Śmierć z rąk purchlaka miała być jeszcze gorsza. Twórcy "The Last of Us" mówią, jaki mieli plan dla jednej z postaci
Karolina Noga
13 lutego 2023, 10:29
"The Last of Us" (Fot. HBO)
"The Last of Us" nie oszczędza widzów, serwując sceny jak z rasowego horroru. 5. odcinek dostarczył naprawdę mocnych scen z zainfekowanymi, tymczasem poprzeczka miała być postawiona jeszcze wyżej. Uwaga na spoilery.
"The Last of Us" nie oszczędza widzów, serwując sceny jak z rasowego horroru. 5. odcinek dostarczył naprawdę mocnych scen z zainfekowanymi, tymczasem poprzeczka miała być postawiona jeszcze wyżej. Uwaga na spoilery.
W 4. odcinku "The Last of Us" pojawił się Jeffrey Pierce jako Perry, a w najnowszym, 5. odcinku pt. "Wytrwać i przeżyć" spotkała go okrutna śmierć z rąk purchlaka (co to takiego purchlak? Tutaj przeczytacie, jakie są stadia infekcji w "The Last of Us"). Początkowo plan był jednak nieco inny, o czym opowiedzieli twórcy serialu, Craig Mazin i Neil Druckmann. Jak przyznali, chcieli uczynić śmierć Perry'ego jeszcze gorszą.
The Last of Us odcinek 5 – purchlak i śmierć Perry'ego
Zanim jednak zaczęli zdradzać swoje koszmarne plany, showrunnerzy "The Last of Us" przyznali w nowym odcinku oficjalnego podcastu serialu, że początkowo mocno zastanawiali się nad tym, czy w ogóle wprowadzić purchlaka – czyli znacznie bardziej niebezpieczny, silniejszy rodzaj zainfekowanego niż klikacze – do tego odcinka.
— Zastanawialiśmy się: czy powinniśmy wprowadzić purchlaka, czy nie powinniśmy? Tak czy nie? Nie mogliśmy się zdecydować przez kilka miesięcy, zanim stwierdziliśmy: tak, zdecydowanie pokażmy purchlaka – powiedział Druckmann.
W grze purchlak pojawia się w momencie, gdy nasi bohaterowie spotykają Billa. Bestia czai się w starej szkolnej sali gimnastycznej i należy ją zabić. W serialu zdecydowano się jednak na zrobienie z zarażonego potwora, który nie zostaje pokonany i właściwie nie da się go pokonać.
— I to jedna z różnic pomiędzy telewizją a grą. Gdy purchlak pojawia się w grze, to zrozumiałe jest, że musicie go zabić. W grze spotykacie purchlaka w szkolnej sali gimnastycznej razem z Billem. Celem jest to, by go zabić. (…) Ale pomyśleliśmy – nieważne, czym to coś jest i w jaki sposób takim się stało, pojawił się ten pomysł, że to może być jeszcze straszniejsze, jeśli w pewnym momencie uświadomicie sobie, że tego nie da się zabić. Nikt tego nie zabije. Nigdy – dodał Craig Mazin.
W 5. odcinku "The Last of Us" z potworem próbuje się zmierzyć Perry, prawa ręka Kathleen (Melanie Lynskey). Uzbrojony po zęby bohater ginie z rąk potwora, gdy ten dosłownie odrywa mu głowę. Showrunnerzy powiedzieli, że zależało im, by to właśnie zainfekowani zabili duet najbardziej przerażających ludzi w Kansas City. Craig Mazin przyznał, że jego pierwszy pomysł odnośnie śmierci Perry'ego był nawet bardziej makabryczny.
— W tamtym momencie byłem trochę zbyt ambitny. Chciałem, aby purchlak podniósł Perry'ego i rozerwał go w pasie na pół. A Neil zapytał: "Okej, ale czy to będzie realistyczne?". Odparłem, że tak sądzę. Ale im dłużej Wētā FX [firma od efektów specjalnych] próbowała to zrobić, tym bardziej uświadamialiśmy sobie, że ludzie nie rozrywają się wzdłuż pasa. (…) Ostatecznie Neil słusznie mnie przekonał, że coś bardziej przyziemnego anatomicznie będzie efektywniejsze. Oczywiście pomyśleliśmy, że purchlak będzie mieć ten moment, kiedy odrywa [czyjąś] głowę i będzie on kultowy, świetny i przerażający.
Tutaj znajdziecie zwiastun 6. odcinka "The Last of Us", w którym zobaczymy zimowy rozdział opowieści i pełne emocji spotkanie po latach.