"Plotkara" (6×01): Koniec jest blisko
Marcela Szych
13 października 2012, 19:27
Rozpoczął się ostatni sezon "Plotkary". Jak zwykle, witamy bohaterów po ich letnich wojażach, przygodach i perturbacjach.
Rozpoczął się ostatni sezon "Plotkary". Jak zwykle, witamy bohaterów po ich letnich wojażach, przygodach i perturbacjach.
Pierwsze odcinki nowych sezonów "Plotkary" zawsze wyglądają podobnie: lato mija, a dzieciaki (no, właściwie niestety już nie dzieciaki), wracają na swe uppereastside'owskie włości. Bogaci w doświadczenia mają nowe postanowienia i silną wolę, by je zrealizować.
Podobnie jest i tym razem. Młodzieżowa śmietanka towarzyska Nowego Jorku spotyka się, by po raz enty odnaleźć i wyswobodzić z opałów księżniczkę Serenę. Serena ma się jednak całkiem nieźle, w świeżutkim związku ze Stevenem Spence'em (nawiasem mówiąc, co to się stało z Barry Watsonem, w "Siódmym niebie" był całkiem słodki).
Blair i Chuck są razem, ale osobno. Ponoć po to, by nie zepsuć swej miłości, która przecież jest jedyna i na zawsze. No cóż, podejrzewam, że los tego uczucia odmieni się w ostatnim sezonie jeszcze ze dwa razy. Tak czy inaczej, pakt pomiędzy tym dwojgiem jest bardzo w ich stylu i najłatwiejszy do przełknięcia spośród wszystkich nonsensów tego odcinka.
Georgina jako megamózg dowodzący akcją pisarską Dana wypada przekonywająco. Knucie i intrygi nad wyraz pasują do tej postaci. Dan nadal zakochany w Blair, no dobrze, przynajmniej on jest względnie stały w uczuciach.
Bezdyskusyjnie najgorszym wątkiem tego odcinka był motyw pomiędzy Rufusem, Lily i Ivy. Lily trochę tęskni za Rufusem, jak gdyby zapomniała już, że to ona go rzuciła. Zapewne zdąży się jeszcze znudzić Bassem seniorem i wrócić do rockmena. Ivy mataczy i to najprawdopodobniej do spółki z Charlie, no cóż, nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć w scenariuszu tej produkcji. Zaskoczyć nie, ale zniesmaczyć na pewno. No bo jak ten milusi, tatusiowaty Rufus mógł przespać się z Ivy? A fe! Jak dodatkowo mógł nie wyczuć w tym wszystkim przemyślnego podstępu? Chyba zdążył się zaznajomić z całym spektrum machlojek do jakich zdolne jest środowisko nowojorskich elit?
Pozostaje mi się cieszyć, że dni "Plotkary" są policzone. Prawdopodobnie nie odmówiłabym sobie kolejnych sezonów, a te z każdym kolejnym rokiem tracą na jakości. Pewnie na koniec dane nam będzie poznać tytułową blogerkę, bo Nate jest coraz bardziej zdeterminowany, by ją dopaść. Choć właściwie nie rozumiem tego pędu. Plotkara ze złośliwej komentatorki stała się drugoplanową bohaterką serialu, a szkoda – brakuje mi jej celnych uwag.
W każdym razie, w powietrzu czuć, ze koniec jest blisko. Na szczęście.