Sarah Michelle Gellar zapowiada, że nigdy nie zdradzi wszystkiego o kulisach "Buffy". "Nikt nie wygra, wszyscy przegrywają"
Agata Jarzębowska
19 stycznia 2023, 12:14
"Buffy: Postrach wampirów" (fot. Disney+)
Sarah Michelle Gellar zapowiedziała, że nigdy nie opowie wszystkiego o tym, co działo się na planie "Buffy: Postrach wampirów". "Powiedziałam już wszystko, co mam do powiedzenia, bo i tak nikt nie wygra" – mówi aktorka.
Sarah Michelle Gellar zapowiedziała, że nigdy nie opowie wszystkiego o tym, co działo się na planie "Buffy: Postrach wampirów". "Powiedziałam już wszystko, co mam do powiedzenia, bo i tak nikt nie wygra" – mówi aktorka.
Pomimo że ostatni odcinek serialu "Buffy: Postrach wampirów" został wyemitowany w 2003 roku, rozmowy o toksycznych kulisach pracy na planie wciąż trwają i nie cichną. Grająca tytułową rolę Sarah Michelle Gellar niedawno przyznała, że to był wyjątkowo toksyczny męski plan, a w lutym 2021 roku na swoim Instagramie wyraźnie zaznaczyła, że jest dumna z "Buffy", ale nie chce być na zawsze łączona z Jossem Whedonem.
Buffy: Postrachu wampirów – Sarah Michelle Gellar o kulisach
W rozmowie z The Hollywood Reporter Sarah Michelle Gellar – która w porównaniu z koleżankami z obsady, zwłaszcza Charismą Carpenter, i tak powiedziała bardzo niewiele – przyznała, że po latach unikania tego tematu teraz jest jej dużo łatwiej jej mówić o tamtych czasach i trudnej współpracy z Jossem Whedonem.
— Doszłam z tym [tematem] do dobrego miejsca, gdzie łatwiej o tym mówić. Nigdy nie opowiem całej mojej historii, ponieważ nic z niej nie wyciągnę. Powiedziałam już wszystko, co mam do powiedzenia, ponieważ nikt i tak nie wygra. Wszyscy przegrywają.
W rozmowie uczestniczył mąż aktorki, Freddie Prinze Jr. ("24 godziny"), który poszedł trochę dalej i dodał, że pomimo trudnych warunków, Gellar zawsze dawała radę zagrać na wysokim poziomie.
— Musiała radzić sobie z wieloma bzdurami w tym serialu, przez całe siedem lat, podczas których był emitowany. Rzeczy, które od niej wymagali, bez żadnego uznania ani prawdziwej pensji, podczas gdy często była jedyną, która pracowała po 15 godzin dziennie (…). A ona wciąż, co tydzień była w stanie przekazywać przesłanie tej postaci i robić to z dumą, i robić to profesjonalnie.
Pomimo wszystkich negatywnych wspomnień i regularnego łączenia jej nazwiska z Jossem Whedonem, aktorka nie zamierza namawiać do bojkotu "Buffy", wręcz przeciwnie. Zdaje sobie też sprawę, że nie jest jedyną osobą w show-biznesie, której to dotyczy.
— Nie jestem jedyną osobą, która się z tym boryka i mam nadzieję, że dziedzictwo [serialu] się nie zmieniło. Mam nadzieję, że przywróci sukces ludziom, którzy włożyli całą swoją pracę. Zawsze będę dumna z "Buffy". Zawsze będę dumna z tego, co zrobili moi koledzy z obsady, co zrobiłam ja. Czy to była idealna sytuacja w miejscu pracy? Absolutnie nie. Ale można kochać "Buffy" za to, co stworzyliśmy, ponieważ uważam, że jest to dość spektakularne.
Aktorka przyznała też, że ze swoimi dziećmi ogląda tylko pięć pierwszych sezonów i ma duży problem z 6. i 7. sezonem "Buffy: Postrachu wampirów". Uważa, że obecnie ich fabuła nie jest dla jej dzieci odpowiednia, a ona sama nie chce do nich wracać. 6. sezon miał kontrowersyjną fabułę: Buffy walczyła z depresją i uprawiała hate sex z postacią Spike'a (James Marsters), wampira, który wyniósł na nowy poziom motyw "niegrzecznego chłopca". A kiedy Buffy chciała zakończyć relację, próbował ją zgwałcić.
Sarah Michelle Gellar nie jest jedyną osobą, krytykującą warunki pracy na planie. Podobnymi historiami podzieliła się Charisma Carpenter, serialowa Cordelia Chase, która szczegółowo opisała szereg nadużyć, jakich dopuścił się Whedon, a w identycznym tonie wypowiedziała się Amber Benson, czy serialowa Tara. Sam Whedon odpiera wszelkie oskarżenia mówiąc, że "jest najmilszym showrunnerem, jakiego zna".