Hity tygodnia: "Arrow", "Nashville", "Mentalista", "Once Upon a Time", "Go On", "Castle"
Redakcja
14 października 2012, 19:13
"Arrow" (1×01 – pilot)
Agnieszka Jędrzejczyk: Drugi superbohaterski serial od The CW jest praktycznie zupełnym przeciwieństwem zakończonego niedawno "Smallville". Począwszy od bohatera, który nie jest jakąś tam kluchą z wyrzutami sumieniami, ale w pełni zdecydowanym mścicielem, na smakowicie zapowiadającej się intrydze kończąc, "Arrow" wygląda na solidny hit – i to nawet na zupełnie poważnie.
Paweł Rybicki: Niespodziewanie dobry pilot. Przygody superbohatera z łukiem to oczywiście nie jest zbyt inelektualna rozrywka, ale nie o to w tej produkcji chodzi. Jako serial akcji "Arrow" wytycza swoim rozmachem (i liczbą trupów) zupełnie nowe standardy. A intryga też całkiem ciekawa, scenarzystom udało się zaskoczyć widzów pewnymi rozwiązaniami.
Michał Kolanko: Strzał w dziesiątkę! Chociaż trudno to sobie wyobrazić, to jednak serial o mrocznym mścicielu w zielonym kapturze po prostu dobrze się ogląda. "Arrow" wciąga.
Marta Wawrzyn: Kawał porządnej rozrywki. Niby to nic wielkiego ani oryginalnego, ale pilota "Arrow" oglądało się świetnie. Klata Stephena Amella nie zaszkodziła w odbiorze, ale ten serial to nie tylko piękni ludzie i akcja, to też obietnica ciekawej intrygi. Oby tak dalej.
Daniel Nogal: Dawno nie widziałem serialu tak mało oryginalnego, tak przewidywalnego, przerysowanego do granic absurdu. Ja rozumiem, że to miał być serialowy komiks, ale momentami wychodził pastisz. Dawno nie napatrzyłem się też na równie płaskie, nie dające się polubić postacie, wygłaszające tak drętwe i patetyczne (przoduje tu rzecz jasna główny bohater) teksty. Czułem się, jakby ktoś przeniósł mnie w lata 80., w czasy nieustraszonego Hasselhoffa i McGyvera. Przeczytajcie całą recenzję "Arrow".
"Once Upon a Time" (2×02 – "We Are Both")
Agnieszka Jędrzejczyk: Nie sądziłam, że zacznę chwalić "Once Upon a Time" za coś więcej niż świetnie zmiksowane wątki baśniowe, ale "We Are Both" zmusza mnie do pochwalenia fabuły. W spójny i ciekawy sposób uchwycił temat konfliktu wewnętrznego Reginy, a do tego pokazał bohaterów Storybrooke w nowym, lepszym świetle – ratujących samych siebie. No i te baśniowe prezenciki – Szalony Kapelusznik ściskający pluszowego króliczka i gromadka krasnoludków z uśmiechem wyruszających do pracy. Jednak największą bohaterką była dla mnie Czerwony Kapturek – bez niej ten cały Książę byłby taką samą ciapą jak zawsze.
Marta Wawrzyn: Własnym oczom nie wierzę! 2. sezon "Once Upon a Time" daje radę. Zamieszanie w Storybrooke i wrzucenie Emmy do baśniowego świata (uff! Teraz już na pewno nie będzie tym denerwującym niedowiarkiem) dało temu serialowi drugie życie i sprawiło, że stał się dla mnie znów interesujący. Być może na mój odbiór tego odcinka pozytywnie wpłynął brak drewnianej Jennifer Morrison – Lana Parilla to zupełnie inna jakość – tak czy siak jestem pozytywnie zaskoczona. Najlepszy odcinek "Once Upon a Time" od bardzo dawna.
"Nashville" (1×01 – pilot)
Agnieszka Jędrzejczyk: Wow. Nie miałam pojęcia, że rywalizacja dwóch piosenkarek country może okazać się tak wciągającym, sprawnie zrealizowanym i świetnie napisanym prezentem. Connie Britton lśni jak zawsze, a połączenie sytuacji zawodowej, rodzinnej, osobistej i politycznej wychodzi zaskakująco przebojowo. Pilot wywołał we mnie całą gamę emocji, momentalnie przywiązując mnie do bohaterów, i już wiem, że będę śledzić te estradowe boje z wypiekami na twarzy.
Marta Wawrzyn: Oooch, kociaki! Te dwie pazurzaste panie są super, a i otaczający je świat nie wyszedł scenarzystom najgorzej. Fajnie zajrzeć do miasta innego niż Nowy Jork czy Chicago, fajnie posłuchać muzyki, po jaką człowiek z własnej woli by nie sięgnął, fajnie zobaczyć coś, czego jeszcze nie było. To chyba będzie moje nowe ulubione guilty pleasure. Przeczytajcie całą recenzję "Nashville".
