"Szpieg wśród przyjaciół" to historia zdrady o różnych obliczach – recenzja serialu dostępnego na HBO Max
Mateusz Piesowicz
7 lutego 2023, 17:02
"Szpieg wśród przyjaciół" (Fot. ITVX)
Z jednej strony zdrada na międzynarodową skalę, z drugiej zawiedzione zaufanie najbliższych osób. Oto "Szpieg wśród przyjaciół" – prawdziwa historia najsłynniejszej szpiegowskiej afery XX wieku.
Z jednej strony zdrada na międzynarodową skalę, z drugiej zawiedzione zaufanie najbliższych osób. Oto "Szpieg wśród przyjaciół" – prawdziwa historia najsłynniejszej szpiegowskiej afery XX wieku.
Wydawałoby się, że 23 lata bliskiej przyjaźni to dość długi czas, żeby na wskroś poznać drugiego człowieka. Zrozumieć jego zachowanie, odkryć skrywane przed innymi sekrety, a wreszcie nabrać wobec niego wręcz bezgranicznego zaufania. Jak jednak pokazuje serial "Szpieg wśród przyjaciół", tego rodzaju relacja może okazać się niebezpieczna – szczególnie gdy zachodzi na szczytach władzy agencji wywiadowczej.
Szpieg wśród przyjaciół – prawdziwa historia szpiegowska
Historia, opowiedziana przez scenarzystę Alexandra Cary'ego ("Homeland") w 6-odcinkowym serialu produkcji brytyjskiej platformy ITVX, może być wam skądinąd znana. Nie tylko dlatego, że powstała na podstawie wydanej również w Polsce książki Bena Macintyre'a. Rzecz dotyczy w końcu prawdopodobnie najgłośniejszej szpiegowskiej afery ubiegłego wieku.
Opowieść o skandalu, który wstrząsnął fundamentami brytyjskiego i amerykańskiego wywiadu, zaczyna się tutaj w 1963 roku, gdy wychodzi na jaw, że niejaki Kim Philby (Guy Pearce, "Mare z Easttown"), długoletni pracownik SIS (Secret Intelligence Service, czyli po prostu MI6), to zdrajca od początku swojej kariery przekazujący Sowietom kluczowe informacje, na podstawie których życie straciły setki ludzi. Z zadaniem przesłuchania i sprowadzenia z powrotem do kraju przebywającego aktualnie w Bejrucie Philby'ego wysłany zostaje jego współpracownik i przyjaciel, Nicholas Elliott (Damian Lewis, "Billions", "Homeland"). Tylko czy to na pewno dobry pomysł, aby powierzać taką misję właśnie jemu?
Przekonamy się o tym, śledząc rozpisaną na przeszło 20 lat fabułę, która przeskakuje swobodnie między różnymi punktami w życiu bohaterów, starając się przedstawić nam w jak najszerszym kontekście ich relacje, a jednocześnie przygląda się konsekwencjom zdrady Philby'ego. Te są natomiast poważne, poczynając od wewnętrznego śledztwa, prowadzonego z ramienia brytyjskiego Security Service (MI5) przez agentkę Lily Thomas (Anna Maxwell Martin, "Line of Duty"), a kończąc na międzynarodowych reperkusjach, bo sprawą jest żywo zainteresowane także CIA.
Szpieg wśród przyjaciół pokazuje, kto rządzi wywiadem
Efektem tego wszystkiego jest mocno pogmatwana historia, w której jedni szpiedzy szpiegują innych i nie trzeba wiele, aby stracić wątek. Tym bardziej że reżyser Nick Murphy ("Opowieść wigilijna") nie szczędzi widzom szczegółów, które mają większe znaczenie dla całości. Pełno tu zatem drobnych detali, bez których jednak ani rusz w kontekście pełnego zrozumienia oglądanej historii oraz pojęcia, kto i dlaczego pociąga za sznurki.
