"The Afterparty" to impreza zróżnicowana gatunkowo – recenzja premiery serialu Apple TV+ z Tiffany Haddish
Kamila Czaja
30 stycznia 2022, 11:03
"The Afterparty" (Fot. Apple TV+)
Kryminał, komedia romantyczna, sensacyjniak w stylu "Szybkich i wściekłych", musical o pragnieniu sławy… A to wszystko w zaledwie trzech pierwszych odcinkach "The Afterparty".
Kryminał, komedia romantyczna, sensacyjniak w stylu "Szybkich i wściekłych", musical o pragnieniu sławy… A to wszystko w zaledwie trzech pierwszych odcinkach "The Afterparty".
Kryminalne zabawy w świetnej obsadzie udają się w ten weekend różnie, jednak dostępne trzy odcinki (z planowanych ośmiu) "The Afterparty" sugerują, że w tym wypadku nie mamy do czynienia z rozczarowaniem. Póki co nie mamy też wprawdzie do czynienia z arcydziełem, ale wykorzystujący ramę klasycznego kryminału z przesłuchiwaniem grupy podejrzanych serial zapewnia wystarczająco wiele eksperymentów i czystej rozrywki, by poświęcić mu czas.
The Afterparty — o czym jest nowy serial Apple TV+?
Wymyślony przez Christophera Millera (znanego choćby z "21 Jump Street" i filmów o Lego) gatunkowy miks to prowadzona w każdym odcinku z innej perspektywy opowieść o zjeździe absolwentów piętnaście lat po ukończeniu liceum oraz o tytułowej imprezie po tym spotkaniu. Imprezę zorganizował Xavier (najmłodszy z braci Franco, Dave), dawniej Eugene – aktor i muzyk, któremu w nastoletnich czasach nikt kariery nie wróżył, a teraz dawni współtowarzysze szkolnej niedoli widzą w nim obiekt zazdrości, niechęci, podziwu lub szans na poprawę własnej sytuacji.
Xavier, irytujący z każdą cudzą perspektywą bardziej, nie dożywa jednak końca imprezy, a na scenę wkracza policjantka grana przez Tiffany Haddish ("The Carmichael Show"). Detektyw Danner daleko jednak to śledczej czołówki, a towarzyszący przesłuchaniom detektyw Culp (John Early, "Search Party") mądrością na razie nie grzeszy. Ten duet spróbuje rozwikłać zagadkę, kto wypchnął celebrytę z okna, a sposobem wyjaśnienia tajemnicy mają być rozmowy, w których każdy z podejrzanych opowie swoją wersję, swój "film".
The Afterparty to kryminał i wszystko inne
Do kryminalnej ramy oraz pokazywania różnych wersji wydarzeń (kłania się Kurosawa) dochodzi tu po pierwsze aspekt parodystyczny – bliski filmowi "Na noże" Riana Johnsona – a po drugie masa zabaw innymi niż kryminał gatunkami. Historię Aniqa (Sam Richardson, "Veep") chcącego odzyskać licealną miłość, Zoe (Zoë Chao, "Love Life"), obejrzymy więc jako komedię romantyczną, losy będącego z Zoe w separacji Bretta (Ike Barinholtz, "Świat według Mindy") przybiorą kształt sensacyjno-pościgowy w wariancie twardziel czuły wobec dziecka, a liczący na drugą szansę na muzyczną karierę Yasper (Ben Schwartz, "Parks and Recreation") przeniesie nas w świat musicalu.
Już z tego przeglądu trzech odcinków widać, że skumulowano w "The Afterparty" sporo pomysłów, co niekoniecznie musiało wyjść serialowi na dobre. Tu jednak kolejne warstwy się napędzają, o ile bowiem ani zmiana perspektywy i niemożność ustalenie jednej prawdy z tego, co ludzie zapamiętali, ani niepoważne podejście do śledztwa (poza "Na noże" wystarczy przywołać wcześniejsze przykłady jak choćby "Zabity na śmierć" z 1976 roku), ani nawet sięganie po kolejne gatunki w ramach jednej produkcji współcześnie pewnie nie zaskakuje, o tyle w mieszance daje jakiś posmak nowości, jeśli tylko ktoś gustuje w tego typu szaleństwie.
