"Powiedz mi wszystko" to coś dla fanów "Euforii" – recenzja brytyjskiego serialu dostępnego na HBO Max
Nikodem Pankowiak
11 lutego 2023, 14:03
"Powiedz mi wszystko" (Fot. ITVX)
"Powiedz mi wszystko" to serial, który na pewno zmierzy się z porównaniami do "Euforii". I choć pewnie nigdy nie będzie takim hitem, to z tych porównań wyjdzie obronną ręką.
"Powiedz mi wszystko" to serial, który na pewno zmierzy się z porównaniami do "Euforii". I choć pewnie nigdy nie będzie takim hitem, to z tych porównań wyjdzie obronną ręką.
O tym, że Brytyjczycy potrafią robić seriale o nastolatkach czy też młodych dorosłych, wiemy nie od dziś. Na długo przed "Euforią" było kultowe "Skins", a teraz mamy "Powiedz mi wszystko" – serial należącego do stacji ITV serwisu streamingowego ITVX, który w Polsce trafił (od razu w całości) na HBO Max. Jego twórca, Mark O'Sullivan ("Lee and Dean"), zabrał się za problemy, z którymi we współczesnym świecie muszą mierzyć się nastolatkowie, często uginając się pod ich ciężarem.
Powiedz mi wszystko – o czym jest brytyjski serial?
Jonny (Eden H. Davies) jest z pozoru zwyczajnym nastolatkiem, którego poznajemy w najgorszym dniu jego życia – dniu, gdy niespodziewanie umiera jego ojciec. Jego cały dotychczasowy świat zaczyna się nagle rozpadać, co nie pomaga mu w walce z depresją, na którą cierpi od dawna. Bo choć Jonny na zewnątrz udaje twardego i twierdzi, że wszystko jest z nim w zupełnym porządku, tak naprawdę skrywa pod maską ogromny ból, z którym nie może sobie poradzić. I o którym – jako narrator serialu – nie mówi nikomu poza widzem.
To ból sprawiający, że Jonny często odtrąca wyciągniętą do niego pomocną dłoń – okłamuje swoich przyjaciół i rodzinę, nie mogąc dogadać się zwłaszcza ze starszym bratem, który traktuje go czasem jak dziecko. Jego dwójka najbliższych przyjaciół, Neve (Lauren Ajufo, "Ostatni autobus") i Louis (Spike Fearn, "Newark, Newark"), wciąż jednak dzielnie stoi u jego boku, nawet jeśli raz po raz zostają odtrąceni, a zachowanie Jonny'ego wobec nich bywa naganne. Nie wspominając o tym, że sami przecież są nastolatkami i też mają swoją problemy – w końcu świat ich nie rozumie, a oni nie potrafią zrozumieć świata.
Życie głównego bohatera na pierwszy rzut oka zaczyna zmieniać się na lepsze, gdy poznaje Mei (Callina Liang), dziewczynę, która również musi mierzyć się ze stratą ojca. Między tą dwójką szybko zawiązuje się nić porozumienia, co w praktyce oznacza wspólne imprezowanie, seks i robienie różnych szalonych rzeczy, na które Jonny sam pewnie nigdy by się nie zdecydował. Mei zdaje się rozumieć go doskonale, więc trochę czasu zajmie mu zobaczenie tego, co widzowie zauważą od razu – nawet jeśli dziewczyna musi sama mierzyć się z wieloma problemami, to przy okazji jest wytrawną, nie bojącą się wielkich kłamstw manipulantką, która ma destrukcyjny wpływ na jego życie.
Powiedz mi wszystko jest jak Euforia bez narkotyków
Dużą zaletą "Powiedz mi wszystko" są właśnie jego bohaterowie i obsada – twórcy przyznawali, że w procesie castingu skupiali się na tym, by zatrudnić do serialu początkujących aktorów, mających potencjał, by zostać w przyszłości gwiazdami ekranu. Dla niektórych z nich to pierwsza rola, ale trzeba przyznać, że udało im się wywiązać ze swoich zadań i każde z aktorów wnosi sporo do swojej roli. Najjaśniej świecą jednak gwiazdy Calliny Liang w roli Mei – aktorka robi wrażenie, gdy w sekundę potrafi zmienić się z uroczej dziewczyny w niebezpieczną manipulatorkę, skrywającą pod powierzchnią wiele problemów – oraz Edena H. Daviesa, który świetnie pokazał, jak Jonny'ego od środka zżera ciemność, choć na zewnątrz wciąż udaje, że wszystko jest OK.