To z kolei rzecz o tyle istotna, że "Szpieg wśród przyjaciół" pokazuje brytyjski wywiad rządzony przez arystokrację, której przedstawiciele z racji samego pochodzenia i elitarnego wykształcenia uzurpują sobie prawo do rządzenia. W kręgu tzw. old boys' network, czyli absolwentów prestiżowych brytyjskich uczelni, zdrada była o tyle nie do pomyślenia, że stosunki budowano na absolutnym zaufaniu wobec siebie nawzajem, nie zważając nawet na przykłady z przeszłości. Sprawa Philby'ego jest tu więc nie tylko szpiegowską aferą, ale też okazją do przyjrzenia się całemu środowisku, niedopuszczającemu do siebie myśli, że jeden z nich może być zdrajcą.
W tej perspektywie jest zatem serial w pewnym stopniu zderzeniem starego systemu ze zmieniającym się światem, w którym do głosu zaczynają dochodzić inni. Tu w osobie Lily Thomas – postaci stworzonej na potrzeby fabuły i wywodzącej się spoza tradycyjnych elit, co bywa podkreślane aż nazbyt nachalnie i chwilami wypada sztucznie. Ostatecznie jednak dobrze kontrastuje ona z przedstawicielami establishmentu, pomagając zrozumieć, w jaki sposób Philby mógł przez całe lata swobodnie działać w roli podwójnego agenta.
Szpieg wśród przyjaciół, czyli oszust, któremu uległ każdy
A że mógł, staje się jasne właściwie od chwili jego poznania, gdy mamy okazję po raz pierwszy zetknąć się z towarzyszącą temu człowiekowi aurą, którą bezbłędnie ucieleśnia na ekranie Guy Pearce. Jego Philby to mężczyzna, którego czarowi ulegają wszyscy dookoła, nieważne czy mowa o dystyngowanych Brytyjczykach, czy sztywnych Amerykanach. Potrafi momentalnie zaskarbić sobie sympatię i zaufanie, do tego stopnia, że znaczenia nie mają nawet okoliczności – jego przyjaciele, w tym Nicholas Elliott, zawsze będą go bronić do upadłego.
Czy oznacza to jednak, że również odwrócą się od niego, gdy prawda wyjdzie wreszcie na jaw? Takie pytanie, postawione Elliottowi przez przesłuchującą go agentkę Thomas, wisi nieustannie w powietrzu, każąc nam samodzielnie poszukać odpowiedzi w strzępach relacji obojga przyjaciół. Czasem serial bywa przy tym zbyt dosłowny, kiedy indziej trafiając jednak w sedno i głównie za sprawą pary aktorów dobrze portretując towarzyszącą znajomości ich bohaterów niejednoznaczność. Szkoda jednak, że nie poświęca tematowi o wiele więcej czasu.
Szpieg wśród przyjaciół – czy warto oglądać serial?
Biorąc bowiem pod uwagę całość serialowej fabuły, okazuje się, że stosunki i napięcie na linii Elliott – Philby, które pojawiło się po wykryciu zdrady tego drugiego, zajmują w niej w gruncie rzeczy dość niewielką część. Skupiając się na sportretowaniu brytyjskiej klasy rządzącej i jej infiltracji przez Sowietów, a także na roli Amerykanów w tym wszystkim, twórcy nazbyt często zapominają, jak potencjalnie emocjonujący pod ludzkim kątem materiał mają do dyspozycji. Moim zdaniem znacznie bardziej, niż w przypadku kolejnej zwykłej historii szpiegowskiej.
Tymczasem do takiej długimi fragmentami się "Szpieg wśród przyjaciół" sprowadza, będąc czymś w rodzaju średniego Johna le Carrégo. Produkcją elegancką i precyzyjną w wykonaniu, lecz w swoim podejściu bardzo staroświecką. Jasne, miłośnikom historii szpiegowskich w klasycznym stylu powinno się spodobać, ale dla wielu może okazać się zwyczajnie nużące, zwłaszcza gdy z nie do końca zrozumiałych przyczyn odchodzi od swojego głównego tematu.