"Heartstopper" przypomina, że nastoletniość może być niewinna – recenzja młodzieżowego serialu Netfliksa
Kamila Czaja
24 kwietnia 2022, 11:16
"Heartstopper" (Fot. Netflix)
Serial Netfliksa na podstawie komiksu Alice Oseman to imponująco wierna ekranizacja, więc "Heartstopper", Charlie Spring i Nick Nelson pozostają niemożliwie wręcz uroczy.
Serial Netfliksa na podstawie komiksu Alice Oseman to imponująco wierna ekranizacja, więc "Heartstopper", Charlie Spring i Nick Nelson pozostają niemożliwie wręcz uroczy.
Widz znający komiksy Alice Oseman, zasiadając do oglądania młodzieżowego serialu "Heartstopper", pewnie wiedział, czego się spodziewać i o jakiej ekranizacji marzy. Mógł najwyżej obawiać się, że klimatu tej opowieści nie da się przenieść na ekran albo że Netflix historię miłosną brytyjskich nastolatków "przytnie" do swojego algorytmu, który sprawia, że wiele produkcji streamingowego giganta wygląda zaskakująco tak samo. Odbiorca nieczytający pierwowzoru pewnie nie wiedział, z czym ma do czynienia – mógł więc nieco się zdziwić.
Należę do pierwszej grupy i z przyjemnością donoszę, że serialowy "Heartstopper" zdecydowanie przypomina oryginał. Wypowiedzi Oseman, która sama napisała scenariusz (reżyserował Euros Lyn, "Doctor Who"), sugerowały, że dopasowanie pierwowzoru do specyfiki innego medium będzie wymagało udramatyzowania i rozbudowania wątków. Na szczęście, chociaż jest tu więcej niż w komiksie trudności na drodze do szczęścia i trochę zwiększono liczbę dramatycznych scen, to zmiany okazały się stosunkowo niewielkie, a wielowątkowość działa na plus, nie gmatwając za wiele.
Heartstopper – love story, tyle że o chłopakach
Charlie Spring (Joe Locke) to wyoutowany gej, nieśmiały, prześladowany w szkole, znający swoje zainteresowania i preferencje, ale nieznający swojej wartości. Na szczęście może liczyć na przyjaciół – opiekuńczego Tao (William Gao), cichego (dosłownie) bohatera, czyli wiecznie zaczytanego Issaca (Tobie Donovan), oraz Elle (Yasmin Finney), która przeniosła się do żeńskiej szkoły Higgs, długo znosząc wcześniej transfobiczne uwagi w Truham. Nick (Kit Connor, "Mroczne materie") to rugbista, popularny chłopak o, jak trafnie zauważono w serialu, "wyglądzie golden retrievera". Dwaj główni bohaterowie są więc z dwóch światów, na dodatek Nick uważa, że jest heteroseksualny. Gdzie to potencjał na romans?
Otóż jest, bo w świecie Oseman młodzież dopiero odkrywa swoje preferencje, uczy się dostrzegać, że nie wszystkie wcześniejsze relacje warto podtrzymywać, a nowe naprawdę warto zacząć. Nick z czasem zacznie widzieć w nieśmiałym outsiderze nie tylko przyjaciela, przy okazji dostrzegając, że dotychczasowa paczka nie pozwala mu być prawdziwym sobą. Co zresztą stwierdzi też jego mama (Netflix tak długo trzymał tę obsadową niespodziankę w sekrecie, że i mnie szkoda zdradzić nazwisko, bo może ktoś jeszcze nie przeczytał pełnych ekscytacji komentarzy zaskoczonych widzów!).
Mimo że "Heartstopper" dotyka spraw skomplikowanych, a bohaterowie zostali napisani wielowymiarowo, wszystko tu jest właściwie zaskakująco proste. Jeżeli ktoś nie może obyć się bez zagmatwanych fabuł, zwrotów akcji, ekstremalnych "wyczynów" młodzieży i ciągłych zmian w uczuciowych konstelacjach, "Heartstoppera" uzna za queerową bajkę dla grzecznych dzieci. Karmieni raczej "Euforią" czy nawet "Sex Education" niż opowieściami o zdrowych, niedramatycznych, nieerotycznych nastoletnich związkach możemy się w wizją Oseman, przynajmniej na początku przygody czy to z serialem, czy to z komiksem, zderzyć.
Heartstopper i świat, w którym ludzie rozmawiają
Poziom wyidealizowania jest tu spory, zresztą celowo, a dodatkowo o pewnej umowności świata przypominają komiksowe elementy (ramki, dorysowane serduszka czy listki etc.). Nauczyciele wspierają i służą dobrą radą. Rodziny akceptują i pomagają w każdej sytuacji. Ludzie ze sobą rozmawiają, wprost wyrażają emocje, "przegadują" na bieżąco nieporozumienia, łatwo się godzą po ewentualnych konfliktach.
