Kity tygodnia: "HIMYM", "Chicago Fire", "Plotkara", "666 Park Avenue"
Redakcja
11 listopada 2012, 19:44
"How I Met Your Mother" (8×05 – "The Autumn of Break-Ups")
Nikodem Pankowiak: Żal patrzeć na to, co porobiło się z tym serialem. Największą krzywdę zrobiono Lily i Marshallowi; ich wiecznie zmęczone twarze i niechlujny ubiór sprawiają, że odechciewa się patrzeć na tę parę. Ted, jak się okazało, wciąż nie wie, czego chce. Robin po prostu jest, a Barney stracił cały swój urok największego kochanka w Nowym Jorku. Śmiesznie przestało być już dawno, teraz po prostu czekam na koniec.
Marta Wawrzyn: "HIMYM" to chyba jedyny sitcom w historii, w którym czasem mam ochotę przewinąć to i owo, żeby tylko nie patrzeć na te męczarnie aktorów. Pewnie już bym sobie darowała narzekanie na niego, gdyby nie to, że z odcinka na odcinek jest coraz słabiej. Oby tylko nikomu nie wpadło do głowy naprawdę robić kolejny sezon.
"Chicago Fire" (1×05 – "Hanging On")
Andrzej Mandel: Doceniam, że akcja się wreszcie rozkręca, a wątki osobiste zaczynają wzbudzać jakiekolwiek zainteresowanie, ale miło by było gdyby ktoś wziął się za poprawienie dialogów oraz pilnowanie wiarygodności psychologicznej bohaterów. Nie mówiąc o tym, że Jesse Spencer zapomniał w tym odcinku, że grać można więcej niż jedną miną.
"666 Park Avenue" (1×06 – "Diabolic")
Agnieszka Jędrzejczyk: Oglądam ten serial od początku – i na początku czyniłam to z niemałą przyjemnością – ale muszę powiedzieć, że w zaledwie sześciu odcinkach scenarzyści zdążyli się porządnie pogubić. Nie przekonuje mnie dodanie wątku wielkiego wroga, którego boi się nawet Gavin, skoro na starcie serial zapowiadał, że wielkim wrogiem będzie właśnie on. Zmiana miała miejsce już w poprzednim odcinku, ale im dalej ją ciągną, tym staje się nudniejsza. Twórcy chyba nie umieją się zdecydować, czy mamy Gavina lubić, czy nie, w efekcie czego stał się już kompletnie nijaki.
Z kolei związek Jane i Henry'ego przybiera zdecydowanie przewidywalnych kształtów, a na domiar złego zepchnął śledztwo głównej bohaterki, które było dotąd siłą napędową "666 Park Avenue", na drugi plan. Słowem, w "Diabolic" nie stało się nic, co tłumaczyłoby tę nazwę. Ani to straszne, ani niepokojące, ani ciekawe. Chyba już nie mi się będzie chciało przekonać, czy się takie w końcu stanie.
"Plotkara" (6×04 – "Portrait of a Lady Alexander")
Marta Wawrzyn: Pewnie darowałabym w tym tygodniu "Plotkarze", ale po prostu się nie da. Trójkącik Serena – jej mama – jej facet (niepamiętający, że miał przyjemność bliżej poznać mamę) to szczyt wszystkiego. Kończcie, po prostu kończcie.