"Księga czarownic", czyli wampir, czarownica i rebelia — recenzja finałowego sezonu serialu
Agata Jarzębowska
10 stycznia 2022, 16:58
"Księga czarownic" (Fot. Sky)
Wampir, czarownica i polityczna rebelia. 3. sezon "Księgi czarownic" wchodzi w poważniejsze tony, ale nadal pozostaje miłą odtrutką na rzeczywistość. Recenzujemy finałowe odcinki.
Wampir, czarownica i polityczna rebelia. 3. sezon "Księgi czarownic" wchodzi w poważniejsze tony, ale nadal pozostaje miłą odtrutką na rzeczywistość. Recenzujemy finałowe odcinki.
"Księga czarownic" zawsze składała się z trzech części. Jedną z nich był romans, który niósł 1. sezon, drugą z nich była przygoda, która królowała w 2. sezonie. Trzecią zawsze była polityka, która choć obecna od samego początku, najmocniej wybrzmiewa w sezonie 3. Bo Diana (Teresa Palmer) i Matthew (Matthew Goode) mogli się buntować, uciekać i ukrywać, ale w końcu musieli stawić czoła prawu, jakiemu podlega ich społeczność. I trzeba przyznać, serial bardzo zgrabnie poradził sobie także i z tą częścią historii.
Księga czarownic — 3. seria zaczyna się pożegnaniem
W 3. sezonie "Księgi czarownic" Matthew i Diana wracają w chwale z XVI wieku do teraźniejszości, nieświadomi że przyjdzie się im od razu pożegnać z Emily (Valarie Pettiford) zamordowaną przez Petera Knoxa (Owen Teale). To wydarzenie od razu nadaje ton całemu 3. sezonowi — nie ma tu miejsca na świętowanie i radosne powroty. Jest chwila na opłakanie zmarłej i natychmiastowe zabranie się do pracy.
Polityczne rozgrywki mogłyby się wydawać nudne, ale tak nie jest. Dzięki temu, że 3. sezon "Księgi czarownic" został skrócony do siedmiu odcinków, fabuła wartko posuwa się naprzód i nie ma się wrażenia, że jakieś wątki są przeciągnięte lub zbędne. Tuż obok politycznego rozstawiania pionków mamy Dianę w ciąży z bliźniakami, wampira grasującego w Londynie i niepanującego nad żądzą krwi Marcusa (Edward Bluemel), który stara się połączyć nowe obowiązki z całkiem świeżym życiem uczuciowym — a do tego jeszcze poszukiwania pozostałych stron Księgi życia. 3. sezon serialu na podstawie książek Deborah Harkness to łączenie ze sobą porozrzucanych wątków i ukazywanie brakujących kawałków układanki.
Oczywiście, wiele rzeczy — jak znalezienie nowego i zaufanego badacza wraz laboratorium do kontynuowania badań czy wszechwiedzący internet, dzięki któremu nie trzeba odwiedzać każdej jednej biblioteki — przychodzi bohaterom z łatwością. Inni bohaterowie z kolei są dokładnie w tych miejscach, w których powinni być. Ale to wbrew pozorom to nie jest wada tego serialu. "Księga czarownic" ma właśnie taka być, dostarczać przyjemnej rozrywki bez nadmiernego komplikowania rzeczy.
Związek Diany i Matthew także wchodzi na zupełnie inny poziom. To już nie romansująca para, to małżeństwo oczekujące na dzieci. Ich relacja zmienia się dramatycznie, ale jest to zmiana na plus. Oboje wytworzyli między sobą ogromną nić wzajemnego zaufania i choć nie zawsze są ze sobą zgodni, to widać, że ufają sobie nawzajem i swoim decyzjom. Jest to miła odmiana, biorąc pod uwagę, że w 2. sezonie, ze względu na czasy, do których się przenieśli, Diana miała dużo mniej do powiedzenia. Tutaj są swoimi partnerami, a Diana dzięki zrozumieniu swoich mocy wyrasta na potężną sojuszniczkę.
Księga czarownic sezon 3 — przyjaciele i wrogowie
W 3. sezonie "Księgi czarownic" powraca wiele znanych już twarzy, a część z nich po raz pierwszy przyszło nam zobaczyć poza dekoracjami elżbietańskiego Londynu. Na ekrany powrócił Paul Rhys ("Vincent i Theo") jako charyzmatyczny ksiądz/wampir Andrew Hubbard oraz Steven Cree ("Outlander") jako Gallowglass, a dołączył do nich Toby Regbo ("Upadek królestwa") w roli dorosłego Jacka. Wszyscy dobrze dopasowali się do znanej z wątku współczesnego obsady — zupełnie jakby byli w niej od samego początku.
Warto tu zwrócić także szczególną uwagę na wątek nowoorleański, w którym Matthew musi zmierzyć się ze swoją przeszłością, by móc stworzyć nową przyszłość i pozyskać sojuszników. W teorii nie ma w nim gwałtownych scen i wartkiej akcji, ale serial pozwala poczuć jego wagę oraz to, jak wiele kosztowało Matthew ponowne pojawienie się właśnie tam. Z kolei ci, którzy tęsknią za nutką niewiadomej i świeżym romansem, z pewnością z przyjemnością będą oglądali dalszy rozwój wypadków między Marcusem i Phoebe (Adelle Leonce, "Black Mirror: Crocodile"), tworzących kolejny niedozwolony związek i badających, gdzie tak naprawdę razem zmierzają w tych dość trudnych czasach.
Księga czarownic sezon 3 — czy warto obejrzeć?
Czy coś finałowemu sezonowi zabrakło? Trochę tak. Budowanie napięcia w związku z czekającą nas potyczką pomiędzy Satu (Malin Buska) a Dianą oraz Benjaminem (Jacob Ifan) a Matthew działa — aż do momentu samej potyczki. Wygląda to trochę tak, jakby twórcom zabrakło czasu na stworzenie dłuższego starcia, bo przecież trzeba jeszcze rozwiązać sprawy polityczne. A szkoda. Szczególnie jeżeli chodzi o wątek Satu, ponieważ ten ciągnie się już od 1. sezonu i zdawało się, że czeka nas widowiskowa walka dwóch potężnych wiedźm. Nie znaczy to, że finałowy los obu bohaterów nie jest satysfakcjonujący — ale jednak chciałoby się dostać to samo, tylko w trochę bardziej widowiskowej wersji,
Tym bardziej że sam wielki finał sprowadza się do posiedzenia Kongregacji — trudno oczekiwać, by w inny sposób można było zmienić zatwardziałe prawo. Dlatego choć serial odpowiada na wszystkie pytania, po jego zakończeniu pozostaje pewne uczucie niedosytu. Czy coś czeka nas dalej? Trudno na ten moment powiedzieć, ale z pewnością drzwi pozostają otwarte dla drugoplanowych postaci. "Księga czarownic" pozostaje bowiem w rozdrożu pomiędzy starym a nowym ładem, co mogłoby przynieść dalsze ciekawe historie.
Tymczasem serial pozostaje tym, czym był od początku: przyjemną rozrywką na długie wieczory z bohaterami, których naprawdę można polubić. I zakończeniem, może trochę zbyt słodkim, ale chyba dokładnie takim, jakie obecnie potrzebowaliśmy zobaczyć.