10 najlepszych seriali lutego. "Euforia", "Rozdzielenie", "Genialna przyjaciółka" i inne hity zeszłego miesiąca
Redakcja
6 marca 2022, 10:51
"Euforia" (Fot. HBO/Eddy Chen)
Podobnie jak styczeń, luty należał u nas do "Euforii". Doceniamy także "Rozdzielenie", "Genialną przyjaciółkę" i inne tytuły — poznajcie najlepsze naszym zdaniem seriale zeszłego miesiąca.
Podobnie jak styczeń, luty należał u nas do "Euforii". Doceniamy także "Rozdzielenie", "Genialną przyjaciółkę" i inne tytuły — poznajcie najlepsze naszym zdaniem seriale zeszłego miesiąca.
Luty w serialach okazał się naprawdę mocny. Doceniamy oczywiście "Euforię", która jednak tylko o włos przegrywa w naszym rankingu z "Rozdzieleniem" — świetną nowością Apple TV+ w stylu "Black Mirror". Co jeszcze warto nadrobić?
10. The Walking Dead (powrót na listę)
Zaskoczeni? To tak jak my, w końcu żeby odnaleźć poprzedni ślad "The Walking Dead" w naszych comiesięcznych zestawieniach, trzeba by się cofnąć o dobrych kilka lat. Skąd zatem ten nieoczekiwany powrót? A stąd, że po ponad dekadzie na ekranie trudno wzbudzić w widzach jeszcze jakieś emocje, czy zwyczajnie ożywić w nich zainteresowanie serialem — tymczasem twórcom "The Walking Dead" się udało. W dwóch pierwszych odcinkach sezonu 11B było napięcie, pomysłowa akcja podkreślona świetną realizacją, dobrze przemyślany rozwój postaci, a wreszcie również kompletna zmiana klimatu za sprawą Wspólnoty. Nie wiemy, czy uda się dociągnąć w takiej formie do końca, ale w gruncie rzeczy to już i tak więcej, niż się spodziewaliśmy. [MP]
9. Wspaniała pani Maisel (powrót na listę)
"Wspaniała pani Maisel" to już nie to samo co na początku — z ostrego, feministycznego komentarza społecznego w kostiumowej oprawie przemieniła się w kolorową bajeczkę, gdzie poważniejsze problemy w zasadzie nie istnieją, bo przecież Midge (Rachel Brosnahan) musi iść do przodu i podbijać świat. Jedni z nas to zaakceptowali, inni niekoniecznie, ale chyba wszyscy możemy się zgodzić, że produkcja ekipy "Gilmore Girls" wciąż zachwyca dialogami, kostiumami i całą swoją oprawą, a oglądanie jej to czysta przyjemność. Tak, w tym momencie serial Amazona to już raczej guilty pleasure niż przełomowa komedia, jak nam się wydawało na początku, ale w tych czasach to niekoniecznie jest wielki minus. [MW]
8. Dalgliesh (nowość na liście)
Niby po prostu kolejny klasyczny brytyjski kryminał na podstawie cyklu powieściowego, ale "Dalgliesh" ma sobie coś, co sprawia, że wśród licznych przedstawicieli gatunku warto na niego postawić. Wyrazisty tytułowy bohater (w tej roli Bertie Carvel), świetnie odtworzone lata 70. z wielowymiarowo zaznaczonym tłem społecznym, dobry klimat, a do tego naprawdę wciągające sprawy kryminalne. Rzadko w tego typu proceduralnych produkcjach zdarza się, by postaci drugoplanowe, którym widz towarzyszy zaledwie przez jeden odcinek, tak zapadały w pamięć. Na pewno duża w tym zasługa rozpoznawalnych aktorów, ale też przemyślanego scenariusza tej stylowej adaptacji trzech powieści P.D. James. [KC]
7. Status związku (powrót na listę)
Serial napisany przez Nicka Hornby'ego i wyreżyserowany przez Stephena Frearsa wrócił z nową parą bohaterów, ale nie zmienił formuły. Znów towarzyszymy rozpadającemu się małżeństwu, które w krótkich, dziesięciominutowych odcinkach co tydzień dyskutuje o swoich problemach, czekając na kolejne spotkanie terapeutyczne. Tym razem jednak chodzi o parę z dłuższym stażem i o zupełne rozminięcie się w życiowych oczekiwaniach. Ellen (Patricia Clarkson) i Scott (Brendan Gleeson) w serii błyskotliwych dialogów rozważają między innymi to, na ile człowiek może się jeszcze w tym wieku zmienić, a "Status związku" pokazuje, jak czasem zbyt łatwo szufladkuje się ludzi, którzy w odpowiednich okolicznościach potrafią zaskoczyć nawet najbliższych. [KC]
6. Pam & Tommy (nowość na liście)
Serial o sekstaśmie Pameli Anderson i Tommy'ego Lee? Też, ale sprowadzanie "Pam & Tommy" tylko do historii głośnego skandalu obyczajowego to bardzo duże i niesprawiedliwe uproszczenie. Ba, produkcja Hulu jest tak naprawdę najlepsza wtedy, gdy niesławne wideo, jego kradzież i rozpowszechnianie schodzą na drugi plan, a na pierwszym rządzi tytułowa para grana przez wyglądających jak kopie oryginałów Lily James i Sebastiana Stana. A właściwie to rządzi Pamela, którą twórcy obdzierają ze stereotypów, starając się zajrzeć za nie i pokazać prawdziwą kobietę, daleką od wykreowanego przez media wizerunku. Skutecznie, bo celebrytka rzeczywiście nabiera tutaj ludzkich cech, stając się już nie gwiazdą, lecz ofiarą. A może to jedno i to samo? [MP]
