4. sezon "Stranger Things" będzie filmowy. Dwugodzinny finał to tylko jedna z atrakcji, jakie obiecują twórcy
Karolina Noga
19 maja 2022, 10:32
"Stranger Things" (Fot. Netflix)
Wszystko wskazuje na to, że długie oczekiwanie na 4. sezon "Stranger Things" zostanie nam wynagrodzone. Twórcy zapowiadają odcinki filmowej długości — w tym dwugodzinny finał.
Wszystko wskazuje na to, że długie oczekiwanie na 4. sezon "Stranger Things" zostanie nam wynagrodzone. Twórcy zapowiadają odcinki filmowej długości — w tym dwugodzinny finał.
"Stranger Things" powraca już w przyszłym tygodniu, a twórcy nie ustają w podkręcaniu naszych oczekiwań. Już teraz poprzeczka jest postawiona wysoko — wiemy, że każdy odcinek ma być dwa razy droższy od "Gry o tron", co oznacza niezły rozmach. Tymczasem twórcy serialu zdradzili co nieco o długości odcinków.
Stranger Things sezon 4 — czeka nas filmowy finał
Twórcy serialu, bracia Dufferowie, rozmawiali na temat nowego sezonu z serwisami The Wrap i Collider. Jak zdradzili, początkowo sezon miał liczyć osiem odcinków, tak jak pozostałe, ale szybko okazało się, że nie wystarczy to na zgrabne zakończenie serii.
— Chyba byliśmy przynajmniej w połowie, ale myślę, że pewnie już poza połową tego sezonu, próbowaliśmy wcisnąć tę historię i usiedliśmy z naszymi scenarzystami i powiedzieliśmy, że nie sądzimy, by to było wykonalne w ośmiu odcinkach. Poszliśmy więc do Netfliksa i zapytaliśmy: "Hej, czy nie macie nic przeciwko temu, żebyśmy zrobili jeszcze jeden odcinek?", a oni na szczęście bardzo się do tego przychylili, i tak skończyliśmy z dodatkowym odcinkiem. Ale pierwotnie nie było to w ten sposób zaplanowane. (…) To zawsze miało być osiem [odcinków] . A potem okazało się, że to po prostu za dużo historii — opowiadał Ross Duffer.
4. sezon "Stranger Things" początkowo nie miał być aż takim kolosem. Historia rozrosła się na etapie pisania scenariusza
— Im więcej pisaliśmy, tym bardziej zdawaliśmy sobie sprawę, że potrzebujemy więcej czasu, aby pewne rzeczy mogły wskoczyć na swoje miejsce, po to by te wątki zadziałały. W pewnym momencie wiedzieliśmy, że musimy poprosić Netfliksa o dziewięć odcinków zamiast ośmiu, a kiedy zaczęliśmy kręcić, zdaliśmy sobie sprawę, że to są megadługie odcinki — powiedział z kolei Matt Duffer.
A o jakiej długości mowa? Słowa braci sugerują, że powinniśmy nastawić się na filmowy seans i zarezerwować zdecydowanie więcej czasu, niż przy pozostałych odcinkach.
— Szczególnie odcinek siódmy i dziewiąty to są filmy. A dziewiąty to długi film — zdradził Matt Duffer.
Ross Duffer dodał, że nie podadzą dokładnej długości — ponieważ wciąż go dopracowują — ale na chwilę obecną finałowy odcinek może liczyć nawet dwie godziny. Twórcy zaznaczyli, że przerwa spowodowana pandemią miała również swój plus, ponieważ byli w stanie położyć fundamenty pod 5. sezon.
— Mieliśmy wszystkie scenariusze przed rozpoczęciem zdjęć, więc mogliśmy spojrzeć na całość i nakreśliliśmy cały 5. sezon. Było to spowodowane sześciomiesięczną przerwą, którą mieliśmy z powodu pandemii. Zazwyczaj nie mamy tyle czasu. Zazwyczaj mamy wrażenie, jakby pociąg jechał po torach, a Ross, ja i nasi scenarzyści rzucamy te tory w trakcie jazdy, kiedy jesteśmy już w połowie sezonu. Po raz pierwszy mogliśmy spojrzeć na to całościowo, nie tylko na sezon 4, ale także na sezon 5 i okazało się, że są one naprawdę do siebie podobne — opowiadał Matt Duffer.
Ekipa zapowiada, że przed nami prawdziwy horror psychologiczny. Bardzo istotną rolę w nowej serii ma odegrać wątek dotyczący Drugiej Strony, a wielu fanów uważa, że Vecna to tak naprawdę Billy. 4. sezon "Stranger Things" jest podzielony na dwie części – pierwsza będzie mieć premierę 27 maja, a druga 1 lipca.