udało, a serial ponownie wywołał lawinę krytyki.
Emily w Paryżu — Ukraińcy oburzeni 2. sezonem
W 2. sezonie Emily (Lily Collins) bierze udział w zajęciach z francuskiego, gdzie spotyka Petrę (Daria Panchenko) — wulgarnie ubraną blondynę z Kijowa. Bohaterki spędzają razem czas na mieście i wybierają się na zakupy. A ponieważ mają za zadanie rozmawiać po francusku — którego to języka żadna z nich nie zna — dochodzi do "uroczego" nieporozumienia kończącego się kradzieżą w sklepie. Kiedy Emily orientuje się, co się stało, natychmiast chce wracać na miejsce zdarzenia i oddać ukradzione rzeczy. Petra protestuje, dziewczyny zaczynają się kłócić i Emily zostawia koleżankę. Serial nigdy potem już nie wraca do całej sytuacji.
Problematyczny wątek nagłośniła ukraińska influencerka Eugenia Havrylko, która nie szczędziła twórcom serialu krytyki w obszernym wpisie na Instagramie.
— To, jak potraktowaliście wizerunek Ukraińców w 4. odcinku 2. sezonu, to taki tani chwyt, absolutny skandal i po prostu wstyd. I nie mogę uwierzyć, że to nadal dzieje się w 2021 roku. W czasie, kiedy okazujemy szacunek wszystkim narodom i płciom. Czasie, kiedy zwalczamy wszystkie stereotypy, które rujnują pokój i relacje międzykulturowe. Czasie, kiedy nikt nie będzie się śmiał z takich żałosnych rzeczy.
Mimo to ukazujecie Ukrainkę jako osobę bez poczucia smaku i godności. Głupią, ignorancką złodziejkę. Dajcie spokój. Czy w ogóle jesteście poważni?
Do dyskusji włączył się ukraiński minister kultury, Oleksandr Tkachenko, który we wpisie na portalu Telegram obiecał, że skontaktuje się z Netfliksem.
— "Emily w Paryżu" przedstawia Ukrainki w sposób karykaturalny, co jest nie do przyjęcia oraz obraźliwe. Dlaczego Ukraińcy mają być postrzegani w ten sposób za granicą? Jako ludzie, którzy kradną, chcą wszystkiego za darmo i obawiają się deportacji? Tak nie powinno być. Napiszę do Netfliksa i poskarżę się na całą sytuację.
Nieco później Tkcachenko poinformował, że Netflix zareagował na jego skargę. Platforma przeprosiła i obiecała pozostać z ministrem w kontakcie, by w przyszłym roku uniknąć podobnych sytuacji.