Piotr Rogucki o kulisach "Minuty ciszy": "Realia serialu mogą zszokować widownię, ale nie jest to tani chwyt"
Małgorzata Major
18 września 2022, 16:02
"Minuta ciszy" (Fot. CANAL+/P. Pączkowski)
"Minuta ciszy" jest jak starcie Dawida z Goliatem, a Goliatem jest Jacek Wieczny, biznesmen z dobrze prosperującym zakładem pogrzebowym. Rozmawiamy z grającym tę rolę Piotrem Roguckim.
"Minuta ciszy" jest jak starcie Dawida z Goliatem, a Goliatem jest Jacek Wieczny, biznesmen z dobrze prosperującym zakładem pogrzebowym. Rozmawiamy z grającym tę rolę Piotrem Roguckim.
"Minuta ciszy" to mroczny komediodramat z Robertem Więckiewiczem, dziejący się w skomplikowanych realiach branży pogrzebowej. Oprócz spojrzenia na polską mentalność i skomplikowaną historię serial CANAL+ oferuje wgląd w to, jak wygląda prowadzenie biznesu w małej wsi, gdzie pewne usługi są zmonopolizowane przez jednego człowieka. I tu właśnie wchodzi Jacek Wieczny, bezlitosny przedsiębiorca pogrzebowy, w którego wciela się Piotr Rogucki ("Parada serc", "Stulecie winnych").
Minuta ciszy — Piotr Rogucki o Jacku Wiecznym
Postać Jacka Wiecznego funkcjonuje pomiędzy rejestrami, z jednej strony można mieć wrażenie, że jest zaplanowana jako komediowa, z drugiej jednak — mierzy się z problemami zupełnie niebudzącymi śmiechu widowni. Rozmawiając z Piotrem Roguckim, zapytaliśmy więc, jak wyglądała praca na planie i jak napisana została postać Jacka, potentata w branży pogrzebowej.
— Mieliśmy z [reżyserem serialu] Jackiem Lusińskim na ten temat bardzo długą rozmowę. Obaj doszliśmy do wniosku, że nie muszę się zastanawiać nad tym, czy ten wątek będzie komediowy dla publiczności, ponieważ komediowość, która pojawia się w serialu, nie wynika z zachowań bohaterów, ale z okoliczności, w których się znaleźli. Nie wynika z ich poczucia humoru, ale jest wynikiem tego, co serwuje im nieprzewidywalne życie.
Pomyłka w zakładzie pogrzebowym dotycząca zamiany ciał nie prowokuje do tego, żeby puszczać oczko do publiczności, bo to jest dramat, ale widownia ma prawo wybuchnąć śmiechem. To nie było dla mnie trudne zadanie. Nie rozpatrywałem tego pod takim kątem. Starałem się w miarę lekko i autentycznie oddać postać Jacka, zdeterminowanego biznesmena, który za wszelką cenę jest gotów uratować swój biznes, nawet działając na granicy prawa — stwierdził Piotr Rogucki.
Jak dodał aktor, Jacek Wieczny to człowiek, który zawsze musi wygrywać i jeśli trzeba, będzie uciekał się także do przemocy.
— Jedyna rzecz, która od zawsze determinowała Jacka to jest niezgoda na porażkę. On nie jest w stanie przyjąć przegranej. Nie umie, jest człowiekiem o niskim poczuciu własnej wartości. Przykrywa to rzeczami materialnymi, wizerunkiem macho mana. Zdobył to dzięki własnej determinacji i jak ktoś mu to wytrąca z ręki, wtedy jest bardzo źle. Jest w stanie użyć przemocy.
Minuta ciszy — Jacek Wieczny kontra Mietek Zasada
Jacek Wieczny najwięcej serialowego czasu spędza na tym, żeby pozbyć się konkurencji, zwłaszcza tej, która początkowo wydaje się zupełnie niepozorna i niewarta uwagi. Z czasem jednak jego obsesja na tym punkcie rośnie coraz bardziej. Co godne podkreślenia, nie jest to postać jednowymiarowa, zła i cyniczna do szpiku kości. W zachowaniu bohatera znajdujemy sporo niuansów. Spotykają go sytuacje, w których pokazuje swoją wrażliwość, wątpliwości czy chęć osiągnięcia kompromisu mimo że w pracy wydaje się bezwzględny.
— Podejście Jacka Wiecznego nie jest sentymentalne, tylko raczej użytkowe, technologiczne, na potrzeby firmy i zawodu, który wykonuje. Powiedziałbym, że bezduszne, ale Jacek nie jest bezduszny. Kiedy odkrywa, że pochował swojego nauczyciela, to stawia mu pomnik i odmawia modlitwę z dziećmi nad jego grobem. Przedstawia oblicze człowieka, który potrafi ze śmiercią obcować w sposób godny — wyjaśnił odtwórca roli Jacka Wiecznego.
