"Bridgertonowie" obejrzani i co teraz? Oto 13 seriali, które warto zobaczyć po kostiumowym hicie Netfliksa
Redakcja
10 kwietnia 2022, 13:20
"Bridgertonowie" (Fot. Netflix)
Obejrzeliście "Bridgertonów" i wciąż wam mało? Podpowiadamy, czym można serial Netfliksa zastąpić – wbrew pozorom nie tylko romansami w kostiumie, choć tych na liście nie brakuje.
Obejrzeliście "Bridgertonów" i wciąż wam mało? Podpowiadamy, czym można serial Netfliksa zastąpić – wbrew pozorom nie tylko romansami w kostiumie, choć tych na liście nie brakuje.
"Bridgertonowie", których 2. sezon okazał się nie mniejszym hitem od poprzedniego (przeczytajcie naszą recenzję), to nie tylko idealne guilty pleasure, ale też dramat kostiumowy przełamujący sztywne gatunkowe formuły. To sprawia, że z jednej strony trudno znaleźć serial potrafiący ten wyjątkowy styl skopiować, ale z drugiej te poszukiwania ułatwia, znacznie rozszerzając przyjęte w nich kryteria. Dlatego też nasza lista podobnych produkcji zawiera i klasykę, i nowe tytuły, wśród których każdy powinien znaleźć coś, co pozwoli skutecznie wypełnić czas w oczekiwaniu na kolejną odsłonę romantycznej historii od Shondalandu.
Duma i uprzedzenie (dostępne na TVP VoD)
Jeśli showrunner "Bridgertonów" mówi, że właśnie ten tytuł stanowił dla niego inspirację, to wypada nam się zgodzić. Może tylko uzupełniając, że "Duma i uprzedzenie" w wersji BBC z 1995 roku to nie tylko Colin Firth w mokrej koszuli, ale też klasyczna w każdym calu adaptacja, z którą można porównywać każdego przedstawiciela gatunku i pewnie niewielu spełni jej wyśrubowane standardy. W tym wiernym pierwowzorowi miniserialu na podstawie słynnej powieści Jane Austen w role pana Darcy'ego i Elizabeth Bennet wcielili się wspomniany Firth i Jennifer Ehle. Napotykający mnóstwo trudności romans pary udanie zestawia się tutaj z XIX-wiecznym komentarzem społeczno-obyczajowym, a doskonałemu scenariuszowi i aktorstwu towarzyszy oprawa, jaką potrafią stworzyć tylko Brytyjczycy. Klasyka przez duże K. [MP]
Outlander (dostępny na Netfliksie)
A może coś dłuższego i trochę bardziej z twistem? Proszę bardzo: "Outlander" to bardzo współczesne podejście do serialu kostiumowego, łączące klasyczny melodramat z elementami fantastyki, zainspirowanymi "Doktorem Who". Claire (Caitriona Balfe), angielska pielęgniarka spędzająca wakacje z mężem w Szkocji po II wojnie światowej, przypadkiem przenosi się w czasie do XVIII wieku i nie tylko spotyka miłość swojego życia, szkockiego rewolucjonistę Jamiego (Sam Heughan), ale też poznaje zupełnie nowy świat i kulturę. Para rozpoczyna prawdziwie epicką podróż, w której jest miejsce na dramatyczną historię Szkocji, wizytę na dworze francuskiego króla, a ostatnio budowanie nowego życia w Ameryce tuż przed wojną o niepodległość. "Outlander" to serial lekki, romantyczny, pięknie zrealizowany i często wychodzący poza guilty pleasure, którym jest z założenia. [MW]
Wielka (dostępna na HBO Max)
Skoro była mowa o przełamywaniu kostiumowych schematów, to nie może zabraknąć serialu, który już w założeniu ma je w głębokim poważaniu. "Wielka", czyli dzieło Tony'ego McNamary, współautora scenariusza oscarowej "Faworyty", opowiada historię carycy Katarzyny (Elle Fanning), jeszcze zanim stała się znana jako Wielka. W produkcji Hulu jest młodą dziewczyną, która przybywa na rosyjski dwór, żeby zostać żoną Piotra III (Nicholas Hoult) – pełna optymizmu bohaterka nie wie jednak, że trafia do istnego domu wariatów, gdzie jej ideały będą musiały zmierzyć się z zupełnie inną rzeczywistością. A wszystko to podane w ostrej, satyrycznej otoczce, która nie ma może wiele wspólnego z historią, ale bezlitośnie wyśmiewając dworskie absurdy i idiotyzmy, bawi jak mało co. [MP]
Derry Girls (dostępne na Netfliksie)
