"World Without End" (1×01): Gra o angielski tron
Paweł Rybicki
10 września 2012, 22:02
Żądne władzy kobiety, bezwzględni mężczyźni, walka o władzę albo po prostu o przeżycie. Czy to nowy sezon "Gry o tron"? Nie, to ekranizacja książki Kena Folleta.
Żądne władzy kobiety, bezwzględni mężczyźni, walka o władzę albo po prostu o przeżycie. Czy to nowy sezon "Gry o tron"? Nie, to ekranizacja książki Kena Folleta.
"Świat bez końca" rozpoczyna się świetnie zrealizowaną sceną wprowadzającą nas w realia XIV-wiecznej Anglii: pokonany przez własną żonę król Edward II abdykuje i oddaje koronę synowi. Edward III przyjmuje symbol władzy, ale niepewnie zerka na matkę – piękną Izabelę. Widzowie natychmiast rozumieją, w czym rzecz – bojaźliwy król będzie marionetką swojej pięknej, bezwzględnej i lubieżnej matki. Początkowo wydarzenia faktycznie idą w tym kierunku, ale wówczas młody król robi coś niespodziewanego…
Niesztampowe zwroty akcji są znakiem firmowym Kena Folleta, na którego książce oparto serial. "Filary Ziemi", ekranizacja poprzedniego tomu średniowiecznej sagi Folleta, także fascynowała mnogością fabularnych niespodzianek.
"Świat bez końca", podobnie jak "Filary Ziemi", zrealizowany jest z rozmachem. Twórcy serialu wybudowali całą średniowieczną osadę, nie oszczędzają też na kostiumach i statystach. Miejscami koprodukcja kilku stacji z obu stron Atlantyku wygląda dużo lepiej niż "Gra o tron". Plusem serialu jest też sprawnie poprowadzona i pełna zwrotów akcji intryga – ale to zasługa w miarę wiernego odwzorowania treści literackiego oryginału.
To, co jest plusem, jest jednak poniekąd również minusem (wiadomo – są plusy dodatnie i plusy ujemne). Ken Follet ma bowiem bardzo lekki stosunek do historii. Przedstawiane przez niego wydarzenia na dworze Edwarda III mają chwilami bardzo niewiele wspólnego z ustaleniami historyków (a podkreślmy, że okres Wojny Stuletniej jest wyjątkowo dobrze opisany). Widz może więc być zaskoczony wieloma uproszczeniami – ale były one niestety cechą także "Filarów Ziemi".
Na szczęście jednak historyczne wydarzenia są tylko tłem (fakt, że istotnym) dla opowieści o dziejach fikcyjnego miasteczka Kingsbridge, wzniesionego wokół wielkiej gotyckiej katedry. W "Świecie bez końca" wracamy do osady po 150 latach od finału "Filarów Ziemi". Poznajemy nowych bohaterów – mieszkańców Kingsbridge, w których życie gwałtownie wkroczyli słudzy królowej Izabeli. Na wydarzenia patrzymy przede wszystkim przez pryzmat losów rodziny Edmunda Woolera (Carlo Rota), a zwłaszcza jego córki Caris (Charlotte Riley) oraz szwagierki Petranilli (znana z "Seksu w wielkim mieście" Cynthia Nixon). Obie panie są bardzo charakterystycznymi postaciami – Caris chce być lekarką, a Petranilla trudni się czarami…
Warto jednak pamiętać, że za nami dopiero pierwszy odcinek "Świata bez końca" i może się okazać, że rzeczywistymi bohaterami serialu są tak naprawdę zupełnie inni ludzie. W książkowym pierwowzorze główną postacią jest Merthin (Tom Weston-Jones), który, póki co, pojawił się na ekranie tylko na kilka minut.
Nieprzypadkowo porównuję "Świat bez końca" z "Grą o tron". Pod wieloma względami literackie pierwowzory tych seriali są do siebie bardzo podobne – w jednym i drugim dziele poznajemy dzieje zarówno koronowanych głów, jak i ich poddanych ze społecznych nizin. Lecz książki Folleta (a tym samym i oparte na nich seriale) mają jedną zdecydowaną zaletę – możemy prześledzić opowieść od początku do końca i nacieszyć się jej perfekcyjną konstrukcją.