"Sekret sprzed lat" próbuje budować wciągającą historię na znanych schematach — recenzja serialu Apple TV+
Nikodem Pankowiak
22 maja 2022, 17:00
"Sekret sprzed lat" (Apple TV+)
Tajemnica sprzed lat, która może wyjść na jaw i grupa przyjaciół próbująca do tego nie dopuścić — "Sekret sprzed lat" serwuje widzom dobrze znany schemat i nie sili się na oryginalność.
Tajemnica sprzed lat, która może wyjść na jaw i grupa przyjaciół próbująca do tego nie dopuścić — "Sekret sprzed lat" serwuje widzom dobrze znany schemat i nie sili się na oryginalność.
"Sekret sprzed lat" to kolejna już produkcja Apple TV+, które na dobre rozkręciło swoją serialową ofensywę. Jak to jednak bywa, wraz z wypuszczaniem na świat coraz większej liczby seriali coraz częściej będą pojawiać się wtopy. I niestety, tytuł, który stworzyło trio Ramón Campos, Gema R. Neira i Teresa Fernández-Valdés ("Pełne morze"), jest właśnie jedną z takich wtop.
Sekret sprzed lat — o czym jest serial Apple TV+?
"Sekret sprzed lat" prezentuje nam historię, którą widzieliśmy już milion razy – podczas kameralnej imprezy ginie jeden z jej uczestników, a jego przyjaciele postanawiają nie wyjawiać, jak naprawdę do tego doszło. Wybierając życie w kłamstwie godzą się na to, że do końca życia będą musieli oglądać się przez ramię, czy przypadkiem przeszłość nie chce ich dopaść. I – niespodzianka – oczywiście dopada.
Śmierć Alejandro (Jorge Lopez, "Szkoła dla elity") odciska ogromne piętno na życiu jego przyjaciół, którzy ustalają wspólną wersję całego wydarzenia, zatajają prawdę przed policją i próbują ruszyć dalej. Problem w tym, że o ile komisarz Francis Marwen (Jimmy Shaw) wygląda na takiego, co chce po prostu szybko sprawę zamknąć i o niej zapomnieć, to jego partnerka, Flora Neruda (Rosie Perez, "Stewardesa") jest znacznie bardziej dociekliwa. Niestety dla niej, każda z próba przyciśnięcia grupki przyjaciół jest powstrzymywana.
Flora będzie miała jednak okazję wrócić do całej sprawy – 20 lat później, gdy uczestnicy feralnej imprezy wiodą swoje mniej lub bardziej uporządkowane życia, ktoś zaczyna ich szantażować ujawnieniem prawdy. Ich drogi ponownie krzyżują się podczas zjazdu absolwentów i zdaje się, że zostaną złączone na dłużej. Dochodzi do kolejnego morderstwa, w które zamieszany jest jeden z przyjaciół, Marcos (Manolo Cardona, "Kto zabił Sarę?"), a śledztwo nad nim obejmuje Flora.
Sekret sprzed lat powiela znane schematy
Sekret, który po latach możesz wyjść na jaw, grupa dawnych przyjaciół, którzy chcieliby o nim zapomnieć, a tymczasem muszą wrócić pamięcią do dawnych dni i zrobić wszystko, by utrzymywana przez lata tajemnica nie została odkryta… Chyba gdzieś już to widzieliśmy, prawda? "Sekret sprzed lat" nie ma w sobie krzty oryginalności i powiela schematy, które doskonale znamy z wielu innych serialowych thrillerów. Na tych schematów próbuje zbudować wciągającą historię, ale niestety zadania nie udaje się wykonać.
Cała historia dzieje się na dwóch płaszczyznach czasowych – na zmianę oglądamy bohaterów w 2000 roku i 20 lat, gdy są już w zupełnie innym miejscu w swoim życiu. Jedni poukładali je sobie bardzo dobrze, inni mają z tym problem. Przejścia między jedną a drugą linią czasową są bardzo płynne, co czasem prowadzi do dość kuriozalnych scen – jak np. ta z seksem w samochodzie w pierwszym odcinku.
Dwie płaszczyzny, na których rozgrywa się historia i żadna z nich nie potrafi wciągnąć widza ¬– ta, w której bohaterowie wciąż są młodzi, za bardzo przypomina seriale dla nastolatków w stylu "Ktoś z nas kłamie", ze wszystkimi wadami tego typu produkcji. Z kolei ta mająca miejsce w dniu dzisiejszym odrzuca z powodu bohaterów, których ciężko polubić. Jedynym światełkiem w tym ciemnym tunelu jest postać nieustępliwej Flory.
Sekret sprzed lat — czy warto oglądać serial Apple?
Największym problemem "Sekretu sprzed lat" jest jednak to, że serial nie wyróżnia się absolutnie ani jednym elementem – nie ma w nim nic, czego można byłoby się uczepić, aby mieć pretekst do oglądania kolejnych odcinków w następnych tygodniach. Intryga jest mało wciągająca, do bohaterów trudno się przywiązać – ten serial to przeciętniak, na którego może i nie zbyt dużo nie ponarzekamy, ale pochwalić go też nie ma za co.
Jeśli w pamięć najbardziej zapadły mi muzyka oraz naprawdę ładne zdjęcia Miami, to znak, że nie jest dobrze. "Sekret sprzed lat" zdecydowanie bardziej pasuje mi do obecnej oferty Netfliksa, gdzie takie seriale często są przedstawiane jako lepsze niż są w rzeczywistości. Apple TV+ zdążyło przyzwyczaić nas już do wyższych standardów, dlatego tym bardziej ciężko mi zrozumieć, jak tak nijaka produkcja zdołała prześlizgnąć się do oferty firmy z jabłkiem w logo.
"Sekret sprzed lat" nie przekonał mnie w ciągu pierwszych trzech odcinków, więc nie sądzę, aby przekonał mnie później. Dlatego też bez żadnego żalu żegnam ten serial – nie widzę najmniejszego sensu, aby do niego wracać. To typ produkcji najgorszej dla recenzenta – zbyt słaba, by znaleźć powody do pochwał, a jednocześnie wciąż nie na tyle słaba, by zrównać ją z ziemią. W efekcie dostaliśmy serial, o którym zapomnimy w mgnieniu oka, bo nie ma w nim nic do zapamiętania.