Katarzyna Wajda przełamuje bariery w serialu "Odwilż". "Wcześniej grałam Anię, a teraz gram Adama Kruka"
Małgorzata Major
3 kwietnia 2022, 16:14
"Odwilż" (Fot. HBO Max/Adam Golec)
Przed premierą "Odwilży" rozmawialiśmy z gwiazdą serialu Katarzyną Wajdą o tym, kim jest jej postać, Katarzyna Zawieja. Jak wyglądała praca nad tak angażującą emocjonalnie i fizycznie rolą?
Przed premierą "Odwilży" rozmawialiśmy z gwiazdą serialu Katarzyną Wajdą o tym, kim jest jej postać, Katarzyna Zawieja. Jak wyglądała praca nad tak angażującą emocjonalnie i fizycznie rolą?
"Odwilż" to nowy serial HBO Max Polska. Jego akcja rozgrywa się w Szczecinie, gdzie podczas tytułowej odwilży policja trafia na ciało młodej kobiety. Aspirant Katarzyna Zawieja (Katarzyna Wajda) rozpoczyna swoje najtrudniejsze śledztwo, które pozornie wydaje się dość banalne. Z odtwórczynią głównej roli rozmawialiśmy o jej zaangażowaniu w losy bohaterki, trudnych przygotowaniach do zdjęć i czasie spędzonym w Szczecinie podczas pracy nad serialem.
Odwilż — Katarzyna Wajda o postaci det. Zawiei
W kontekście Pani wcześniejszej roli w serialu "Kruk", gdzie wcielała się Pani w postać żony Adama Kruka, który ma podobny vibe do Katarzyny Zawiei — jestem ciekawa, czy Pani zdaniem starsza aspirant Zawieja mogłaby się zaprzyjaźnić z Adamem Krukiem?
Rzeczywiście jest tu pewna analogia. Wcześniej grałam Anię, a teraz gram Adama Kruka (śmiech). To była wielka tajemnica, nie mogłam o tym wcześniej nic powiedzieć, największa rola i wyzwanie zawodowe. Czy ta dwójka bohaterów mogłaby się zaprzyjaźnić? Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Adam i Katarzyna nie są łatwi. Każde z nich ma za sobą duże traumy, myślę, że byłoby między nimi dużo scysji i kłótni gdyby zawodowo razem pracowali. Nie byłaby to łatwa relacja. Każde z nich potrzebuje takiej Ani w życiu. Adam żeby go trochę sprowadzić na dobrą stronę mocy, a Katarzyna Zawieja póki co takiej osoby nie ma, ale wydaje się, że też jej nie chce.
Czy miała Pani okazję rozmawiać z Michałem Żurawskim o swojej roli w serialu "Odwilż"?
Za dużo na ten temat nie rozmawialiśmy, on nie wiedział o tym, że pracuję nad takim serialem. Powiedziałam mu pod koniec zdjęć do 2. sezonu "Kruka", ale myślę, że nie wyobrażał sobie, jak bardzo ta postać jest inna od Ani, którą gram w "Kruku".
Jak wyglądały Pani przygotowania do pracy na planie? Postać Katarzyny Zawiei odbiega od Pani wcześniejszego dorobku, inaczej wygląda, porusza się, ma inną mimikę. Wydaje się, że proces przygotowania do zagrania takiej roli wymaga wiele pracy. Jak to było w Pani przypadku?
Cieszę się, że udało mi się z Xawerym [Żuławskim, reżyserem serialu], który bardzo mi w całym procesie pomógł, taką postać stworzyć. Razem trzymaliśmy się konsekwentnie pewnych założeń, żeby taką postać, zupełnie inną niż ja jestem, wykreować. To, co było istotne dla mnie przy tworzeniu Zawiei, to również wejście i zgłębienie policyjnego świata. Odbyłam szereg spotkań z policjantami, jeździłam na komendę i strzelnicę, uczyłam się zakładać kajdanki. Umiem trzymać broń, umiem ją przeładować, umiem strzelić. Te doświadczenia zostają, zostaje pamięć mięśniowa. Musiałam dotknąć tego świata, zobaczyć go, z szacunku do tego zawodu i do widza.
