Gwiazdy "Paper Girls" nie zgadzają się z porównaniami do "Stranger Things". I mają na to dobre argumenty
Agata Jarzębowska
5 sierpnia 2022, 13:02
"Paper Girls" (Fot. Amazon)
Gwiazdy "Paper Girls" nie zgadzają się z porównaniami do "Stranger Things". Uważają, że ta historia stanowi swój własny gatunek i trudno zestawić ją z innymi serialami.
Gwiazdy "Paper Girls" nie zgadzają się z porównaniami do "Stranger Things". Uważają, że ta historia stanowi swój własny gatunek i trudno zestawić ją z innymi serialami.
Gdy pojawiły się pierwsze zwiastuny "Paper Girls", porównania do "Stranger Things" wydały się naturalne: obie historie nawiązują do lat 80., opowiadają o grupkach dzieciaków i mają ponadnaturalne wątki. Jednak "Paper Girls" wzoruje się na komiksie, który był publikowany przed "Stranger Things", a gwiazdy serialu nie zgadzają się, że te tytuły są do siebie podobne.
Paper Girls — serial nie jest jak Stranger Things
Gwiazdy "Paper Girls" w rozmowie z serwisem Insider odniosły się do porównań ich serialu ze "Stranger Things" czy "Yellowjackets". Fina Strazza, czyli serialowa KJ Brandman, podziękowała za porównanie, podkreślając, co wyróżnia ich serial.
— Myślę, że jesteśmy zaszczycone, że jesteśmy kojarzone z takimi serialami i możemy mieć tylko nadzieję na taką samą reakcję [widzów], ale to, co nasz serial robi, to podkreślenie historii, która nie została jeszcze opowiedziana. I kiedy to oglądasz, [serial] ma swój niepowtarzalny ton.
Fina Strazza podkreśliła, że "Paper Girls" nie gloryfikują lat 80., tak jak robi to wiele seriali, które do nich nawiązują. To zupełnie inne podejście — pozbawione nostalgii.
— Wszyscy już zdajemy sobie sprawę z intensywnej nienawiści, jaka panowała w latach 80. Ale myślę, że to stało się o wiele bardziej widoczne dla naszej czwórki, ponieważ nie skupiamy się po prostu na wzorach na ubraniach, fajnych fryzurach czy dobrej muzyce. Rozmawiamy o seksizmie, rasizmie, homofobii i tym, jak wielu osobom nie pozwalano się wpasować — i było to dla nas bardzo pouczające doświadczenie. Mam nadzieję, że to też będzie pouczające dla innych osób, które są zaznajomione z latami 80., bo ludzie mają tendencję to bardzo romantyzować. Więc mam nadzieję, że to się przebije.
Camryn Jones, grająca Tiffany Quilkin, powiedziała, że bardzo poruszającym przeżyciem była praca w zespole składającym się głównie z kobiet — choć showrunnerem jest Christopher C. Rogers ("Halt and Catch Fire"), to reżyserowały same kobiety.
— Mieliśmy same reżyserki i to było bardzo, bardzo inspirujące, ponieważ [wielu] członków ekipy było kobietami. I to było naprawdę fajne, mieć kobiecą siłę napędzającą ten serial, szczególnie że na planie wiele z nich podchodziło do nas i mówiło: "To jest serial, który chciałabym mieć, będą młodsza". I to mnie poruszyło.
Serial miał swoją premierę 29 lipca. Tutaj możecie przeczytać naszą recenzję "Paper Girls".