Scenarzysta serialu Szymon Augustyniak powiedział, że "Minuta ciszy" to także starcie Dawida z Goliatem. A skoro o tym mowa, musimy wspomnieć, że doświadczenie w branży pogrzebowej i długa lista klientów to coś, co zdecydowanie procentuje. Jacek Wieczny jako potentat ma doskonale opanowane relacje z urzędem miasta, księdzem, lokalnymi notablami i społecznością, która wie, do kogo się zwrócić w przypadku zgonu kogoś z rodziny. I nagle pojawia się Mietek Zasada (Robert Więckiewicz), całe życie w Bożej Woli znany jako listonosz. A listonosz to też zawód zaufania społecznego. Konflikt narasta, aż do odcinka finałowego, który obiecuje nam ostateczną konfrontację bohaterów.
— Dojdzie do wyrazistej konfrontacji między tymi dwoma postaciami. Kanwa finałowego odcinka oparta jest o tę rozgrywkę. Można to nazwać ostateczną rozgrywką. Jest znamienna dla wszystkiego, co wydarza się w życiu Mietka i Jacka. Konfrontacja dzieje się na wielu poziomach. Nie zmienia to faktu, że zazwyczaj, jak to w życiu bywa, a ten serial jest oparty na życiowych realiach, jest perspektywa, żeby stworzyć kolejny sezon. To zależy od determinacji i wyobraźni twórców.
Minuta ciszy, czyli jak oswoić się ze śmiercią?
Piotra Roguckiego zapytaliśmy także o to, jak przygotować się do roli wymagającej wiedzy o tak specyficznej branży, w końcu nie jest to wiedza powszechna. Jak się okazuje, im głębszy research w temacie pracy zakładów pogrzebowych, tym więcej zaskakujących odkryć.
— Okazuje się, że w internecie znajdziemy masę informacji o tym, jak wygląda proces umierania, co dzieje się z ciałem tuż po śmierci. Jak wygląda praca nad ciałem, żeby dobrze wyglądało w trumnie. Znajdziemy nazwy środków, które wprowadzone do ciała pozwolą na to, żeby wyglądało ono prawie tak jak ciało osoby żyjącej. Są różne przestrogi, żeby z pewnymi środkami nie przesadzać, że powodują negatywne zmiany w ciele.
Otaczałem się zdjęciami zmarłych osób. Zaprzyjaźniałem się ze śmiercią. Mam wrażenie, że oswoiłem się z nią także prywatnie i mam nadzieję, że taka refleksja przyjdzie też do ludzi, którzy będą oglądać ten serial. Była to długotrwała praca, a nad wszystkim czuwał Jacek Lusiński. Mam tendencje do przeszarżowania, natomiast zostaliśmy w sposób bezwzględny i czuły poprowadzeni przez Jacka, że nie było możliwości, aby wykroczyć poza normy, które przyjął i których mocno pilnował — opowiadał nam Piotr Rogucki.
Jak wiemy z rozmowy ze scenarzystą serialu, Szymonem Augustyniakiem, realia działalności polskich zakładów pogrzebowych, oparte są o luki w przestarzałej ustawie o cmentarzach i pochówku, pochodzącej jeszcze z 1959 roku. A skoro są w niej luki, to są także nadużycia. Zapytaliśmy więc Piotra Roguckiego, czy obawia się, jak na serial zareaguje branża pogrzebowa — czy nie obrazi się, że pewne niedociągnięcia w jej działalności zostały obnażone?
— Myślę, że jeśli ktoś ma kłopoty ze sobą, nie jest uczciwy, to może się obrazić, natomiast realia serialu mogą widownię zszokować, ale nie jest to tani chwyt, żeby podbić wyniki oglądalności. Wszystko co jest w serialu pokazane wynika z brutalnego starcia biznesu z dramatami ludzkimi. Rzeczywistość brutalna polega na tym, że ludzie umierają, a biznes musi się kręcić. Dla kogoś śmierć bliskiego jest końcem świata, okropnym dramatem, a dla gościa z zakładu pogrzebowego, to jest następne zlecenie.
Ten kontrast może wywoływać zakłopotanie, zgorszenie, ale po przenalizowaniu sytuacji i próbie spojrzenia z perspektywy zakładu pogrzebowego, to wszystko co dzieje się w serialu, jest uzasadnione. Nie ma brutalności, ani wulgarności, ani bezczeszczenia mechanizmu pochówku. Zdarzają się przykre rzeczy, ale nie ma czegoś, na co można się obrazić. Jacek to dla mnie rola marzeń, daje spektrum nieograniczonych możliwości — podsumował Piotr Rogucki.