"Modern Family" (4×02 – "Schooled")
Nikodem Pankowiak: Serial o mojej ulubionej telewizyjnej rodzinie znów w najwyższej formie! Phil okazuje się nie tylko wspaniałym ojcem, ale także wielkim filozofem. Końcówka odcinka, gdy każdy z członków rodziny czyta wydaną przez niego "Philozofię", rozkłada na łopatki. Trudno utrzymać powagę przy tekstach typu "Możesz dowiedzieć się wiele o osobie z jej biografii" lub "Jeśli coś kochasz, uwolnij to. Chyba że to tygrys". Więcej takich odcinków!
Marta Wawrzyn: "Philozofia" mnie bez mała zachwyciła, Jay i Gloria na lekcji dla młodych rodziców rozłożyli mnie na łopatki, a Haley udało się sympatycznie dorzucić do tego wszystkiego sentymentalną nutkę. Fajny odcinek!
"30 Rock" (7×02 – "Governor Dunston")
Paweł Rybicki: Świetny odcinek w stylu najlepszych odcinków "SNL" z licznymi nawiązaniami do trwającej kampanii wyborczej oraz dzieł popkultury. Żywym nawiązaniem był gościnnie występujący Bryan Cranston (czyli Mr. White z "Breaking Bad"). Fabuła też całkiem sprytna – Jack musi wybierać między swoją karierą a miłością do Partii Republikańskiej. Zaś Lemon odkrywa, co najbardziej ją podnieca seksualnie…
Marta Wawrzyn: Criss i Liz jako Don Draper i Megan, a może Glen i Sally, Bryan Cranston w roli, które może zdziwić niektórych fanów "Breaking Bad", tradycyjne szaleństwo wyborcze, Matthew Broderick i zaskakująco inteligentny koń Romneya… "30 Rock" dawno nie bawiło mnie tak jak w ostatnich odcinkach. Szkoda, wielka szkoda, że to już koniec.
"Mentalista" (5×02 – "Devil's Cherry")
Agnieszka Jędrzejczyk: Odcinek niespodzianka, zaskakujący zarówno formą, jak i fabułą. Wycieczka w sam środek zranionej psychiki Patricka w odświeżający i ciekawy sposób przypomniała nam, jak bardzo wciąż cierpi po stracie rodziny, a jednocześnie podrzuciła wątek, który może nadać "Mentaliście" niemalże nowy kierunek. Zdecydowanie największe pozytywne zaskoczenie tego tygodnia.
Andrzej Mandel: Duży plusem tego odcinka jest to, że pozostając w schemacie, w jakim Patrick rozwiązuje zagadki kryminalne, równocześnie poza schemat fabularny "Mentalisty" nieco wyszedł. Zajrzeliśmy głęboko w psychikę bohatera, a wszystko to w konwencji mocno baśniowej. A przy okazji dostaliśmy zapowiedź możliwych przyszłych kłopotów. Czyżby serial zaczynał się ożywiać?
"Go On" (1×06 – "Big League Chew")
Andrzej Mandel: Za dowcipne ukazanie problemu zajadania kłopotów.
Marta Wawrzyn: Akurat psychologiczny bełkot w rodzaju sformułowania "zajadanie kłopotów" do mnie nie przemawia. Ale zerkam na "Go On" i widzę, jak z tygodnia na tydzień ten serial odnajduje coraz bardziej swój styl, jak bohaterowie zaczynają mnie przekonywać do siebie i tego specyficznego światka, który tworzą. A Harborville, znane też jako Fakeytown lub Loserburg, to po prostu perełka! "Go On" ma potencjał, by zostać nowym "Community".
"Castle" (5×03 – "Secret's Safe with Me")
Andrzej Mandel: Rick Castle spełnił wreszcie swoje marzenie i na zakończenie sprawy mógł wymówić pewne bardzo książkowe zdanie. A przy tym odcinek miał dobre tempo i świetnie wyważał wątki osobiste z kryminalnymi, co więcej – świetnie je łącząc w scenie w magazynie. Nie mówiąc o tłuczeniu laleczek.
"Boardwalk Empire" (3×04 – "Blue Bell Boy")
Marta Wawrzyn: Ten sezon "Boardwalk Empire" rozwija się wolno, jeszcze wolniej niż zwykle, a Gyp Rosetti niestety specjalnie zaskakującym bohaterem nie jest. Ale w końcu musiał trafić się odcinek zasługujący na wyróżnienie. Za historię chłopca, który prawie przekonał do siebie Nucky'ego, i za kołysankę Ala Capone'a. Tak, "Boardwalk Empire" niewątpliwie nadal ma w sobie to "coś".
"Hawaii Five-0" (3×03 – "Lana I Ka Moana")
Agnieszka Jędrzejczyk: Każdy, kto uwielbia w "Hawaii Five-0" bromance i tzw. carguments pomiędzy dwoma głównymi bohaterami musiał się przy tym odcinku co najmniej szeroko uśmiechać. Danny i Steve porzuceni na oceanie i przerzucający się docinkami z prędkością odrzutowca to, co tygryski lubią najbardziej. Jako wisienkę na torcie dostaliśmy też fakty z przeszłości Danny'ego, czyli dlaczego twardy detektyw nienawidzi wody. Śledztwo policyjne było w tym wszystkim do pominięcia, choć Cynthia Watros to miły ukłon w stronę hawajskich źródeł "Zagubionych".