W taką ramę wpisano oczywiście pewne przeszkody, traumy i niepewności. Charlie i Elle wiedzą, co znaczy wykluczenie i prześladowanie przez rówieśników. Toksyczna relacja Charliego z Benem (Sebastian Croft, młody Ned Stark z "Gry o tron") koszmarnie wpływa na samoocenę nieśmiałego nastolatka, a homofobiczne uwagi Harry'ego (Cormac Hyde-Corrin) nie padają w próżnię. Tara (Corinna Brown) i Darcy (Kizzy Edgell) muszą mierzyć się z niewybrednymi komentarzami na temat lesbijek. Tao boi się zmian, które przynosi dorastanie, i próbuje utrzymać czteroosobową paczkę w kształcie, w jakim istniała dotąd.
Nick z kolei nie potrafi poradzić sobie z własnym zagubieniem w kwestii orientacji seksualnej, wyszukując w sieci kolejne filmiki czy quizy mające mu wyjaśnić, kim jest. Dopisano w jego otoczeniu postać Imogen (Rhea Norwood) – ale wbrew moim obawom nie wykorzystano jej do nadmiernego podkręcenia konfliktu, a tylko lepiej pokazano, jak działa presja rówieśnicza. Czasem w szkole dochodzi wręcz do bójki, a obelgi padają w najmniej spodziewanym momencie, przypominając bohaterom, że ich uczucia wystawione są na widok nie zawsze przyjaznego świata.
Heartstopper to serial dla potrzebujących ucieczki
Wszystko jednak w napisanym przez Oseman świecie wydaje się do pokonania. Delikatność, jaka cechuje większość bohaterów, wrażliwość na potrzeby drugiej osoby, siła przyjaźni i często czegoś więcej wystarczają, by "Heartstopper" był opowieścią niemożliwie wręcz optymistyczną, łagodną, ciepłą. I bardzo niewinną na tle młodzieżowych standardów, nawet jeśli trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z piętnasto- i szesnastolatkami, nie końcówką szkoły średniej.
Pija się mleczne, a nie alkoholowe koktajle. Przytulanie, pocałunki, "chodzenie z kimś" to już bardzo duża sprawa i rozmów o seksie póki co nie ma. Zamiast nocnych imprez urządza się wypady do kina i na kręgle. Nawet jedyne drogie urodzinowe przyjęcie odbywa się bez używkowych czy seksualnych ekstremów, przypominając raczej szkolną dyskotekę.
Niewinna, mimo kilku nieprzyjemnych typków, jest też szkoła Charliego i Nicka, podobnie zresztą jak żeńska szkoła Elle i jej przyjaciółek. Poza prywatnymi spotkaniami bohaterów, w domu czy "na mieście", rytm wyznaczają wydarzenia typu dzień sportu, koncert uczniowskiej orkiestry, zwyczajne lekcje, zwyczajne przerwy. Bohaterowie noszą "normalne" ciuchy, mają wyrażające ich osobowość młodzieżowe pokoje. Ścieżka dźwiękowa złożona z delikatnych, ale nie nijakich kawałów (sama odkryłam na przykład Frankie Cosmos) idealnie pasuje do tej rzeczywistości.
Dlaczego warto oglądać serial Heartstopper
Taka naturalna, nieprzesadzona sceneria sprawia, że łatwiej uwierzyć w wizję, że wszystko będzie dobrze, chociaż przecież co bardziej cyniczny albo po prostu nieco starszy niż bohaterowie "Heartstoppera" odbiorca pewnie będzie miewał momentami poczucie, że w prawdziwym życiu byłoby wszystkim tym uroczym ludziom o wiele trudniej. Nie umiem i nie powinnam oceniać tej produkcji za nastoletnie osoby ze społeczności LGBTQA+, ale może czasem takich miłych opowieści potrzebujemy wszyscy? Zwłaszcza jeśli są porządnie zrobione i świadome swoich nieco idealistycznych założeń.
"Heartstopper" jest nieśpieszny – i taki ma być. Dużo tu statycznych rozmów czy wymian wiadomości w komunikatorach. Jeśli ktoś chce szybkiej akcji, to tu jej nie znajdzie. A i tak na tle komiksu dzieje się więcej i szybciej (osiem półgodzinnych odcinków to już mniej więcej dwa tomy). Polecam miłośnikom uroczych, niekoniecznie queerowych historii oraz wszystkim, którzy potrzebują ucieczki od rzeczywistości. Oglądajmy, to może Netflix nie skasuje…