Czy "Ród smoka" potrzebował przeskoku w czasie i wymiany aktorek? Twórcy wyjaśniają, czemu to zrobili
Marta Wawrzyn
28 września 2022, 10:45
"Ród smoka" (Fot. HBO)
10-letni przeskok w czasie i nowe aktorki w rolach głównych to ryzykowny ruch w środku sezonu. Showrunnerzy "Rodu smoka" wyjaśniają, dlaczego zrobiono to akurat teraz, a nie po 1. sezonie.
10-letni przeskok w czasie i nowe aktorki w rolach głównych to ryzykowny ruch w środku sezonu. Showrunnerzy "Rodu smoka" wyjaśniają, dlaczego zrobiono to akurat teraz, a nie po 1. sezonie.
6. odcinek serialu "Ród smoka" pt. "Księżniczka i królowa" przyniósł mnóstwo zmian. Akcja przeskoczyła do przodu o dziesięć lat, w roli Rhaenyry zobaczyliśmy już Emmę D'Arcy" ("Poszukiwacze prawdy"), a jako Alicent zadebiutowała Olivia Cooke ("Sound of Metal"). Dowiedzieliśmy się też, że Daemon (Matt Smith) założył nową rodzinę, oraz poznaliśmy ósemkę dzieci Targaryenów, które odegrają kluczową rolę w Tańcu Smoków. Pytanie jednak brzmi, czy nie za szybko przeskoczono do przodu, zwłaszcza że Milly Alcock i Emily Carey błyskawicznie podbiły publiczność.
Ród smoka — czy potrzebny był przeskok w czasie?
Showrunnerzy "Rodu smoka", Miguel Sapochnik i Ryan Condal, w rozmowie z The Hollywood Reporter bronią swojego konceptu i wyjaśniają, dlaczego nie poszli chociażby drogą "The Crown", które wymienia obsadę pomiędzy sezonami. Jak zauważa Condal, wynika to przede wszystkim z tego, że "Ród smoka" ma do opowiedzenia naprawdę dużo historii — George R.R. Martin opisał w książce "Ogień i krew" wydarzenia dziejące się na przestrzeni 150 lat.
— Jestem podekscytowany tempem i strukturą historii, którą opowiadamy w 1. sezonie. To jest bardzo złożone. Dzieje się to w tak długim czasie, ponieważ dzieci muszą zawrzeć małżeństwa i potem same dorosnąć, a następnie mieć własne dzieci, które dorastają, by opowiedzieć historię wojny pokoleniowej, jaka się toczy. HBO dało [nam] swobodę twórczą, abyśmy mogli opowiedzieć tę niesamowicie złożoną historię w naprawdę cierpliwy i oparty na postaciach sposób, tworząc 1. sezon, który wprowadza was w jeden z najsłynniejszych i najbardziej krwawych w historii Westeros — czy wręcz najsłynniejszy i najbardziej krwawy.
Dalej showrunner zapewnia, że to właśnie jest dobry sposób, aby opowiedzieć wojnę pokoleń — wszystko jest rozplanowane, wszyscy gracze są na swoich pozycjach, a twórcy są wdzięczni HBO, że zgodziło się na taką, a nie inną formułę.
Z kolei Miguel Sapochnik zaznacza, że nigdy nie sugerowano twórcom, aby popchnąć akcję jeszcze szybciej do przodu i prędzej wprowadzić do fabuły dojrzałe wersje Rhaenyry i Alicent oraz ich dzieci — skoro to na nich ma skupiać się fabuła.
— Nikt nigdy nas nie zapytał, kiedy zaczną się dramatyczne wydarzenia. Poświęcenie czasu na poznanie postaci ma prawdziwą zaletę, ponieważ to inwestycja warta zachodu. 1. sezon "Rodu smoka" rozkręca się powoli. I jest tego wart, ponieważ tam jest wystarczająco dużo, aby utrzymywać zainteresowanie [publiki]. Ale celowo odeszliśmy od spektaklu, aby po powrocie do spektaklu zrobić to jak należy — tłumaczy Sapochnik.
Czy powinniśmy spodziewać się kolejnych większych przeskoków w czasie w "Rodzie smoka"? Matt Smith mówił, że nie, ale co innego pisze The Hollywood Reporter, który zaznacza, że Aegon (Ty Tennant), syn Alicent, wkrótce już będzie starszy, niż Alicent w 1. odcinku. Sam Taniec Smoków, czyli wojna domowa Targaryenów, ma potrwać dwa lata i prawdopodobnie wtedy serial zwolni nieco tempo.
Tymczasem przed nami 7. odcinek z zapowiadaną od początku w materiałach promocyjnych konfrontacją Alicent i Rhaenyry. Tutaj zobaczycie zwiastun.