Kity tygodnia: "HIMYM", "Dexter", "Fringe", "Kości", "Beauty and the Beast", "Plotkara"
Redakcja
14 października 2012, 22:02
"Jak poznałem waszą matkę" (8×03 – "Nannies")
Paweł Rybicki: Żałosny zbitek motywów wykorzystanych już milion razy w poprzednich odcinkach tego serialu. Oglądanie nieśmiesznych gagów w "HIMYM" zaczyna sprawiać niemal fizyczny ból. Czy scenarzyści nie widzą, co wyprawiają?
Nikodem Pankowiak: To boli, gdy trzeci raz z rzędu muszę narzekać na niegdyś jeden z moich ulubionych seriali. Można stwierdzić, że pojawienie się dziecka jest jego gwoździem do trumny, bo od tego czasu Marshall i Lily nie pokazują na ekranie niczego ciekawego. Humor, a właściwie "humor", prezentowany na ekranie zahacza już o najbanalniejsze "komedie", gdzie niewyposażone w dobre dialogi postacie stroją przed ekranem idiotyczne miny. Coś czuję, że jednak będzie to ostatni sezon. Na szczęście.
Marta Wawrzyn: … (Bo słów już naprawdę szkoda).
"Dexter" (7×02 – "Sunshine and Frosty Swirl")
Agnieszka Jędrzejczyk: Niby wszystko miało się zmienić, a nie zmieniło się praktycznie nic. Kolejny spokojny dzień w pracy, Dexter jak zwykle oszukujący Deb, gdzieś tam powoli narasta zagrożenie, a ja nie czuję już prawie żadnych emocji. Louis jako przeciwnik Dextera nie przekonuje mnie zupełnie, a relacja pomiędzy rodzeństwem wygląda na sztuczną i naciąganą. Gdzie ta zmiana zasad, gdzie ten szokujący przełom?
Nikodem Pankowiak: Bardzo wolno rozkręca się tegoroczny sezon. Jeśli do końca będzie on kręcił się wokół relacji między Dexterem i Deb, a na dodatek będą one wyglądały tak, jak teraz, możemy otrzymać serię najsłabszą od kilku lat. Szkoda także postaci drugoplanowych, bo żadna z nich, może oprócz LaGuerty, nie ma jeszcze zarysowanego wątku na kolejne odcinki. Póki co brakuje jakichkolwiek przesłanek, byśmy w tym roku mieli zachwycać się formą "Dextera".
"Fringe" (5×03 – "The Recordist")
Andrzej Mandel: Żenada, żenada, Walter i marycha, żenada, żenada. Tak najkrócej można podsumować najsłabszy chyba od lat odcinek "Fringe". Naprawdę, to, że mogliśmy oglądać Waltera w dobrej, starej formie (bez obiekcji odrywającego np. kość od trupa) czy mówiącego, że "ma receptę" (na trawkę) to o wiele za mało, by w ogóle wracać do tego odcinka. Twórcom należy się pała.
Nikodem Pankowiak: Oj, dawno nie widziałem tak słabego odcinka "Fringe". Wątek z archiwistami zupełnie niepotrzebny, przez 40 minut wiało nudą. Nawet Walter nie był w stanie sprawić, by było choć ciut lepiej. Na szczęście zwiastun pokazuje, że za dwa tygodnie wszystko powinno wrócić już na właściwe tory.
"Beauty and the Beast" (1×01 – pilot)
Agnieszka Jędrzejczyk: To będzie serial, który z pewnością spodoba się rozhisteryzowanym amerykańskim trzynastolatkom. Dla kogoś, kto będzie chciał w nim znaleźć odrobinę głębi, powagi czy nawet scenariusza, przygoda z "Beauty and the Beast" może nie zakończyć się szczęśliwie. Na razie jest bardzo kiepsko; czas pokaże, czy będzie jeszcze tylko gorzej. Przeczytajcie całą recenzję.