Druga sprawa to fizyczność tej postaci, która miała współgrać z pracą kamery. Xaweremu bardzo na tym zależało. Świat, który stworzyliśmy, jest zupełnie inny niż ten, w którym funkcjonuję na co dzień. Moja codzienna energia, jasność, uśmiech, określony sposób bycia — musiałam to maksymalnie stonować, opanować tak, żeby to wszystko poszło do środka. Sposób, w jaki chodzę, poruszam się, mówię, miał być zupełnie inny niż mój codzienny. Rozmawialiśmy z Xawerym o tym, jak Zawieja chodzi, jak się porusza, czy to jest chód męski, jaki ma rytm itd. Ważny był też głos bohaterki. Mam obniżony głos w serialu, uderzałam w zupełnie inne tonacje niż zwykle. Była inna energia do tego sposobu mówienia i to wszystko działało na to, jak bardzo ona jest wyłączona z tego świata. Jak bardzo trudne jest dla niej przeżycie każdego kolejnego dnia.
Musiałam też nauczyć się pracy z kamerą, która na "kranie" nie ma tak szybkiej reakcji. Nie podąża za aktorem tak szybko, że jest miejsce na jakieś zaskoczenie, tylko kamera ma określony rytm, który pomógł mi budować postać. Nie mogłam wejść za szybko w ujęcie, ani za szybko z niego wyjść. To wszystko było precyzyjnie przećwiczone, żeby pokazać świat w 360 stopniach. Każde ujęcie było sfilmowane z wielu stron. Ujęcia były powtarzane, były próby, każdą scenę omawialiśmy, ale też zastanawialiśmy się jak te postaci będę ze sobą współgrać, postaci, które ja na siebie nałożyłam – Trepa, Radwan. Na każdą z tych postaci spoglądaliśmy i zastanawialiśmy się, jak one wypadną w relacji z Zawieją.
Fizyczność miała duże znaczenie w budowaniu Zawiei i tego jaka ona jest. Dlatego ona wydaje się tak bardzo inna, nawet moja twarz wydaje mi się obca. Uczesanie, kostium który mam, nie jest bez znaczenia. To wszystko było analizowane, wybierane, żeby postać finalnie tak właśnie wypadła.
Odwilż — Katarzyna Zawieja jako matka i policjantka
Czy obawiała się Pani, jak widownia może zareagować na postać Katarzyny Zawiei, na to, jaką jest matką, jak bardzo poświęca się pracy? Serial przełamuje stereotypy mocno w nas zakorzenione, w zakresie tego, co rozumiemy jako męskie, a co kobiece.
Myślę, że serial przełamuje ten temat tabu. Nie analizowałam tego pod kątem sympatii do mojej bohaterki, oczywiście widownia może jej nie polubić, nie rozumieć jej wyborów, natomiast wcielając się w tę postać, współczułam jej i nie myślałam o tym, że jest zła i że można jej nie lubić. Przeżywa osobistą traumę, trudności, brak jej umiejętności poproszenia o pomoc, a przecież widzi, że jej relacja z dzieckiem nie powinna tak wyglądać. Nie wie, jak sobie pomóc. Mam nadzieję, że to tak będzie odbierane, że każda matka potrzebuje wsparcia i pomocy. Łatwo powiedzieć, że jesteś złą matką, wsadzić nas w taką szufladkę, a przecież każda z nas się stara, jesteśmy tylko ludźmi, nie ma idealnych matek. Pogodzenie się z tym, że nie dajemy sobie rady, że sięgamy dna, nienazwanie tego po imieniu, że nie daję rady, sprawia że inaczej zawsze będziemy starały się doścignąć tego idealnego obrazu matki, co prowadzi do frustracji, gniewu, żalu.
