Nasz top 10 najlepszych seriali lipca. "Better Call Saul", "Yellowjackets", "Próba generalna" i inne hity miesiąca
Redakcja
7 sierpnia 2022, 15:32
"Better Call Saul" (Fot. AMC)
Które seriale z lipca warto nadrobić? Prezentujemy dziesiątkę najlepszych naszym zdaniem produkcji, na czele z "Better Call Saul", "Yellowjackets" i komiksową świeżynką "Paper Girls".
Które seriale z lipca warto nadrobić? Prezentujemy dziesiątkę najlepszych naszym zdaniem produkcji, na czele z "Better Call Saul", "Yellowjackets" i komiksową świeżynką "Paper Girls".
10. The Boys (spadek z 9. miejsca)
Nie sugerujcie się spadkiem w porównaniu z poprzednim notowaniem. Tak naprawdę miejsce "The Boys" pod koniec pierwszej dziesiątki bardzo dobrze oddaje nasze wrażenia po 3. sezonie, który zaserwował wszystko, co ten serial ma najlepszego i najgorszego jednocześnie. Było więc mnóstwo znakomitych pomysłów, były pełnokrwiste postaci i dialogi, była wreszcie rozwałka taka, jak finałowa, gdy wielkie starcie z Soldier Boyem zamieniło się w rodzinny konflikt ojców z synami. Można, a wręcz należy narzekać na niepotrzebne spłycanie i efekciarstwo tej historii, ale nie da się nie zauważyć, że twórcom znów udało się poukładać klocki w taki sposób, że na ciąg dalszy czekamy z wypiekami na twarzy. Kto wie, może tym razem uda się dotrzymać wszystkich obietnic, a nie tylko części z nich? [MP]
9. Czarny ptak (nowość na liście)
Wprawdzie pierwsze odcinki serialu Dennisa Lehane'a obiecywały produkcję trochę lepszą i oryginalniejszą od tej, którą ostatecznie dostaliśmy – przynajmniej po pięciu godzinach, czyli przed sierpniowym już finałem – ale nadal sporo może się w tej historii podobać. Związane z kilkuletnim śledztwem zanurzenie się w prowincjonalnej wersji Stanów Zjednoczonych i szukanie kolejnych mrocznych puzzli sprawdzają się chyba lepiej niż dość standardowe więzienne perypetie dotyczące zdobywanie zaufania podejrzanego o zbrodnie. Jednak Taron Egerton i Paul Walter Hauser sprawiają, że psychologiczna gry pomiędzy pełnym uroku dilerem i lekceważonym przez wszystkich sadystą miewa wyraziste momenty. Konsekwentnie mroczny i formą, i treścią"Czarny ptak" został przy tym, jak zwykle w przypadku Apple TV+, zrealizowany z filmowym rozmachem. [KC]
8. Stranger Things (powrót na listę)
Ostatnie odcinki 4. sezonu "Stranger Things" przekroczyły granice telewizji pod wieloma względami — zwłaszcza finałowy rozdział okazał się kinowym widowiskiem w każdym sensie, dostarczając spektakularnych scen akcji i nie zapominając także o wielkich emocjach. To, co się dzieje w Hawkins, to już istna apokalipsa, a jedną z ofiar okazała się nasza nowa ulubiona postać. Trzeba przyznać, że bracia Dufferowie swoje obietnice spełnili z nawiązką, zdecydowanie nam też nie przeszkadza fakt, że po tym finale "dzisiejsza młodzież" odkryła Metallicę, zaś Joseph Quinn ze skromnego brytyjskiego aktora, który postanowił spróbować szczęścia po drugiej stronie oceanu, przemienił się w prawdziwą gwiazdę. [MW]
7. For All Mankind (spadek z 5. miejsca)
Środkowe odcinki sezonu to moment największej próby zarówno dla twórców, jak i dla widzów serialu. "For All Mankind" w lipcu z jednej strony to potwierdziło – zwłaszcza po udanym lądowaniu na Marsie – ale z drugiej wiemy przecież, że mowa o produkcji, przy której zdecydowanie wskazana jest cierpliwość, i która potrafi sprawić, że nawet najbardziej zbędny wątek okaże się w dłuższej perspektywie kluczowy. Czekając więc na to, jak twórcy rozwiążą problemy niektórych bohaterów, 3. sezon serialu Apple TV+ notuje u nas w tym miesiącu niewielki spadek, wciąż jednak będąc bardzo mocną pozycją w wakacyjnej ramówce. Wyścig o pierwszeństwo w drodze na Marsa, misja ratunkowa w przestrzeni kosmicznej czy konflikty na Czerwonej Planecie to przecież aż nadto, żeby świetnie się bawić i właśnie to robiliśmy. [MP]
6. Primal (utrzymana pozycja)
Jeszcze nie zdążyliśmy się na dobre stęsknić za Spearem i Fang, a już dostaliśmy kontynuację ich przygód – i bardzo dobrze! Takie duety chciałoby się wszak oglądać jak najczęściej i jak najdłużej, zwłaszcza gdy wracają do nas w może nawet lepszej formie niż ostatnio. A na pewno w nieco innych okolicznościach, bo te w pierwszych odcinkach 2. sezonu "Primal" wyraźnie się zmieniły. Jaskiniowiec i dinozaur nie walczą już bowiem wyłącznie o przetrwanie w brutalnym świecie. Tym razem mają jasno określony cel, dla którego są w stanie choćby przebyć morze, czy stawić czoła przeciwnikom sprytniejszym niż najgroźniejsze bestie. Co jednak najważniejsze, nadal są sobą, potrafiąc zamienić najprostszą historię w emocjonalną jazdę bez trzymanki. [MP]