Zmieniamy kompletnie klimat. Tematycznie "Derry Girls" nie ma z "Bridgertonami" nic wspólnego, bo to szalona komedia, dziejąca się w Irlandii Północnej w latach 90., kiedy wokół wybuchają bomby, a nastoletnie dzieciaki, chodzące do katolickiej szkoły, starają się normalnie żyć i cieszyć się urokami dorastania. Często uroki są równoznaczne z absurdami, bo Erin, Clare, Michelle i reszta ekipy mają skłonności do popadania w kompletnie pokręcone i przezabawne kłopoty. Czemu polecamy ten serial, skoro nie ma nic wspólnego z romansami w kostiumie? Bo zanim Nicola Coughlan została Penelope z "Bridgertonów", była fenomenalna w zupełnie innym klimacie, jako Clare z "Derry Girls" tworząc jedną z najbardziej charakterystycznych kreacji w komedii, w której charakterystyczne jest w zasadzie wszystko. Warto nadrobić, zwłaszcza że za chwilę na Wyspach startuje finałowy sezon. [MW]
Dickinson (dostępna na Apple TV+)
"Dickinson", czyli jak sama nazwa wskazuje, serial opowiadający o poetce Emily Dickinson (Hailee Steinfeld), łączy z "Bridgertonami" niekonwencjonalne podejście do realiów historycznych. Dość luźne ich potraktowanie (delikatnie mówiąc), sprawia, że w obydwu produkcjach XIX wiek nabiera współczesnego oblicza, co w przypadku serialu Apple TV+ objawia się nawet wyraźniej, gdy młoda Emily łamie jeden po drugim obowiązujące konwenanse i odmawia przyjęcia przypisanej kobiecie roli w rodzinie i społeczeństwie. Licząca trzy sezony, zamknięta całość odważnie miesza fakty z fikcją, podlewając wszystko nieraz kompletnie odjechaną formą i doprawiając ponadczasową poezją. Efektem jest serial barwny, oryginalny i pełen energii, której nie znajdziecie w tradycyjnych ekranowych biografiach. [MP]
Downton Abbey (dostępne na Netfliksie i Prime Video)
"Downton Abbey" to jeden z bardziej konwencjonalnych seriali na tej liście, choć dziesięć lat temu pewnie tak byśmy go nie określili. Akcja dzieje się w typowej angielskiej posiadłości od 1912 do 1926 roku i pokazuje szybko zachodzące przemiany społeczne z perspektywy arystokratycznej rodziny Crawleyów i ich bardzo licznej służby. Podczas gdy świat się zmienia, w ogromniastym domostwie wciąż obowiązują stare zasady i konwenanse, które nieśmiało łamie młodsze pokolenie. "Downton Abbey" to seans o tyle specyficzny, że serial bardzo idealizuje arystokrację i dawny porządek, czego warto mieć świadomość. Ale cała reszta to oczywiście czyta frajda, od wątków zahaczających o operę mydlaną, przez sarkastyczne uwagi Lady Violet (wspaniała Maggie Smith), aż po kostiumy, niesamowite wnętrza i warte majątek zastawy do popołudniowej herbaty. [MW]
Gentleman Jack (dostępne na HBO Max)
A co powiecie na przełamywanie historycznych konwenansów w bardziej zbliżonym prawdzie wydaniu? Sally Wainwright, czyli twórczyni "Gentleman Jack", nie musiała uciekać się do własnej wyobraźni, żeby opowiedzieć niezwykłą historię Anne Lister (Suranne Jones), ponieważ ta została oparta na spisanych kodem pamiętnikach głównej bohaterki. Już to robi wrażenie, a gdy dodamy, że wspomnienia dotyczą m.in. samodzielnego prowadzenia interesów i romansu z młodszą Ann Walker (Sophie Rundle), to mamy fabułę, której niejeden scenarzysta by nie wymyślił. Jest w niej miejsce na wzruszenia związane z zakazanym uczuciem, jest na kibicowanie Anne w walce z ciasnym gorsetem społecznych norm, jest nawet na przełamywanie czwartej ściany. A wszystko w realistycznym, XIX-wiecznym wydaniu. [MP]
Sandition (dostępne na TVP VoD)
"Sanditon" robi furorę na TVP i trudno się dziwić, bo to dość klasyczna — choć nowa, bo serial debiutował w 2019 roku, a obecnie w USA i na Wyspach emitowany jest 2. sezon — adaptacja Jane Austen, stworzona przez scenarzystę "Dumy i uprzedzenia" z Colinem Firthem, Andrew Daviesa. W historii, dziejącej się podobnie jak "Bridgertonowie" w czasach regencji i opartej na niedokończonej powieści Austen z 1817 roku, poznajemy Charlotte Heywood (Rose Williams), bystrą, ciekawą świata i skłonną do łamania konwenansów pannę, która przez przypadek trafia do właśnie powstającego nadmorskiego kurortu Sanditon. Tam poznaje Sidneya Parkera (Theo James), enigmatycznego przystojniaka, z którym na dzień dobry zalicza kilka słownych starć, jak Kate i Anthony. Cała reszta to już romanse, intrygi, bale i melodramatyczne historie dobrze znane każdemu, kto lubi tego typu seriale. Niekoniecznie w bardzo oryginalnym, ale niewątpliwie w urokliwym wydaniu. [MW]
Rozpustnice (dostępne na Viaplayu)
