"The Newsreader" zabiera nas do świata mediów lat 80. — recenzja australijskiego serialu 2021 roku
Nikodem Pankowiak
1 stycznia 2022, 14:02
"The Newsreader" (Fot. ABC)
"The Newsreader" to najpopularniejszy australijski serial 2021 roku, który przenosi nas w świat mediów lat 80. I choć produkcja jest w nich mocno osadzona, zadaje uniwersalne pytania.
"The Newsreader" to najpopularniejszy australijski serial 2021 roku, który przenosi nas w świat mediów lat 80. I choć produkcja jest w nich mocno osadzona, zadaje uniwersalne pytania.
"The Newsreader" to największy zeszłoroczny hit w australijskiej telewizji, który pojawił się w Polsce na platformie Viaplay. 6-odcinkowy dramat autorstwa Michaela Lucasa zdobył najwięcej nominacji do przyznawanych na początku grudnia nagród Australijskiej Akademii Sztuki Filmowej i Telewizyjnej, gdzie triumfował m.in. w kategorii najlepszy serial dramatyczny. Twórcy tego serialu zabierają nas w świat australijskiej telewizji lat 80., gdy media wyglądały zupełnie inaczej niż dziś.
The Newsreader to serial dla kochających media
Akcja serialu zaczyna się na początku 1986 — roku obfitującego w wiele ważnych wydarzeń zarówno w Australii, jak i na świecie. 1. sezon – nie wiemy w tym momencie, czy będą kolejne, choć twórcy wyrazili taką wolę — zaczyna się od katastrofy promu Challenger, a kończy na katastrofie w Czarnobylu. W tym niespokojnym czasie w redakcji programu News at Six coraz wyraźniej zarysowuje się konflikt dwójki współprowadzących — ambitnej i mającej przed sobą świetlaną przyszłość Helen Norville (Anna Torv) i prawdziwej legendy stacji Geoffa Waltersa (Robert Taylor).
Geoff ze względu na swoją pozycję i doświadczenie, niechętnie dzieli się czasem antenowym, a współpraca z Helen, choć trwa już długo, jest mu wyraźnie nie w smak. To jednak ona zdaje się być przyszłością programu, a władze stacji zdecydowanie większe nadzieje pokładają w niej niż w będącym symbolem "starego" dziennikarstwa Geoffie, który jednak nie zamierza tak łatwo oddawać własnej pozycji. W tym zgiełku coraz jaśniej zaczyna świecić także gwiazda Dale'a Jenningsa (Sam Reid), młodego reportera, który zawiązuje nieoczekiwany sojusz z Helen.
Mimo że w Australii i na świecie dzieje się w tym roku wiele, serialowy newsroom zdecydowanie różni się od tych, które mogliśmy widzieć w innych serialach. Jest tu zdecydowanie spokojniej, jakby na końcu świata wszystko mogło dziać się z nieco wolniejszym tempie. Niech to jednak nikogo nie zmyli, tutaj również nie brakuje pracy pod presją czasu, która skutkuje czasem błędami w dziennikarskiej sztuce, czy pogoni za sensacyjnymi tematami, zanim zdobędzie je konkurencja. Czasem jednak aż trudno uwierzyć, że redakcja dużego newsowego programu może być tak mała — gdyby twórcy serialu zasygnalizowali chociaż obecność innych reporterów czy ekipy technicznej, zapewne wyglądałoby to bardziej wiarygodnie.
The Newsreader pyta o rolę i kondycję mediów
"The Newsreader", choć pozostaje mocno osadzony w latach 80., stawia pytania, które są, a przynajmniej powinny być aktualne także w dzisiejszym świecie mediów. Gdzie kończy się informacja, a zaczyna rozrywka? Jak daleko można się posunąć, by zdobyć materiał, którym nie będzie mógł się pochwalić nikt inny? Czym jest odpowiedzialność wobec odbiorcy i czy to na pewno dobry pomysł, by serwować im newsy z tezą? Jednocześnie jednak udaje mu się uniknąć taniego moralizatorstwa i dydaktyzmu, jak chociażby u Aarona Sorkina w "The Newsroom". Tu praktycznie nic nie jest czarno-białe i w parze z pytaniami nie idą łatwe odpowiedzi.