5. Próba generalna (nowość na liście)
Prawie na pewno najdziwniejsza i najciekawsza produkcja, z jaką mieliśmy ostatnio do czynienia. Nathan Fielder, nie wyjaśniając skonsternowanym widzom, co jest tu zaplanowane, a co improwizowane, ani nie dając instrukcji, czy oglądamy serial aktorski czy coś bliżej reality show, pomaga ludziom przygotować się do życiowych wyzwań. Choć może lepiej byłoby napisać: "pomaga". Etyczne konsekwencje takich inscenizacji są bowiem co najmniej dyskusyjne, gdy Nathan bawi się w demiurga, manipuluje ludźmi (podobno dla ich dobra), a na dodatek osobiście wplątuje się w jeden z dziwniejszych projektów. "Próba generalna" to trudny cotygodniowy seans, ale zdecydowanie wart wpisanego w oglądanie dyskomfortu. Po każdym odcinku mamy o czym myśleć i dyskutować. Nawet jeśli wnioski na temat szans, by lepiej przygotować się do zmagań z życiem, okazują się bardzo gorzkie. [KC]
4. Paper Girls (nowość na liście)
Wystarczy tylko uodpornić się na słabe efekty specjalne, by cieszyć się naprawdę licznymi zaletami serialowej adaptacji komiksowej serii Briana K. Vaughana. Nie o spektakularność portali do podróży w czasie, walczących robotów czy krwiożerczych pterodaktylów bowiem w "Paper Girls" chodzi, a o poważne dylematy, z jakimi zderzają się cztery dwunastolatki. Wątki science fiction służą choćby pokazaniu, co dzieje się, gdy ambitna dziewczynka pozna swoją rozczarowującą starszą wersję, a inna odkryje, że dla niej nie ma przyszłości. Z kolei zamiast czystej tęsknoty do beztroskich lat 80. dostajemy krytyczne spojrzenie na różnice klasowe, sytuację imigrantów, rasizm i seksizm. Nie ma jednak trudności, z którymi wspólnymi siłami nie dałaby sobie rady ta niebanalna paczka, nawiązująca trudną, świetnie wypadającą na ekranie przyjaźń. [KC]
3. Yellowjackets (nowość na liście)
Kolejna dziewczyńska i kobieca historia, podobnie jak "Paper Girls" niepozbawiona mrocznych wątków. "Yellowjackets" łączy elementy "Zagubionych" czy "Dziczy", pokazując katastrofę lotniczą i próby przetrwania grupy piłkarek w głuszy, a do tego dorzuca pytania o nadprzyrodzone siły. Jednak najciekawsze okazują się konsekwencje, jakie ta trauma miała dla uczestniczek tragedii. Dorosłe wersje bohaterek, tak różne pod względem dróg życiowych, łączy niemożność zapomnienia o tym, co stało się dwadzieścia pięć lat wcześniej. Gdy kobiety będą musiały zjednoczyć siły, na jaw wyjdzie sporo sekretów i animozji. A to wszystko w ramach błyskotliwych dialogów, umiejętnego przeskakiwania między płaszczyznami czasowymi i z absolutnie rewelacyjnym castingiem obu wersji postaci – ze wskazaniem na Melanie Lynskey jako najmocniejszy punkt rewelacyjnej obsady. A to dopiero początek tajemnic, bo czekamy na obiecany 2. sezon. [KC]
2. Zbrodnie po sąsiedzku (utrzymana pozycja)
"Zbrodnie po sąsiedzku" pojawiły się w Polsce w czerwcu, dzięki czemu praktycznie wcale nie musieliśmy czekać na 2. sezon. A ten jest równie świetny co jedynka. Serial ze Steve'em Martinem, Seleną Gomez i Martinem Shortem w rolach głównych nie tylko pozostaje błyskotliwą parodią true crime i wciągającą historią o prawdziwej zbrodni jednocześnie, ale też pogłębia portrety całej trójki głównych bohaterów i wprowadza ciekawe nowe postaci na czele z hipnotyzującą i niejednoznaczną Alice (Cara Delevingne). Podobnie jak w 1. sezonie nie sposób rozplątać zagadkę kryminalną, a podejrzani są dosłownie wszyscy — do tego stopnia, że nasi bohaterowie w pewnym momencie zaczynają zadawać sobie pytanie: "a może ja to zrobiłem/-am?". Takie seriale to czysta przyjemność. [MW]
1. Better Call Saul (powrót na listę)
"Better Call Saul" wrócił po miesięcznej przerwie i był to powrót w triumfalnym stylu. O ile przez większą część pierwszej połowy finałowego sezonu można jeszcze było odnosić wrażenie, że oglądamy tylko wprowadzenie do najważniejszych wydarzeń, to już w każdym z trzech lipcowych odcinków nie było mowy o czekaniu ani chwili dłużej. Od doskonałego "Point and Shoot", który przyniósł nadspodziewanie szybkie zakończenie wątku Lalo, przez "Fun and Games" z równie pamiętnym, co bolesnym wyznaniem miłości, aż po tylko pozornie niepasujący tu skok – w przyszłość i na centrum handlowe – w "Nippym". Każda godzina to czysta perfekcja, każdą można by długo rozkładać na czynniki pierwsze, każda fascynuje i dręczy jednocześnie, że lada moment będzie po wszystkim. A my wciąż nie wiemy, jak to się skończy! [MP]