3. sezon "Już nie żyjesz" to słodko-gorzkie pożegnanie — recenzja finałowych odcinków komedii Netfliksa
Marta Wawrzyn
19 listopada 2022, 16:03
"Już nie żyjesz" (Fot. Netflix)
W 3. sezonie "Już nie żyjesz" pożegnaliśmy Jen i Judy, raz jeszcze przebijając się przez tysiąc twistów i śmiejąc się i płacząc na zmianę. Recenzujemy finałowe odcinki — uwaga, dalej są spoilery.
W 3. sezonie "Już nie żyjesz" pożegnaliśmy Jen i Judy, raz jeszcze przebijając się przez tysiąc twistów i śmiejąc się i płacząc na zmianę. Recenzujemy finałowe odcinki — uwaga, dalej są spoilery.
"Już nie żyjesz" miało bardzo długą przerwę w emisji, bo 2. sezon oglądaliśmy w maju 2020 roku. Dwa i pół roku później serial Netfliksa wrócił tylko po to, aby się pożegnać, fundując widzom emocjonalny rollercoaster i mnóstwo absurdalnych sytuacji w kolejnych dziesięciu półgodzinnych odcinkach. Czyli to wszystko, za co pokochaliśmy tę pokręconą komedię, przymykając oczy na wiele jej wad.
Już nie żyjesz — 3. sezon to kolejne wielkie twisty
3. sezon serialu zaczyna się tuż po wypadku z finału 2. serii, kiedy to pijany Ben (James Marsden), czyli ten "dobry" bliźniak, spowodował wypadek, w którym ucierpiały Jen (Christina Applegate) i Judy (Linda Cardellini). Panie na krótko wylądowały w szpitalu, po to by serial mógł zafundować kolejny twist: jedna z nich jest prawdopodobnie chora na raka. I w tym momencie raz jeszcze ostrzegam przed spoilerami, bo trudno byłoby omówić sezon bez zdradzenia więcej na ten temat.
Zarówno ten zwrot akcji, jak i nieco późniejsza ciąża drugiej z bohaterek, to kolejne znaki, że Liz Feldman, twórczyni serialu, bardzo mocno inspirowała się latynoskimi telenowelami, doprawiając znane z nich schematy mnóstwem czarnego humoru i emocji. Jak to często z takimi zabawami bywa, łatwo przekroczyć granicę między hitem a kitem — w przypadku "Już nie żyjesz" właściwie nigdy do tego jednak nie dochodzi. Jen i Judy funkcjonują w tak absurdalnej rzeczywistości, a obie aktorki tak fantastycznie potrafią to sprzedać, że właściwie nie czuje się, że oglądamy bzdurki.
Bo tak, fabuła opiera się na licznych bzdurkach i pomysłach zaczerpniętych prosto z telenowel, począwszy od samego zbiegu okoliczności, który połączył Jen i Judy, poprzez nagle pojawiającego się brata bliźniaka i dość kuriozalną intrygę z policją, FBI i grecką mafią, aż po dwa wyżej wspomniane ogromne zwroty akcji z 3. sezonu, które zdeterminują zakończenie losów bohaterek. To wszystko jest mocno nieprawdopodobne, często wręcz kompletnie bezsensowne, a jednak działa na wielu płaszczyznach, wzbudzając tyle samo śmiechu, co prawdziwych emocji.
Jest jeszcze jedna, nie mniej ważna warstwa "Już nie żyjesz": pod płaszczykiem lekkiej komedyjki serial skrywa wiele istotnych rzeczy i tematów, oferując historię o różnych odcieniach żałoby, o przyjaźni, która może góry przenosić, o kobiecej sile i solidarności. Bohaterki są jak najlepsze kumpele — dla siebie nawzajem i dla nas. A to wciąż nie zdarza się na ekranie tak często, choć Jen i Judy mają tutaj świetne młodsze następczynie w postaci dziewczyn z "Życia seksualnego studentek".