Myślę, że nie ma złych matek, są tylko samotne, skrzywdzone, zmęczone matki, które sobie nie radzą bo nie mają narzędzi, żeby być najlepszą wersją samych siebie. Mam nadzieję, że to widać w mojej bohaterce, że bardzo cierpi i że często zachowuje się w sposób opryskliwy i chłodny w stosunku do swojego dziecka, bo po prostu sobie nie radzi. Nie za bardzo ma do kogo się zwrócić. Z teściem ma bardzo specyficzną, niekomfortową relację, nie lubi u niego przebywać, bo przywołuje to różne wspomnienia związane z mężem. Równocześnie polega na nim więc jest to dosyć toksyczny układ. Ma kolegów z pracy, przy których nie chce się obnażać i prosić o pomoc. Trepa chce jej pomóc, ale ona nie chce sięgać po tę pomoc. Jej mama, która być może miała podobny związek jak ona ze swoim mężem, jest mądrzejsza o pewne rzeczy, ale Zawieja nie chce jej wsparcia i porad.
Odwilż — Szczecin jako ważny bohater w serialu
Jestem ciekawa, jak Pani odnalazła się w Szczecinie. To kolejne nieoczywiste miejsce, w którym miała Pani okazję zagrać. Wcześniej był "Kruk" i Podlasie, a teraz Szczecin i "Odwilż". Czy ucieczka z Warszawy to dobry pomysł dla polskich seriali?
Myślę, że działa to na plus, bo czyni seriale uniwersalnymi dla każdej widowni. Zwłaszcza zagranicznej. Nie mówimy, że jesteśmy tu w polskim mieście i jest tu polska policja, tylko ta historia jest o level wyżej, czyli szukamy miejsca, w którym możemy stworzyć własny świat, który jest potrzebny, żeby opowiedzieć tę historię. Cenne jest to, że nie są to miejsca dobrze znane, które pozwoliłyby zaszufladkować tę historię. Widz na nowo odkryje to miasto, a jak go nie zna, to będzie to nowe miejsce, niekojarzące się z żadnym serialem. Te serialowe przestrzenie są zupełnie nowe, świeże i jak najbardziej istotne. Pokazujemy mroczne, brudne, wstydliwe rejony Szczecina. Kamienice i podwórka mogą być wszędzie, ale pokazujemy też architekturę Szczecina, Zalew Szczeciński, taki trochę klimat skandynawski. To jest bardzo odkrywcze.
Dla mnie jako aktorki było to bardzo pomocne, ponieważ kojarzę miasto tylko z moją bohaterką. Wszystkie miejsca kojarzą mi się z tą postacią. Pracowaliśmy w zamkniętej grupie. Nie było mnie w domu przez dwa miesiące, potem był lockdown, znowu dwa miesiące zdjęć i jeszcze dokrętki. Dla mnie istniał wówczas tylko hotel — komenda, hotel — las, byliśmy cały czas w tym świecie i nie wyobrażam sobie tego serialu kręcić w Warszawie, bo miałabym dom, do którego wracam, ulice, które znam, miejsca, które kojarzę z prywatnym życiem, a tutaj się stworzył zupełnie odrębny świat. Mogłam się w nim odnaleźć jako Zawieja. Dla mnie Szczecin to jest miasto Zawiei.
Odwilż sezon 2 — jakie plany kontynuacji serialu?
Czy miałaby Pani ochotę na więcej takich wyzwań jak Katarzyna Zawieja, czyli zgłębianie mrocznych kobiecych postaci?
Na pewno mam ochotę na więcej. Myślę, że ta postać zostawia furtkę. Widzimy koniec, ale i początek w tym serialu. Zakończenie jest bardzo otwarte. W jakim kierunku pójdzie jej relacja z córką, czy będzie miała ochotę na relację z mężczyzną, czy będzie jej w ogóle potrzebować. Czy podejmie terapię, czy pójdzie w zupełnie innym kierunku. Chętnie bym w tę postać jeszcze raz weszła. Interesuje mnie aktorskie eksplorowanie takich rejonów. Jeśli chodzi o wychodzenie z roli to najtrudniejsze dla mnie było wrócenie do rzeczywistości. Gdy pracowałam nad rolą, byłam sama w małym mieszkanku, a gdy wróciłam do Warszawy, to nagle dostałam obuchem w głowę, że dzieci, codzienne robienie kanapek, obiad, i ten powrót wymagał ode mnie pracy nad sobą, żeby się odciąć od tych emocji i wejść w codzienność.