Dlaczego w 7. odcinku "The Last of Us" nie było całej chmary klikaczy? Twórcy mówią, czemu zmienili tę scenę
Marta Wawrzyn
3 marca 2023, 13:43
"The Last of Us" (Fot. HBO)
7. odcinek "The Last of Us" jest jednym z najbardziej kameralnych w całej serii. Twórcy wyjaśniają, dlaczego zmienili scenę ataku klikaczy i w serialu pojawia się zaledwie jeden zarażony zamiast całej chmary.
7. odcinek "The Last of Us" jest jednym z najbardziej kameralnych w całej serii. Twórcy wyjaśniają, dlaczego zmienili scenę ataku klikaczy i w serialu pojawia się zaledwie jeden zarażony zamiast całej chmary.
7. odcinek "The Last of Us" pt. "Left Behind" dość wiernie odtworzył wydarzenia z gry, a dokładniej z dodatku o tym samym tytule. Jedną z rzeczy, które zmieniono w scenach z retrospekcjami, jest liczba klikaczy, które zaatakowały Ellie (Bella Ramsey) i Riley (Storm Reid) w opuszczonym centrum handlowym.
The Last of Us odcinek 7 – czemu jest tylko jeden klikacz?
Podczas gdy gracze musieli walczyć z całą chmarą zarażonych, w serialu pojawia się tylko jeden. Widzimy go, jak się budzi, słysząc odgłosy radości obu dziewczyn, a jakiś czas później przechodzi do ataku, niedługo po tym jak nastolatki tańczą na ladzie i całują się w sklepie z przebraniami halloweenowymi. Czemu to zmieniono? Twórcy serialu, Neil Druckmann i Craig Mazin, opowiedzieli o tym w oficjalnym podcaście.
— Tutaj jest różnica w porównaniu z grą. W grze nic nie wskazuje na to, że coś jest w centrum handlowym – [pojawia się to] dużo później. A kiedy już to się dzieje, jest wielu zarażonych. I kiedy my o tym rozmawialiśmy, podobał nam się pomysł, że Ellie mówi, że to miejsce jest pełne zarażonych, a Riley pyta: "Więc jeśli jest zamknięte, to czemu nie jest zamknięte?". I kiedy tam wchodzimy, okazuje się wcale nie jest pełne zarażonych, Riley ma rację. I Riley mieszka w tym centrum handlowym od kilku tygodni i nie widziała żadnych zarażonych – zaczął Mazin.
Jak stwierdził dalej showrunner, nie pokazując całej chmary klikaczy, chcieli pokazać w serialu, że jeden zarażony wystarczy, aby cały świat zawalił się bohaterkom na głowę.
— Jest jeden [zainfekowany]. Tyle wystarczy – tylko jeden. A tym, co go budzi, jest ich radość. Dźwięk ich śmiechu, tego, że się dobrze bawią. Na tyle na ile możemy, dajemy naszym postaciom rzeczy, których najbardziej pragną, a potem karzemy je za to, że je dostały. I chcemy je stawiać przed wyzwaniami, jakimi są ich najgorsze lęki. A jedną z rzeczy, których się boisz w tym świecie, jest to, że nigdy nie jesteś na tyle bezpieczny, żeby się dobrze bawić. Nigdy nie jesteś wystarczająco bezpieczny, żeby się zakochać. Nigdy nie jesteś wystarczająco bezpieczny, żeby przeżyć swój pierwszy pocałunek.
Warto zauważyć, że 7. odcinek serialu HBO nieprzypadkowo jest taki kameralny. Ekipa "The Last of Us" specjalnie do niego zatrudniła Lizę Johnson, doświadczoną reżyserkę serialową, która kręciła m.in. odcinki "Barry'ego", "Co robimy w ukryciu", "Już nie żyjesz", "Physica" czy "American Horror Story". To ona zadbała o to, żeby stworzyć prawdziwie intymną młodzieńczą randkę w postapokaliptycznym centrum handlowym.
Przed nami już kolejny rozdział serialu, z którego dowiemy się, co będzie dalej u Ellie i Joela (Pedro Pascal). Tutaj znajdziecie zwiastun 8. odcinka "The Last of Us".