"Kung Fu" to przyjemne guilty pleasure i niestety nic więcej — recenzja serialu dostępnego na HBO Max
Agata Jarzębowska
8 marca 2022, 16:44
"Kung Fu" (Fot. The CW)
"Kung Fu" to typowy serial od The CW. Z jednej strony nie jest wybitny i doskonale wpisuje się w znane schematy, z drugiej, świetnie spisuje się jako niezobowiązujące guilty pleasure.
"Kung Fu" to typowy serial od The CW. Z jednej strony nie jest wybitny i doskonale wpisuje się w znane schematy, z drugiej, świetnie spisuje się jako niezobowiązujące guilty pleasure.
Można śmiało powiedzieć, że jeżeli widziało się jeden serial fantastyczny od The CW, widziało się je wszystkie. Co jest równocześnie ich wadą i zaletą. Z jednej strony, trudno zostać zaskoczonym, bo każdy z nich idzie znanym tropem: zwykły bohater wplątuje się w niezwykłe wydarzenia i często okazuje się być kimś więcej. Z drugiej, plus jest taki, że doskonale wiemy, co możemy dostać. Więc jeżeli potrzebujecie niezobowiązującego guilty pleasure, to "Kung Fu", którego 1. sezon pojawił się dziś na HBO Max, doskonale wpisuje się w ten klimat.
Kung Fu — (nie)zwykła dziewczyna w serialu CW
Serial opowiada o Nicky Shen (Olivia Liang, "Legacies"). Dziewczyna opuszcza swój dom w San Francisco, by uciec od matki, która wyznaczyła jej bardzo konkretną przyszłość. Podczas wyprawy do Chin Nicky odkrywa zakon i postanawia w nim zostać. Pod okiem Pei-ling (Vanessa Kai, "Szpital New Amsterdam") uczy się razem z innymi nowicjuszkami zarówno sztuki walki, jak i wsłuchania się w samą siebie. Życie w zakonie jej służy, aż do momentu, gdy ten zostaje zaatakowany i doszczętnie spalony przez Zhilan (Yvonne Chapman, "Street Legal"), której zależy na legendarnym mieczu i magicznej mocy, Bianga.
Nicky pozostaje zmuszona wrócić do rodzinnego San Francisco, ale nie poprzestaje w poszukiwaniach tajemniczej przeciwniczki, by powstrzymać jej nikczemne plany. Nicky jednak nie tylko musi rozwiązać ponadnaturalną intrygę, ale także naprawić stosunki rodzinne, zmierzyć się z byłym chłopakiem i przy okazji, zakochać w innym.
Jak widać, to dość przewidywalna historia, więc jeżeli szukacie czegoś, co was na każdym kroku zaskoczy, zdecydowanie nie jest to ten tytuł. Całą opowieść można prześledzić podczas porządków domowych, bez szczególnego gubienia poszczególnych wątków. Równocześnie nie jest to zły serial. Po prostu nie proponuje niczego szczególnie nowego, chociaż ma kilka rzeczy, które mogą go wyróżnić na tle pozostałych tytułów od The CW.
Kung Fu w 1. sezonie to głównie historia rodzinna
"Kung Fu" odeszło od dwóch tradycji. Po pierwsze, żaden z bohaterów nie jest nastolatkiem. Wszyscy są po dwudziestce, a siostra Nicky, Althea (Shannon Dang, "Sorry for Your Loss") przygotowuje się nawet do ślubu. Nicky nie jest także sierotą (ani półsierotą), a fakt, że jest już dorosła, nie rodzi tysiąca pytań, takich jak: dlaczego te dzieci mieszkają same, gdzie są prawni opiekunowie, czy ktoś dzwonił do opieki społecznej i z czego w ogóle opłacają rachunki? Serial może więc trafić do tej części widowni, która nadal ma słabość do tego typu produkcji, a równocześnie wyrosła już z licealnych dramatów i chciałaby zobaczyć dylematy pasujące bardziej do swojego wieku.
Kolejnym wyróżnieniem jest to, że serial pomimo tego, że dzieje się przez większość czasu w San Francisco, to jednak stara się trzymać społeczności z Chinatown. Oczywiście, wszystko bardziej koncentruje się na popychaniu fabuły do przodu, niż celebrowaniu chińskiej kultury, ale znowu, jest to coś, co możemy uznać za punt wyróżniający "Kung Fu" od pozostałych seriali ponadnaturalnych.
Osoby, które lubią wschodnie sztuki walki, także będą mieć na co popatrzeć. Prawdziwi fani tematu na pewno będą w stanie na jednym wdechu wymienić lepsze tytuły, jak również wszystkie błędy, jakie popełniono podczas choreografii, oraz przyczepić się, że część z ujęć nie wygląda naturalnie. Ale nie da się zaprzeczyć: serial doskonale pamięta o tym, jaki ma tytuł i bohaterowie dużo częściej biorą udział w efektownych walkach, niż do siebie strzelają.
Kung Fu, czyli wszystkie odpowiedzi są w bibliotece
Jednak poza tymi kilkoma aspektami, które możemy zapisać na plus, "Kung Fu" zdecydowanie nie szuka nowych rozwiązań dla sprawdzającej się od lat fabuły. Nicky ma więc pod ręką każdego specjalistę, jaki może być jej potrzebny. Zaczynając od siostry Althei, utalentowanej hakerki, dla której żadne zabezpieczenie nie stanowi problemu, przez Evana (Gavin Stenhouse, "9-1-1") byłego chłopaka i równocześnie agenta, który poratuje wsparciem policji, aż po nowo poznanego Henry'ego (Eddie Liu, "Jeszcze nigdy…"), który nie dość że specjalizuje się w historii, to jeszcze znajdzie w bibliotece odpowiedź na każdą ponadnaturalną zagadkę. I w dodatku doskonale radzi sobie ze sztukami walki.
Więc pomimo że przez większość czasu główni bohaterowie szukają na ślepo — w przeciwieństwie do ich antagonistki Zhilan — to większość odpowiedzi dziwnym zbiegiem okoliczności zawsze jest na wciągnięcie ręki. A gdy nie jest, wystarczy wykonać tylko kilka telefonów do dalszych znajomych.
Jeżeli chodzi o efekty specjalne i samo aktorstwo, to obie te rzeczy nie są ani wybitne, ani tragiczne. Trafiają się nawet ujęcia, które można uznać za naprawdę ładne i klimatyczne. Także aktorzy robią to, co do nich należy, ale umówmy się: nikt nigdy nie oglądał tego typu produkcji, by zachwycić się wybitną grą aktorską czy powalającymi efektami specjalnymi.
Kung Fu — czy warto obejrzeć ten serial?
"Kung Fu" to serial, który można przeoczyć i zupełnie nic się na tym nie straci. Nie ma tutaj zaskakujących zwrotów akcji, nie ma powalających na kolana scen, a sama historia idzie jak po sznurku. Ale równocześnie, nie jest to serial zły, którego należy unikać za wszelką cenę. To z pewnością ten typ historii, który do jednych trafi i będą oni z przyjemnością śledzić dalsze przygody bohaterów, a inni o nim zapomną zaraz po wyświetleniu napisów końcowych. "Kung Fu" to po prostu tytuł, jaki śmiało można wybrać, gdy potrzebujemy czegoś niewymagającego zaangażowania, z bohaterami, których da się polubić.
Jeżeli 1. sezon wam się spodobał, to już 9 marca w USA na The CW premierę będzie miał 2. sezon "Kung Fu". W Polsce będziemy mogli go oglądać na platformie HBO Max pod koniec marca.