"Dexter" (7×01): Demaskacja
Marcela Szych
2 października 2012, 20:09
Kojarzycie ten moment, kiedy wiadomo, że oto w końcu, po długim oczekiwaniu naprawdę dowiecie się co wydarzyło się dalej, splot wydarzeń ulegnie rozsupłaniu, a serialowa historia ulubionego bohatera zacznie toczyć się nowym torem? W "Dexterze" ten moment nadszedł dokładnie wczoraj i nie ominął mnie dreszcz biegnący po plecach, gdy miało to nastąpić.
Kojarzycie ten moment, kiedy wiadomo, że oto w końcu, po długim oczekiwaniu naprawdę dowiecie się co wydarzyło się dalej, splot wydarzeń ulegnie rozsupłaniu, a serialowa historia ulubionego bohatera zacznie toczyć się nowym torem? W "Dexterze" ten moment nadszedł dokładnie wczoraj i nie ominął mnie dreszcz biegnący po plecach, gdy miało to nastąpić.
W pierwszych scenach wszystko dzieje się wartko, Dex ucieka – w każdym razie takie wrażenie wywiera na nas jego paniczny pośpiech. Przyznajcie, jak wielu z was sądziło, że ucieczka będzie rozwiązaniem, jakie Dexter wybierze? Pamiętam spekulacje z okolic 3. sezonu dotyczące tego, jak mógłby zakończyć się serial. Myśleliśmy, że koniec nastąpi, gdy Deb odkryje prawdę o swoim przybranym bracie i wsadzi go za kratki. Albo też, że ostatni sezon będzie wielką pogonią, z Dexterem w roli zwierzyny i wydziałem policji Miami w roli myśliwego.
Każdy sezon Dextera ma swoistą dynamikę. Rozpoczyna się od względnego spokoju (takiego rodzaju spokoju, jaki może cechować życie nudnego psychopaty), by potem przyspieszyć. Pod koniec zazwyczaj, Dex czuje na sobie oddech ścigających, by w finale ledwo im się wywinąć (zwalając winę na bądź kogo). W nowej serii jest zupełnie inaczej.
Kiedy kończyłam oglądać 6. sezon, robiłam to już tylko dla porządku, z lekkim znudzeniem. Zmęczył mnie motyw religijny, nie spodobał się nowo odkryty wymiar miłości Deb do brata. A jednak końcówka sprawiła, że na kilka miesięcy wstrzymałam oddech. Dexter wypowiadający słowa "Oh God" (swoją drogą, fajne nawiązanie do religijnego wątku 6. sezonu) na długo wrył mi się w pamięć. Naprawdę się przestraszył i mogliśmy się spodziewać, że będzie uciekać. Ale jednak Dexter zmierzający co tchu na lotnisko to nie Dexter uciekinier, tylko stary dobry Dex goniący kolejną ofiarę.
Bo przecież Deb nie doniesie na Dextera. Czy to za sprawą miłości bratersko-siostrzanej, czy tej dopiero co przez Deb odkrytej, grunt, że pani Morgan chce kurczowo trzymać się świata, który do tej pory znała. Widać, że chciałaby gładko przełknąć wszystkie informacje, które podaje jej brat. Wcale jej się nie dziwię. Nawet ja odczuwam pewien dyskomfort, lubiąc Dextera. No bo jak to możliwe, że czuję realną sympatię do seryjnego mordercy? W porządku, zabija tylko tych złych, więc jest trochę takim morderczym Robin Hoodem, ale jednak w dzieciństwie kroił słodkie szczeniaki i rozkoszne kocięta. Mord to potrzeba, na którą Dex nakłada racjonalne kategorie, skutkiem czego jego ofiarami nie padają dzieci czy prostytutki tylko inni, podobni jemu. Poza tym, Deb w ciągu ostatnich kilku lat spotkało sporo – wybaczcie kolokwializm – dziadostwa, że wspomnę choćby związek z Ice Truck Killerem. Nie można się dziwić, że chciałaby mieć normalnego brata, do którego zresztą dopiero co poczuła miętę.
Jednak Dexter pokazuje Deb, jak dobrze zna się na rzeczy, jak dobry jest w swoim fachu – i jest to jak zimny prysznic na jej marzenie o normalności. Deb, policjantka o osobowości "porządnego gliny" nie ma ani wprawy, ani nie czuje się komfortowo kłamiąc i lawirując. Gdy widzi Dextera, czującego się w tej sytuacji wyjątkowo naturalnie, nie ustaje w dociekaniach. Które to dociekania prowadzą nas do finalnego wyznania. Oto Dexter otwiera się przed Debrą. Końcowa scena to jak zrzucenie z ramion wyładowanego kamieniami plecaka. Odciążenie sumienia, ulga, a nawet katharsis. Mroczny pasażer nie jest już wyłącznością Dextera – i co teraz? Debra oczywiście nie wyda brata, ale na pewno też nie pozwoli mu mordować. A przynajmniej nie od razu, bo może po czasie zobaczy w Dexterze zwichrowane, ale skuteczne narzędzie do walki z krwawymi przestępcami? Tak jak kiedyś zobaczył to Harry. Może nawet stanie się bardziej zaangażowaną wspólniczką, zacznie Dexowi pomagać, kryjąc go, gdy będzie w tarapatach i zmywając krew z jego rąk i sumienia.
Ale nawet z pomocą Debry, Dexter jest w tarapatach, i wygląda na to, że w tym sezonie będą go prześladować duchy. Dziwaczny Louis, który wie o powiązaniach z Ice Truck Killerem (choć nie wiemy jeszcze, jak wiele wie). Groźna La Guerta, która znalazła krwawe trofeum Rzeźnika z Zatoki, a pamiętamy, że do końca nie wierzyła w winę sierżanta Doakesa. Po piętach Dexa będą też z pewnością deptać gangsterzy, których koleżkę zabił, by odzyskać symboliczną kontrolę nad dziejącym się wokół niego chaosem.
Zdarzyły się w tym odcinku uchybienia, które zdarzają się w niektórych odcinkach serialu. Choćby Dexter gładko mordujący Wiktora na lotnisku. Na amerykańskim, że zaznaczę, lotnisku, gdzie naprawdę trudno przejść niezauważonym, tam nasz Dex przemyca strzykawkę i przygotowuje sobie zgrabne miejsce zbrodni. Nie chcę być źle zrozumiana. Lubię tę twarz Dextera, gdy postanawia mordować bez względu na wszystko, gdy jest mu obojętne czy ktoś go zobaczy i dopiero po fakcie zaczyna gorączkowo zacierać ślady. Czuć wtedy swoistą namiętność, która nim kieruje. Tu nie chodzi o fakt, że Dexter pozwolił sobie na "pracę" na lotnisku, tylko o to, że umknął wszystkim.
Na jakiekolwiek niedopatrzenia spuszczam jednak zasłonę miłosierdzia, bo czuję, że Dexter przysporzy nam w tym sezonie wielu emocji. Bo pętla na jego szyi zaciska się coraz mocniej i w końcu nawet Dexowi wyczerpią się opcje.