To właśnie wokół Jonny'ego kręci się większość historii, choć cała reszta równie dostaje swoje momenty na ekranie. Wątek depresji głównego bohatera przez większość czasu przebiega bez zbędnych fajerwerków. Owszem, czasem Jonny zagłusza głosy w swojej głowie alkoholem, ziołem czy seksem (nawet z daleką kuzynką), ale jego zmagania z depresją przez większość czasu są naprawdę zwyczajne, przez co serial wydaje się mocno osadzony w rzeczywistości, a pokazany w nim obraz współczesnych nastolatków nie wydaje się ani trochę wydumany.
Choć "Powiedz mi wszystko" siłą rzeczy będzie przywoływać skojarzenia z "Euforią", to z amerykańskim starszym kuzynem łączy go znów nie aż tak wiele. Serial HBO znacznie bardziej eksperymentuje z formą i częściej stawia na głośne dramy, podczas gdy produkcja ITVX przez większość czasu jest bardzo wyciszona. Nastolatki zdają się naprawdę być nastolatkami i tylko czasem twórcy postanawiają wcisnąć pedał gazu i trochę bardziej zszokować widza. Absolutnie nie jest to jednak produkcja nastawiona na szokowanie – jasne, dramatów tutaj nie brakuje, w końcu to telewizja i tego od niej oczekujemy, ale ani przez moment nie mamy wrażenia, by cokolwiek zostało tutaj podkręcone na siłę. Ten serial to trochę taka odchudzona wersja "Euforii".
Powiedz mi wszystko – czy warto oglądać serial?
Samo podejście do tematu depresji zdaje się być w "Powiedz mi wszystko" całkiem wyważone – twórcy nie szukają wokół tematu sensacji, jest ona raczej jak wiszący nad człowiekiem cień, przez który czasem nie chcemy wstać z łóżka, a czasem robimy naprawdę głupie rzeczy. Pytanie, czy padające z offu słowa "Tutaj wszyscy cierpią na depresję" trochę nie trywializują tematu, ale to do oceny pozostawiam już większym specjalistom niż ja. Nawet jeśli, jest to zaledwie łyżka, a nawet łyżeczka dziegciu w beczce miodu, bo twórcom udaje się dobrze pokazać, jak łatwo przegapić w naszym otoczeniu osoby, które wymagają pomocy.
Trochę większe zarzuty mam wobec samego sposobu prowadzenia całej historii. Po pierwsze, drugoplanowi bohaterowie często zdają się mieć do zaoferowania równie wiele, co Jonny, a jednocześnie cały czas pozostają w jego cieniu, jakby byli zaledwie statystami w jego świecie. Szkoda, bo wątki takie jak problemy Louisa z wiecznie nieobecnymi w jego życiu rodzicami czy Neve tłumiąca uczucia do swojego najlepszego przyjaciela mają potencjał na zdecydowanie więcej niż te kilka scen, które im poświęcono.
W ogólnym rozrachunku jednak "Powiedz mi wszystko" to serial udany, zdający się rozumieć współczesną młodzież, nie robiący z niej kosmitów, których życia nie sposób pojąć. Brytyjski serial potrafi szybko i umiejętnie zmienić ton – od euforii do totalnego przygnębienia. I nawet, jeśli na pozór wszystko wydaje się w porządku, głosem głównego bohatera przypomina, że tak naprawdę w porządku nie jest nic i czasem każdy dzień, z pozoru zupełnie zwyczajny, może być jak walka o przeżycie. W naszym kraju, gdzie ostatnimi czasy toczy się głośniejsza dyskusja o stanie psychicznym młodych ludzi, ten serial to wręcz pozycja obowiązkowa.