"Genialna przyjaciółka", czyli dorosłość, uczucia i cała reszta – recenzja pierwszych odcinków 3. sezonu
Mateusz Piesowicz
7 lutego 2022, 10:03
"Genialna przyjaciółka" (Fot. HBO)
Światy Lenù i Lili jeszcze nigdy nie były tak odległe, jak w 3. sezonie. Czy bohaterki "Genialnej przyjaciółki" mimo to pozostają sobie bliskie? Oceniamy dwa pierwsze odcinki.
Światy Lenù i Lili jeszcze nigdy nie były tak odległe, jak w 3. sezonie. Czy bohaterki "Genialnej przyjaciółki" mimo to pozostają sobie bliskie? Oceniamy dwa pierwsze odcinki.
Odkąd "Genialna przyjaciółka" przedstawiła nam małe Elenę Greco i Lilę Cerullo, gdy te biegały wspólnie po nędznych neapolitańskich uliczkach w latach 50., minęły dwa sezony i kilkanaście lat w życiu obydwu bohaterek. Dużo się w tym czasie wydarzyło – nie brakowało chwil, w których wydawało się, że ich przyjaźń nie ma prawa przetrwać, ale koniec końców łącząca je więź zawsze okazywała się mocniejsza niż najtrudniejsze próby. Początek 3. sezonu serialu z jednej strony to potwierdza, ale z drugiej pokazuje, że dorosłe już kobiety coraz więcej dzieli.
Genialna przyjaciółka – 3. sezon serialu HBO
Nowa odsłona serialu, którą oparto na "Historii ucieczki", kolejnej książce z cyklu neapolitańskiego autorstwa Eleny Ferrante, rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie kończyliśmy poprzednią. Elena (Margherita Mazzucco), na której w całości skupia się premierowy odcinek, jest już po wydaniu swojej debiutanckiej powieści, powodzi jej się również w życiu prywatnym, ponieważ zaręczyła się z pochodzącym z bardzo dobrej rodziny Pietro Airotą (Matteo Cecchi), świeżo upieczonym profesorem Uniwersytetu Florenckiego. Wygląda na to, że wreszcie nic nie zaszkodzi jej szczęściu, gdy na scenę znów wkracza Nino (Francesco Serpico).
Już krótkie spotkanie z młodym Sarratore wystarcza, żeby odżyło dawne uczucie, przesłaniając wszystko inne i nie pozwalając Lenù cieszyć się szczęściem, a na tym wcale nie koniec. Będący pierwszą i największą miłością bohaterki mężczyzna, choć fizycznie obecny tylko przez chwilę, jest w tym sezonie "Genialnej przyjaciółki" niczym złowrogi duch, którego samo wspomnienie zwiastuje kłopoty. Można odnieść wrażenie, że bezpośrednio lub pośrednio jest z nim związane większość tutejszych problemów, co trudno uznać za przypadek – tym bardziej, że te dotyczą nie tylko Eleny.
O tym przekonujemy się w drugim odcinku, który zamienia uniwersyteckie klimaty Pizy i Mediolanu na dobrze znaną neapolitańską nędzę, w której na dobre ugrzęzła Lila (Gaia Girace). Chociaż "ugrzęzła" może być w jej przypadku źle dobranym słowem – wprawdzie musiała wyrwać się z koszmarnego związku ze Stefanem, ale wybór życia w biedzie oraz utrzymywania siebie i syna z fizycznej pracy wydaje się motywowany wiarą, że na więcej i tak nie ma szans. Rezygnacją ze starań, do której doprowadziły Lilę lata rozczarowań wynikających z pochodzenia, w jej mniemaniu przekreślającego nadzieje na lepsze życie. Nadzieje, których niedawno całkiem się pozbyła (pamiętacie opowiadanie spalone w finale 2. sezonu?), zamykając rozdział naiwnych dziecięcych marzeń.
Genialna przyjaciółka i różne oblicza dorosłości
Kiedy oglądamy premierowe odcinki 3. sezonu "Genialnej przyjaciółki", w oczy rzuca się przede wszystkim ogromny kontrast między nimi. Chociaż obydwie główne bohaterki mają swoje problemy, nijak nie da się ich ze sobą zestawić. Światy Lenù i Lili oddaliły się na tak dużą odległość, że trudno w ogóle szukać między nimi porównań, o ewentualnej bliskości nawet nie wspominając. Bo i na czym ta miałaby się opierać, skoro dla jednej powodem do płaczu są nieprzychylne recenzje książki, a druga za nic nie pozwala sobie na okazanie słabości w znacznie bardziej dramatycznych okolicznościach?