Można więc próbować nadążać za różnicami między zeznaniami kolejnych podejrzanych – a przecież przed nami jeszcze między innymi wariant przeżywającej załamanie dawnej prymuski, Chelsea (Ilana Glazer, "Broad City"). Można zastanawiać się, kto zabił – i co różne dziwne przedmioty robią w różnych dziwnych miejscach, co będzie się świetnie stopniowo wyjaśniało.
Można też podziwiać dbałość o detale w naśladowaniu gatunków, demaskować przywoływane konwencje i nucić rewelacyjne piosenki z odcinka 3., które powinny przypaść do gustu fanom "Crazy Ex-Girlfriend" (scenarzystą tej odsłony "The Afterparty" jest pracujący przy tamtym serialu Jack Dolgen). Można się zastanawiać, dlaczego nikt nie pamięta ze szkoły Walta (Jamie Demetriou, "Cudotwórcy"). A najlepiej robić to wszystko równocześnie i skumulować sobie zabawę.
The Afterparty w świetnym towarzystwie
W zachłyśnięciu się odważnymi nadmiarami wszystkiego łatwo wybaczyć "The Afterparty" fakt, że nie wszystkie żarty, zwłaszcza w odcinku "Brett", są wysokich lotów, a na razie ileś postaci to wciąż tylko karykatury, chociaż mam nadzieję, że z czasem Jennifer – w liczbie mnogiej, bo są dwie, grane przez Tiyę Sircar (Vicky z "Dobrego Miejsca"!) oraz Ayden Mayeri ("Homecoming") – będą miały okazję pokazać ciekawsze oblicze. Liczę też na to, że śledczy okażą się ostatecznie mniej nieporadni niż w pierwszych odcinkach, w których są trochę jak "głupia i głupszy", co szybko staje się monotonne.
Sukces całości będzie w dużej mierze zależał od obsady, która na razie nie boi się niczego. Aktorzy i aktorki obsadzeni zostali raczej zgodnie z tym, do jakich ról już nas przyzwyczaili, ale ma to tę zaletę, że widz może odnieść wrażenie, że już tych bohaterów zna, że są mu bliżsi niż dopiero przecież poznane postacie. I że jest sens w kibicowaniu im. Zwłaszcza Aniqowi, bo na razie to postać graną przez Richardsona pokazano jako uroczego domorosłego detektywa biorącego sprawy w swoje ręce i tworzącego z Yasperem świetny duet.
Mam nadzieję, że serial wykorzysta potencjał postaci, w natłoku pomysłów na formę i zagadki nie zgubi ciekawego, podanego wprost konceptu, że każdy człowiek gra w swojej głowie w nieco innym filmie i że "wybór" gatunku wiąże się z tym, co dla danej osoby najważniejsze. To sprawia, że różne fajerwerki formalne mogłoby iść w parze z pogłębianiem ludzkich portretów, na razie często ustępującym miejsca celowo przesadzonym grom z licznymi konwencjami.
Czy warto oglądać serial The Afterparty
Do masy wrażeń dodać należy prawdziwe gwiazdy w epizodach związanych z karierą Xaviera, stylową czołówkę, kilka udanych powracających gagów, których nie chcę zdradzać. Nawet jeśli okaże się pewnie, że "The Afterparty" ostatecznie nie będzie przełomem serialowych narracji, nie da nam tragikomicznej ekipy mogącej konkurować z najlepszymi, a rozwiązanie kryminalnej zagadki, jak większość tego typu rozwiązań, nie spełni podkręconych oczekiwań, to poznawanie kolejnych zwrotów akcji i, bliskich sytuacji poszczególnych bohaterów, filmowych gatunków powinno wystarczyć na udany seans.