Marta Wawrzyn: Oczywiście, że będzie gorzej! Jeśli ktoś nie potrafi stworzyć sensownego pilota, to jak można oczekiwać, że pociągnie cały serial. Kiczowate romansidło + wyjątkowo fatalny procedural + parę przewidywalnych "zagadek" + aktorstwo na poziomie "M jak miłość" to nie jest recepta na sukces, nawet w słynącej z niezbyt ambitnej rozrywki stacji CW.
"Revolution" (1×04 – "The Plague Dogs")
Andrzej Mandel: Za, przynajmniej tymczasem, cholernie wydumany wątek matki głównej bohaterki, drewnianą grę odtwórczyni roli Charlie i strasznie długie umieranie osoby z rozciętą arterią udową. Doprawdy, w takich sytuacjach ludzie umierają szybciej i nie gadają cały czas.
Marta Wawrzyn: Akurat wątek matki głównej bohaterki specjalnie wydumany mi się nie wydaje, a i na Elizabeth Mitchell dobrze popatrzeć, bo dobrych aktorów w "Revolution" jest jak na lekarstwo. Prawie wszystko w tym serialu jednak nawala, tak że jego krytykowanie go zaczyna już przypominać kopanie leżącego. Zabicie jednej z bohaterek, kiedy właściwie nie zdążyliśmy jej w ogóle poznać, to wyjątkowo tani chwyt. Naprawdę myśleli, że kogoś to obejdzie?
"Plotkara" (6×01 – "Gone Maybe Gone")
Marta Wawrzyn: Ojojoj. Oglądałam w czasie wakacji stare odcinki "Plotkary" i nie mogę się nadziwić, jakie morze dzieli je od nowych. Nawet dziwny pakt Chucka i Blair raczej mnie odrzucił niż zachwycił, bo po co właściwie scenarzyści wodzą widzów jeszcze za nos, skoro wszyscy wiemy, jak to się skończy?
Marcela Szych: Pozostaje mi się cieszyć, że dni "Plotkary" są policzone. Prawdopodobnie nie odmówiłabym sobie kolejnych sezonów, a te z każdym kolejnym rokiem tracą na jakości. Przeczytajcie całą recenzję.
"Kości" (8×04 – "The Tiger in the Tale")
Andrzej Mandel: Gdybym chciał oglądać telenowelę z płaczliwymi scenami zrywania i gadaniem pół odcinka o wątpliwościach uczuciowych, to włączyłbym sobie "Zbuntowanego anioła" i miał jeszcze korzyść z tego, że Natalia Oreiro i Facundo Arana byli w tym serialu naprawdę seksowni. Do "Kości" dominacja takiego wątku nie pasuje, podobnie jak słaba zagadka i śmieszny inaczej wątek humorystyczny.
"Pamiętniki wampirów" (4×01 – "Growing Pains")
Marta Wawrzyn: Wyjątkowo nudny odcinek. Słaby, przewidywalny, taki, który spokojnie mógłby znaleźć się gdzieś w środku sezonu i kompletnie zginąć pośród odcinków bardziej wartych zapamiętania. Szkoda, bo "Pamiętniki wampirów" przyzwyczaiły mnie do mocnych początków sezonów. Przeczytajcie całą recenzję.
"2 Broke Girls" (2×03 – "And the Hold-Up")
Marta Wawrzyn: Bardzo lubię te dziewczyny, uważam, że mają razem wspaniałą chemię, i życzę im jak najlepiej. Ale ten serial donikąd nie prowadzi. Co odcinek mamy ten sam "dzień świstaka" i festiwal obrzydliwości w jednym. Nie śmieszą mnie już Oleg i Sophie, nie śmieszy mnie nabijanie się ze wzrostu (teraz jeszcze doszedł wiek… buahaha) Hana, nie uważam, aby potrzebne lub/i zabawne były sceny, w których bohaterowie ze strachu sikają w majtki. Przy tym zestawie nawet "Partners" nie prezentuje się źle.