"Falling Skies" (2×10): Zbyt słodko, zbyt patetycznie
Andrzej Mandel
20 sierpnia 2012, 21:46
Finał 2. sezonu "Falling Skies" – "A More Perfect Union" – zostawia w niepewności, ale i z mieszanymi uczuciami. Było zbyt słodko, zbyt podniośle, ale za to z przyzwoitym cliffhangerem (ale nie tym widowiskowym). Spoilery.
Finał 2. sezonu "Falling Skies" – "A More Perfect Union" – zostawia w niepewności, ale i z mieszanymi uczuciami. Było zbyt słodko, zbyt podniośle, ale za to z przyzwoitym cliffhangerem (ale nie tym widowiskowym). Spoilery.
Wojskowy przewrót, jaki miał miejsce w końcowych sekwencjach "The Price of Greatness" miał dać naszym bohaterom wolną rękę. Niestety, Tom Mason (Noah Wyle) musiał wyskoczyć z tą swoją amerykańską miłością do demokracji za wszelką cenę i mało brakowało, a skończyłoby się to nie najlepiej dla niego i 2nd Mass. Na szczęście odsiecz przybyła z najmniej spodziewanej strony.
Dobra, tylko co Skittersi nagle robią w środku pilnie strzeżonej bazy? Przewrót wojskowy przewrotem, ale może jednak ktoś pilnował drzwi? Widzieliśmy też przecież kamery, a tu nagle deus ex machina w środku bazy zjawiają się zbuntowani Skittersi z synem Toma Benem na czele i dają świetną okazję do wzruszającej sceny pt. dobrzy cywile bronią obcych przed bezdusznymi żołnierzami. Fajnie się to oglądało (serio), ale i tak ból zębów pozostał, jak po zbyt słodkich i zbyt zimnych lodach w upalny dzień.
Dalej było już odrobinkę lepiej, ale scenarzyści troszkę się zacukali i najpierw stwierdzili, że zbuntowani Skittersi nie mogą zbliżyć się do bazy Obcych, bo łatwo ich wykryć, a potem wrzucili ich w moment, w którym Tom dowiedział się, że będzie miał kolejne dziecko (z paliwem kłopotów nie mają, a z prezerwatywami już tak?) z uroczą panią doktor i był gotów powiedzieć Obcym wszystko, co wiedział…
Na szczęście, cliffhanger mamy podwójny. Kto oglądał ten wie, co stało się z Hale'em i może domyślać się, jak ja się domyślam, że będziemy mieli z tego sporo emocji w następnym sezonie. Kto wie, czy nie więcej niż z pojawienia się nowych Obcych w widowiskowej sekwencji zamykającej 2. sezon "Wrogiego nieba".
Wzięte razem do kupy ostatnie trzy odcinki 2. sezonu nieco zepsuły wrażenie jakie miałem po pierwszych siedmiu. Niestety, scenarzyści nie oparli się pokusie dorzucenia amerykańsko-patetyczno-słodkiego sosu, który psuje zarówno seriale jak i filmy. To dlatego Spielberga ogląda się tak jak czyta się Sienkiewicza. "To szmira!" – krzyczymy i oglądamy dalej. Także w przypadku "Falling Skies" ma się podobne wrażenie i widać, że Spielberg palce w tym maczał.
Nie zmienia to faktu, że na 3. sezon i tak czekam z niecierpliwością. I poczekam sobie pewnie ładnych dziesięć miesięcy. Chciałbym jednak, by 3. sezon był mniej amerykański, ale chcieć to sobie mogę.