Bo serial, choć jego akcja dzieje się w świecie mediów, nie skupia się wyłącznie na nich. Przedstawione w nim wydarzenia są pretekstem, by powiedzieć nieco więcej o ówczesnej kondycji australijskiego społeczeństwa — widzimy więc, jak trudno było wtedy zaistnieć w świecie mediów kobietom, które przez przełożonych i kolegów były traktowane raczej jako ładny dodatek do swoich męskich kolegów, których gwiazdy miały świecić pełnym blaskiem.
Widzimy to nie tylko na przykładzie granej przez Annę Torv Helen, choć i ona musi mierzyć się z długim cieniem swojego telewizyjnego partnera, ale przede wszystkim młodej Noelene. Ta uzdolniona dziennikarka koreańskiego pochodzenia jest wyraźnie mądrzejsza i bardziej pracowita od większości swoich kolegów i przełożonych, ale przez długi czas nie jest w stanie przebić szklanego sufitu, a gdy trzeba znaleźć kozła ofiarnego, staje się naturalnym wyborem.
"The Newsreader" pokazuje także, jak w latach 80. podchodzono do tematów, o których w Australii mówi się do dziś, a które wtedy często jeszcze były tabu. Widzimy, jak cynicznie traktowano temat Aborygenów, których wymazuje się z telewizyjnego przekazu, bo "mówią niewyraźnie", czy w jaki sposób przedstawiano wtedy, niemalże u szczytu epidemii AIDS w tym kraju, mniejszości homoseksualne i jak łatwo robiono z nich wroga, gdy publika tego wroga potrzebowała. Dość mocny nacisk na ten ostatni wątek położono także dlatego, że jeden z bohaterów wciąż jeszcze nie odnalazł do końca swojej tożsamości, a musi to zrobić w świecie, gdzie o pewnych rzeczach nie mówi się wprost, tylko półsłówkami.
The Newsreader to aktorski popis Anny Torv
Na ekranie błyszczy przede wszystkim Anna Torv, która jest niczym wino — im starsza, tym lepsza. Występ w "The Newsreader" to prawdopodobnie jej najlepsza rola w całej karierze. Jej bohaterka jest przepełniona skrajnościami – nie zawsze panuje nad swoimi emocjami, nieobce jej są ataki paniki, ale to wszystko traci znaczenie, gdy w studiu zapala się lampka. Gdy tylko kamera idzie w ruch, Helen staje się zupełnie inną osobą, profesjonalistką uwielbianą przez widzów.
Choć łatwo byłoby tu przeszarżować, Torv trzyma się w ryzach, co z pewnością jest też zasługą scenarzystów – mimo że Helen jest najbardziej wyrazistą postacią w serialu, nie użyli do jej narysowania zbyt grubej kreski. Nie można także zapomnieć o pracy, jaką wykonali scenografowie czy kostiumografowie, dzięki którym lata 80. naprawdę ożyły na ekranie, a serial nie wygląda jak teatr telewizji.
Największe wyrazy uznania należą się jednak scenarzystom i Emmie Freeman — reżyserce wszystkich odcinków. Doskonale żonglują oni między zakulisowymi rozgrywkami w telewizji, prywatnym życiem bohaterów oraz ich pracą oraz bawią tempem akcji — zwłaszcza w scenach z udziałem Helen, ale nie tylko. Co nie takie oczywiste, w tych sześciu odcinkach udaje im się skupić także na postaciach drugoplanowych, które nie są jedynie ruszającym się tłem, a ludźmi z krwi i kości. Oczywiście, na rozwój postaci wciąż jest tutaj dużo miejsca, dlatego ucieszyłby mnie potencjalny 2. sezon serialu.
"The Newsreader" to niespodziewana perełka, która niestety zapewne nie przebije się do świadomości widzów. A szkoda, bo to tylko kolejny przykład tego, iż w Australii także potrafią robić seriale, które do szerokiej publiki docierają niestety zbyt rzadko. Jeśli lubicie seriale z akcją w świecie mediów, jest to rzecz wręcz obowiązkowa. Mimo akcji ponad 35 lat temu, treść tej produkcji jest jak najbardziej aktualna, co pokazuje, że na przestrzeni lat pewne tematy i pytania nie straciły na znaczeniu.