"The New Normal" (1×01): Bitwa na stereotypy
Marta Rosenblatt
7 września 2012, 22:02
Wydawać by się mogło, że po serialach Showtime'a, takich jak "Queer as Folk" czy "The L Word" nowe dziecko Ryana Murphy'ego nie wzbudzi kontrowersji. A jednak.
Wydawać by się mogło, że po serialach Showtime'a, takich jak "Queer as Folk" czy "The L Word" nowe dziecko Ryana Murphy'ego nie wzbudzi kontrowersji. A jednak.
Może dlatego, że wyżej wymienione seriale nie koncentrowały się na rodzinie, czyli chyba najważniejszej wartości dla wszystkich konserwatystów. Tym razem właśnie rodzina, a raczej chęć jej stworzenia jest siłą napędową całego serialu. O dziecko stara się gejowska para z Los Angeles- Bryan i David. Pomaga im Goldie – dziewczyna z, jakżeby inaczej, Ohio. Czyli dosyć typowe jak na USA zderzenie dwóch światów: liberalnego Zachodniego Wybrzeża i konserwatywnego środkowego Zachodu.
Sytuacja, w której znaleźli się bohaterowie, już taka typowa nie jest. Oczywiście, takie rodziny istnieją i istnieć będą choćby nie wiem jak Republikanie zaklinali rzeczywistość. Dobrze, że powstał serial o tej tematyce. A że akurat komedia? Czasem fajnie z przymrużeniem oka opowiedzieć o sprawach światopoglądowych.
A sam serial? Jak to u Murphy'ego bywa, mamy świat zaludniony mocno przerysowanymi postaciami. Mamy też dobre, cięte dialogi. Myślę, że fani poprzednich produkcji RM – "Glee", "Popular" – nie powinni czuć się zawiedzeni. Ogromnym atutem "The New Normal", prócz świetnie zarysowanych postaci (to po prostu się klei) jest znakomicie dobrana obsada. Justin Bartha (David) jak zwykle uroczy, Andrew Rannells (Bryan), którego mogliśmy ostatnio podziwiać w "Girls", znów świetny w roli znów przegiętego geja; największe pozytywne zaskoczenie, Georgia King (Goldie), i crème de la crème – fantastyczna Ellen Barkin w roli Jane -bigoteryjnej babci Goldie. A na deser gościnnie Gwyneth Paltrow w roli dziewczyny podobnej do Gwyneth Paltrow i Leslie Grossman czyli pamiętna Mary Cherry (fani "Asów z klasy"/"Popular" wiedzą, o kim mówię).
Oczywiście nie ma seriali idealnych. Trudno wyrokować po pilocie, ale daje się zauważyć ogranie niektórych gagów. Jeśli ktoś ogląda "Glee", może czuć lekkie déjà vu. Osobiście nie przepadam też za NeNe Leakes. W "Glee" bardziej mnie męczy niż bawi, tutaj jest tak samo, pewnie dlatego, że w "TNN" praktycznie powiela rolę Roz Washington. Niemniej jednak serial ma niesamowity potencjał komediowy. Najważniejsze, że pilot spełnił swoją rolę, a mianowicie zainteresował serialem, z niecierpliwością czekam na następne odcinki.
P.S. Rzecz jasna "The New Normal" wymaga pewnej otwartości. Jeśli komuś nie po drodze z takim modelem rodziny radzę pozostać przy serialach "old normal".