Już nie żyjesz — prawdziwa bomba emocji w finale
W 3. sezonie fabułę "Już nie żyjesz" o tyle trudno uznać za coś umownego, że dosłownie decydują się losy Jen i Judy — nie tylko jeśli chodzi o to, czy zapłacą za to, co zrobiły (nikt im tego nie życzy, włącznie z lokalną policjantką, det. Perez, graną przez Dianę-Marię Rivę), ale też czy przeżyją finał. Powracające przez cały sezon marzenie o meksykańskich wakacjach jest bardziej złowieszcze niż bajkowe, a serial ma momenty, kiedy sugeruje, że Jen i Judy mogą skończyć mniej jak Grace i Frankie, a bardziej jak Thelma i Louise. Ostatecznie serial stawia na finał i zakończenie przypominające jeden z kultowych filmów Alejandra Gonzáleza Iñárritu (o, ten — raz jeszcze uwaga na spoiler) oraz bardzo zmyślną ostatnią scenę, która sprawia, że aż chciałoby się zobaczyć co dalej. Ale nie ma i nie będzie już żadnego "dalej".
Ten sezon nie tylko bardzo mocno wkręca w ostatnią część tej pokręconej gonitwy przez rozmaite odmiany komediodramatu, ale też rzeczywiście, autentycznie działa na poziomie emocjonalnym. Finał miał być i faktycznie jest emocjonalną bombą oraz słodko-gorzkim pożegnaniem z Jen i Judy, zgrabnie łączącym w sobie — nasz i bohaterek — żal, że to już koniec, z wdzięcznością za te trzy sezony miksu pięknej przyjaźni, totalnej farsy i filozofii carpe diem w lekkim i przyjemnym wydaniu.
To, że "Już nie żyjesz" działało od początku aż do samego końca, jest wielką zasługą Applegate i Cardellini, które równie wiarygodnie odgrywały to, co jest w tej historii totalnie głupiutkie, z tym, co jest prawdziwe, szczere i chwytające za serce. Ich chemia dosłownie niosła serial, a w finałowym sezonie, który był kręcony już po zdiagnozowaniu stwardnienia rozsianego u Applegate, można znaleźć przesłanki, że to relacja znacznie wychodząca poza tę ekranową. Podczas gdy na ekranie Jen wspiera Judy w chorobie, w rzeczywistości Cardellini wspierała serialową partnerkę.
Już nie żyjesz sezon 3 — godne zakończenie serialu
Pożegnanie z "Już nie żyjesz" jest więc bardzo słodko-gorzkie w każdym tego sensie. Jen i Judy nie skończyły w więzieniu, nie zrobiły tego, co Thelma i Louise (trudno zresztą to zrobić i zachować sympatię publiczności, będąc bohaterką z dwójką dzieci), ale i nie będą żyły długo i szczęśliwie. Swoją szansę na odkupienie otrzymała i w jakimś stopniu wykorzystała Eleanor (Katey Sagal), matka Judy. Pewien kot dostał nowy dom, dzieci odtańczyły "Get Happy", a grupę terapeutyczną, od której to wszystko się zaczęło, odwiedziliśmy razem z nową, bardzo młodą bohaterką. To było godne, satysfakcjonujące zakończenie serialu, który dał się lubić i sprawiał nam wiele frajdy, a często bywał też czymś więcej, mądrze mówiąc o rzeczach ważnych.
Jego koniec jest słodko-gorzki także w tym sensie, że prawdopodobnie oglądaliśmy ostatni występ Christiny Applegate na małym ekranie. "Już nie żyjesz" było jej wielkim powrotem na pierwszy plan, przynosząc jej dwie zasłużone nominacje do nagród Emmy. W czasach tak ogromnej konkurencji jak teraz raczej trudno marzyć o tym, że za 3. sezon ta wyśmienita aktorka komediowa otrzyma coś więcej niż nominację, ale gdyby wygrała, byłby to naprawdę ładny gest na zakończenie jej kariery. I zarazem zasłużona nagroda dla serialu "Już nie żyjesz" — za całokształt.
Jen, Judy — świetnie się z wami bawiłam. Netfliksie — więcej takich seriali proszę.