"Misja Afganistan", czyli polskie "Generation Kill"?
Michał Kolanko
26 września 2012, 20:12
Wojna w Iraku dała pretekst HBO do stworzenia "Generation Kill" – dobrze przyjętego serialu, opowiadającego o marines uczestniczących w pierwszej fazie ataku na kraj w 2003 roku. Teraz Canal+ zabiera się za temat polskiej obecności w Afganistanie. Z jakim rezultatem? Jak na nasze warunki, jest solidnie.
Wojna w Iraku dała pretekst HBO do stworzenia "Generation Kill" – dobrze przyjętego serialu, opowiadającego o marines uczestniczących w pierwszej fazie ataku na kraj w 2003 roku. Teraz Canal+ zabiera się za temat polskiej obecności w Afganistanie. Z jakim rezultatem? Jak na nasze warunki, jest solidnie.
O ile w amerykańskiej kulturze popularnej liczne wojny, w których na przestrzeni lat uwikłali się Amerykanie, stały się jednym z ważniejszych punktów odniesienia dla licznych produkcji filmowych i telewizyjnych, to w Polsce temat naszego zaangażowania w Afganistanie, a wcześniej w Iraku, był przede wszystkim domeną dokumentalistów i reporterów. W dyskusji publicznej Afganistan kojarzy się niemal tylko i wyłącznie z Nangar Khel, albo z mniejszymi lub większymi kłopotami sprzętowo-organizacyjnymi polskiej armii. "Misja Afganistan" wypełnia tę lukę. Canal+ zebrał imponujące środki, obsadę składającą się ze znanych aktorów. Jaki jest rezultat?
Na poniedziałkowym pokazie prasowym w warszawskim Multikinie w Złotych Tarasach mogłem obejrzeć dwa pierwsze odcinki (z trzynastu) serialu, "Towarzysze broni" i "Pierwsza krew". Premiera serialu planowana jest na 14 października. Pierwszy odcinek był rozczarowujący z dwóch powodów – sztampowej konstrukcji scenariusza i drętwych dialogów. Zawiązanie akcji jest czymś, co jest niemal klasyką wszelkich produkcji wojennych. Oto młody oficer Paweł Konaszewicz (w tej roli Paweł Małaszyński) obejmuje dowództwo nad plutonem, którego żołnierze mają już wkrótce wyjechać do Afganistanu. Oczywiście jego podwładni go nie lubią, a on musi zdobyć ich zaufanie. W jednostce jest także uważający Konaszewicza za "plecaka" (osobę zawdzięczająca karierę koneksjom) porucznik innego plutonu, który na każdym kroku próbuje udowodnić swoją wyższość.
Przed odlotem do Afganistanu niemal każdy z żołnierzy plutonu dowiaduje się, że coś dzieje się z jego rodziną/najbliższymi. Dziewczyna jednego z nich informuje go już na płycie lotniska, że jest w ciąży, porucznik Konaszewicz dowiaduje się że jego ojciec jest chory itd. To ma budować wątki poboczne każdego z nich, ale wypadło dramatycznie nienaturalnie. Sytuacji nie poprawiają momentami drętwe aż do bólu dialogi.
Drugi odcinek to zdecydowanie krok w dobrym kierunku. Pluton pod dowództwem Konaszewicza trafia do Afganistanu i od razu robi się ciekawej. Dialogi są lepsze, a scenariusz mniej sztampowy, za to bardziej trzymający w napięciu. Po raz pierwszy widać rozmach serialu – Afganistan wygląda realnie, bohaterowie korzystają z szerokiej gamy sprzętu wojskowego. Od razu próbuje się pokazać charakter misji stabilizacyjnej – w której każdy może być wrogiem, a linie między cywilami i żołnierzami przeciwnika są rozmyte. Dobrze oddano dylematy stojące przed żołnierzami w takich warunkach.
Polska armia prezentuje się w tym serialu świetnie – dysponuje nowoczesnym sprzętem, w tym dronami, centrum dowodzenia (TOC) jest naszpikowane elektroniką, a żołnierze posługują specyficznym militarnym, polsko-angielskim żargonem. Twórcy próbują pokazać klimat tej misji – od życia żołnierzy w bazie po specyfikę walki z Talibami. I to – oprócz rozmachu całej produkcji – jest najmocniejszą stroną "Misji Afganistan". W tym punkcie serial najbardziej przypomina "Generation Kill" – tam również starano się pokazać realia życia marines w trakcie interwencji wojskowej. Drugi odcinek trzyma w napięciu do ostatniej minuty i nie kończy się happy endem.
Po obejrzenie drugiego odcinka chciałem dowiedzieć się, co będzie dalej i obejrzeć trzeci. To chyba najlepsza rekomendacja dla każdej produkcji. Trudno powiedzieć, czy "Misja Afganistan" będzie dużym sukcesem. Ale na pewno zmieni w jakiś sposób nie tylko sposób patrzenia na interwencję w Afganistanie, lecz także na polską armię jako taką. W tej produkcji nasi żołnierze są dobrze wyszkoleni, bardzo zmotywowani i dysponują bardzo nowoczesnym sprzętem. Jeśli mają dylematy i wątpliwości związane z misją, to są one przedstawione w interesujący sposób. Pod względem wizerunkowym, ten serial może stanowić znakomitą przeciwwagę dla stereotypu jaki mógł wykształcić się po Nangar Khel.
"Misja Afganistan", mimo swoich wad, zapowiada się jako całkiem solidny, znakomicie zrobiony serial.