W teorii dystans między przyjaciółkami jest więc nie do zasypania, ale w praktyce sprawa wygląda zupełnie inaczej. Zwłaszcza gdy w chwili największego kryzysu Lila nie szuka pomocy ani u rodziny, od której się odcięła, ani u Enza (Giovanni Buselli), wciąż oferującego jej bezinteresowne wsparcie, mimo ścierających się w nim uczuć. Szuka jej u żyjącej teraz niemalże na innej planecie Lenù, wiedząc, że ich relacja, nawet jeśli odległa, jest absolutnie nierozerwalna. I Elena też to wie, nie tylko na wezwanie przyjaciółki odpowiadając, ale nieustannie wracając do niej myślami, czy szukając u niej aprobaty, której mimo wszystkich swoich osiągnięć wciąż potrzebuje.
Można uznać tę zależność za przesadzoną lub twierdzić, że wynika z poczucia winy, które Elena sama formułuje, zdając sobie sprawę, że równie dobrze sama mogła być na miejscu Lili. Tak czarno-białe postawienie spraw byłoby jednak, jak zawsze w kontekście "Genialnej przyjaciółki", zdecydowanie zbyt dużym uproszczeniem. Przyjaźń Lenù i Lili, od samego początku tak trudna i niejednoznaczna, wydaje się teraz nawet mocniejsza niż wcześniej, bo oparta na kolejnych rozstaniach i powrotach, wzajemnych rozczarowaniach i ciosach, które powinny ją zniszczyć, a jednak nie zdołały. To właśnie w niej, a nie w zawodowych i prywatnych sukcesach Lenù czy niezwykłej wytrwałości Lili należy się w największym stopniu dopatrywać dojrzałości bohaterek.
Genialna przyjaciółka, czyli przyjaźń i polityka
A ta dojrzałość powinna im się zdecydowanie w najbliższym czasie przydać, bo już po otwierających 3. sezon odcinkach widać, że czeka je mnóstwo wyzwań, związanych i z własnymi problemami, i z rzeczywistością wokół nich. Zawsze obecna w serialu, choć dotąd raczej w tle polityka, tym razem wysuwa się mocniej na pierwszy plan, umieszczając bohaterki w centrum (niekiedy dosłownie) konfliktu włoskiej lewicy z prawicą, mimo że te nie są nim w gruncie rzeczy zainteresowane.
Lenù, którą książka (a raczej jej część) wystawia na publiczny ostracyzm w konserwatywnym do bólu Neapolu, w lewicowym środowisku studenckim pociąga jego otwartość i oferowana w nim wolność. Szybko jednak przekonuje się, że te mają swoją mroczną stronę. Lila z kolei wyśmiewa komunistyczne ideały, udowadniając, jak niewiele mają wspólnego z rzeczywistością tak ubóstwianej "klasy robotniczej", co czyni z niej bohaterkę, ale też błyskawicznie sprowadza poważne kłopoty.
Łatwo więc dostrzec, że obydwie kobiety stają się po raz kolejny ofiarami rzeczywistości, bardzo odległej od noszonych na transparentach, ale najczęściej pustych haseł. Bo te mogą pięknie brzmieć, jednak ich autorzy rzadko mają okazję dotknąć stojącego za nimi prawdziwego świata. Takiego, w którym odwaga i przełamywanie barier przez młodą autorkę są brane za rozwiązłość, a walka o swoje grozi wyrzuceniem na bruk i utratą jakichkolwiek środków do życia. Świata, w którym kobiety takie jak Lenù i Lila wciąż nie są traktowane poważnie i albo się z tym godzą, idąc na kompromis, albo nie i usuwają się na margines, skazując się na cierpienie.
"Genialna przyjaciółka" zna obydwa te stany bardzo dobrze, tak naprawdę w żadnym nie znajdując ukojenia, a tylko mniejszą lub większą gorycz. Wykształcenie, sukces, zdobyte samodzielnie pieniądze? Mało istotne, wciąż najważniejszy mąż, a jak jeszcze profesor, to trzeba wydać choćby na siłę. Niezależność, ucieczka z chorego związku, wyrwanie się ze znienawidzonego środowiska? Wpadnięcie w kolejne, niewiele różniące się od tamtego, a pod wieloma względami nawet gorsze, bo kosztem poczucia fałszywej wolności odbierające nawet zdrowie.
Serial i reżyser, którym w tym sezonie jest Daniele Luchetti ("Wszystko zostaje w rodzinie"), nie oszczędzają swoich bohaterek, ale też nie robią z nich ideałów, przeciwko którym sprzysięgli się wszyscy dookoła. Przeciwnie, naiwność Lenù czy upór Lili same ściągają na nie problemy, jednak nie znaczą wiele przy tym, z czym obie muszą się mierzyć, jakie emocjonalne i fizyczne ciężary dźwigać, jak stawać przeciwko całemu światu. Całe szczęście, że nie samotnie, lecz ze wsparciem przyjaciółki, choćby była daleko.