Świat bogatych i uprzywilejowanych? Tutaj tylko się o niego ocieramy, ponieważ "Rozpustnice" zabierają nas do XVIII-wiecznego Londynu, ukazując go z perspektywy walczących o przetrwanie i niezależność prostytutek. Takich jak Margaret Wells (Samantha Morton), która chcąc przyciągnąć zamożniejszą klientelę, przenosi zarządzany przez siebie burdel do elitarnej dzielnicy. Tam musi jednak stawić czoła konkurencji, jednocześnie starając się zapewnić swoim córkom lepszy byt. "Rozpustnice", choć mogą na takie nie wyglądać, są przede wszystkim historią na wskroś feministyczną – opowiedzianą przez kobiety o kobietach i w wielu miejscach na swój sposób aktualną. Samo podejście już serial wyróżnia, ożywiają go wyraziste postaci, a resztę robi pikantna, ale daleka od taniej sensacji fabuła. [MP]
Poldark (dostępny na Viaplayu)
Jeśli zachwyca was, jak "Bridgertonowie" pokazują męską nagość, pamiętajcie, że wcześniej było BBC i "Poldark" — sceny z Aidanem Turnerem pracującym w polu bez koszuli to już prawdziwa klasyka. Ale w serialu stworzonym na podstawie powieści Winstona Grahama jest więcej widoków do podziwiania, bo akcja dzieje się w XVIII-wiecznej Kornwalii. Tytułowy Poldark to temperamentny arystokrata, który zaskakuje wszystkich, wracając żywy z wojny o niepodległość USA. Kiedy okazuje się, że jego narzeczona znalazła sobie innego, Poldark zabiera się za budowanie nowego życia — odbudowuje majątek i zakochuje się w Demelzie (Eleanor Tomlinson), dziewczynie z ludu, która staje się jego życiową partnerką na dobre i na złe. To dość klasyczna historia, opowiadana we współczesny sposób, ale bez twistów, i zachwycająca przede wszystkim kornwalijskimi widokami, pięknymi kostiumami oraz chemią pomiędzy duetem odtwórców głównych ról. [MW]
Targowisko próżności (dostępne na TVP VoD)
"Targowisko próżności" to historia znana m.in. dzięki filmowi z Reese Witherspoon, którego miniserial z Olivią Cooke z 2018 roku niestety nie potrafi przebić. Ale i tak warto go obejrzeć, choćby właśnie dla Cooke w roli Becky Sharp, dziewczyny błyskawicznie pnącej się do góry po drabinie społecznej w XIX-wiecznym Londynie. Bohaterka przybywa do miasta dosłownie "znikąd" i rzuca się w wir manipulacji, romansów i intryg, wkupując się w łaski kolejnych przedstawicieli wyższych sfer i każdemu mówiąc dokładnie to, co ten chce usłyszeć. W jednym tylko celu: żeby zdobyć dobrą pozycję społeczną i pieniądze, a następnie zacząć wreszcie naprawdę żyć. Choć serial nie jest szczególnie odkrywczy, potrafi sprawić mnóstwo frajdy jako świetnie zrealizowany hedonistyczny spektakl, w którym pierwsze skrzypce gra aktorka, która za chwilę będzie na językach z powodu roli w "Rodzie smoka". [MW]
The Crown (dostępne na Netfliksie)
Kolejny hit Netfliksa i kolejny serial, którego bardzo istotną część stanowią romanse, skandale i skomplikowane relacje rodzinno-towarzyskie brytyjskich wyższych sfer. Różnica polega na tym, że w "The Crown" historia jest prawdziwa, przedstawiając królewski dwór i Wielką Brytanię na przestrzeni wieloletnich rządów Elżbiety II. Królowa, którą dotąd grały Claire Foy (sezony 1-2) i Olivia Colman (sezony 3-4), stanowi zawsze dla twórców punkt odniesienia, ale wielokrotnie nagradzana produkcja to w gruncie rzeczy ekranizacja współczesnej brytyjskiej historii, uwzględniająca najważniejsze zawirowania polityczne i społeczne, doprawione rzecz jasna monarszymi skandalami. Gigantyczny rozmach, królewska obsada, znakomity scenariusz, a do tego dwa finałowe sezony w drodze – to trzeba znać. [MP]
Plotkara (dostępna na HBO Max)
Myśleliście, że zapomnieliśmy o "Plotkarze"? Tego rzecz jasna zrobić nie mogliśmy, skoro "Bridgertonowie" bywają określani jako "Plotkara" w kostiumie. I nie, to wcale nie przesada, bo oba seriale łączy coś więcej niż tylko w wersji współczesnej plotkarski blog o nastolatkach, a w wersji XIX-wiecznej gazetka Lady Whistledown ujawniająca sekrety pięknych i bogatych. Choć "Plotkara" dzieje się w XXI wieku, w świecie elit z Manhattanu, problemy, dramaty, intrygi i skandale nie różnią się aż tak bardzo od tych z "Bridgertonów". A i rewii mody nie brakuje, tyle że współczesnymi gorsetami są sukienki najdroższych projektantów i garnitury Armaniego czy Prady noszone z lubością przez absurdalnie bogate nastoletnie dzieciaki. [MW]