5. Malowanie z Johnem (powrót na listę)
John Lurie wrócił ze skromnym, kręconym w oddalanym od zgiełku domu serialem, w którym co tydzień przez mniej więcej pół godziny opowiada o swoim życiu, odgrywa absurdalne scenki, przypomina o tym, co w życiu z perspektywy czasu jest istotne. Pierwsze dwa odcinki nowego sezonu to uświadomienie wiernym widzom, że Lurie niekoniecznie mieszka w ziemskim raju, a poza tym ważne role Nesrin Wolf i Ann Mary Gludd James w egzystencjalnym westernie, kilka fascynujących historyjek autobiograficznych i ponownie rewelacyjne obrazy, które oglądać należy zawsze w kontekście ich tytułów. "Malowanie z Johnem" sprawia, że nawet rozbudowany trolling (bo tak chyba trzeba by potraktować 2. odcinek) ogląda się z zachwytem. [KC]
4. Genialna przyjaciółka (powrót na listę)
"Genialna przyjaciółka" nigdy nie podążała prostymi tropami w relacji swoich głównych bohaterek, budując ją na dzielących je różnicach i stawianych na drodze przeszkodach. Nowy sezon serialu nie porzuca tego tropu, jeszcze bardziej powiększając dzielący Elenę i Lilę dystans, ale nie pozwalając im o sobie zapomnieć. Efektem jest historia oparta na wzajemnych zależnościach, pretensjach i silnych emocjach, która przeskakując między przenikającymi się neapolitańskimi turbulencjami Lili i tylko pozornie bardziej uporządkowanym życiem Lenù, nie pozwala się sobą i bohaterkami znudzić. A wszystko to na tle burzliwej włoskiej codzienności, politycznych awantur i tradycji ścierającej się z napierającą nowoczesnością. Aż szkoda, że sezon tak szybko mija! [MP]
3. Ktoś, gdzieś (utrzymana pozycja)
Niszowy komediodramat z Bridget Everett w roli głównej zachował pozycję na podium, co nie powinno dziwić, bo serial trzymał poziom do końca, bardzo niestety krótkiego, sezonu. Niby działo się sporo, od zdrady w małżeństwie siostry Sam przez zmagania matki Sam z nałogiem po dosłowne tornado, ale "Ktoś, gdzieś" pozostało tą samą kameralną historią kobiety, która krok po kroku odnajduje radość życia i chociaż odrobinę porządkuje swoje plany, w dużej mierze dzięki przyjaźni z Joelem (Jeff Hiller) i przypomnieniu sobie, że umie i kocha śpiewać. Prowincjonalny Manhattan w stanie Kansas stopniowo staje się na nowo bliski Sam, ale widz też nie chce stamtąd "wyjeżdżać". Już czekamy na obiecany 2. sezon. [KC]
2. Rozdzielenie (nowość na liście)
Jeden z ciekawszych pomysłów, jakie zaproponowano w ostatnich latach. "Rozdzielenie" łączy grozę technologiczną rodem z "Black Mirror", tragikomedię o pracy biurowej i trzymający w napięciu thriller o tajemniczej korporacji bezwzględnie usuwającej przeszkody na drodze do pełnej władzy. Opowiadając głównie historię Marka (Adam Scott), który poddał się procederze pełnego rozdzielenia pamięci na prywatną i biurową, w trzech lutowych odcinkach serial przedstawił kilka ciekawych postaci zarówno po stronie ofiar systemu, jak i jego funkcjonariuszy, zarysował intrygę i sprowokował niejednego widza do rozmyślań o wizji użycia idei work-life balance jako narzędzia do realizowania nie do końca tu jeszcze ujawnionych, ale niewątpliwie niecnych i bezdusznych celów. [KC]
1. Euforia (utrzymana pozycja)
"Euforia" w 2. sezonie wywoływała tyle zachwytów co kontrowersji — począwszy od przesadnego zamiłowania Sama Levinsona do scen seksu, poprzez praktycznie wycięcie Barbie Ferreiry, z którą podobno twórca się nie dogaduje, a skończywszy na polaryzującym finale, który wiele ważnych wątków pozostawił nonszalancko niedomkniętych, a znalazł pięć minut na piosenkę Elliota. Wybory artystyczne Levinsona potrafią wzbudzać dyskusje — i naszym zdaniem to raczej dobrze niż źle.
Bo nawet jeśli dostrzegamy ogromne ego showrunnera, nie zawsze nam odpowiada jego skłonności do wszelkiej przesady i czasem wręcz myślimy, że "Euforia" jest równie pretensjonalna i autotematyczna co sztuka Lexi (Maude Apatow), to wciąż — jest to serial wielki. Sposób, w jaki "Euforia" opowiada o tym okresie w życiu, kiedy wszystko odczuwamy tysiąc razy bardziej, jest wyjątkowy. Trudno nie podziwiać sprawności, z jaką Levinson żongluje motywami z popkultury, a często i kultury wysokiej, łącząc obrazy, muzykę i emocje w uzależniającą całość. To prawdziwy rollercoaster, na każdym kroku zaskakujący nas niekonwencjonalnymi pomysłami. A niezwykły 5. odcinek, z Rue szalejącą na narkotykowym głodzie, prawdopodobnie wyląduje bardzo wysoko na naszej liście najlepszych odcinków roku. [MW]