Jenna Ortega przyznaje, że mocno ingerowała w scenariusz "Wednesday". Na co się nie zgodziła aktorka?
Agata Jarzębowska
7 marca 2023, 13:02
"Wednesday" (Fot. Netflix)
Co Jenna Ortega zmieniła w "Wednesday"? Aktorka przyznaje, że bardzo chroniła swoją postać i zdarzało się jej wprowadzać do scenariusza duże zmiany.
Co Jenna Ortega zmieniła w "Wednesday"? Aktorka przyznaje, że bardzo chroniła swoją postać i zdarzało się jej wprowadzać do scenariusza duże zmiany.
Jenna Ortega zachwyciła fanów i krytyków w serialu "Wednesday" i jak przyznała, było to dla niej duże i niecodzienne wyzwanie. Okazuje się, że nie tylko sama gra bez emocji była trudnym zadaniem. Aktorka mocno ingerowała także w sam scenariusz.
Wednesday – co Jenna Ortega zmieniła w scenariuszu?
Jenna Ortega gościła w podcaście Daxa Sheparda "Armchair Expert", w którym otwarcie opowiedziała o pracy nad serialem i zmianach, jakie sama wprowadzała. Jak przyznała, było wiele momentów, które jej zdaniem nie pasowały do Wednesday.
— Nie sądzę, żebym kiedykolwiek na planie musiała być tak stanowcza, jak byłam na planie "Wednesday". (…) Wszystko, co ona robi, wszystko, co musiałam zagrać, nie miało żadnego sensu dla jej postaci. Jej zaangażowanie w trójkąt miłosny nie miało sensu. W scenariuszu była kwestia o tej sukience, w której szła na bal, i ona mówiła: "O mój Boże, uwielbiam ją! Nie mogę uwierzyć, że to powiedziałam. Dosłownie nienawidzę siebie". I musiałam zareagować: "Nie, nie ma mowy".
Ortega przyznała, że jako aktorka bywała "nieprofesjonalna", jeśli chodzi o trzymanie się scenariusza, i wielokrotnie rozmawiała ze scenarzystami, dlaczego zmieniła pewne rzeczy. Jak zapewniła, chciała tylko chronić swoją postać, która jest bardzo specyficzna.
— Były na planie momenty, kiedy byłam nieprofesjonalna w tym sensie, że zaczynałam zmieniać kwestie. Osoba nadzorująca scenariusz zaakceptowała mój pomysł, a później musiałam usiąść ze scenarzystami i oni pytali: "Chwila, chwila, co się stało z tą sceną?". I musiałam wyjaśnić, dlaczego nie mogę zrobić pewnych rzeczy. Stałam się wobec niej bardzo opiekuńcza.
Aktorka przyznała, że oczywiście Wednesday musiała przejść pewną emocjonalną drogę i to jest potrzebne dla dobrej historii, jednak były rzeczy, które kompletnie nie pasowały do samej postaci. Nawet scena kultowego tańca na balu miała oryginalnie wyglądać inaczej.
— Początkowo to miał być flash mob, ona miała zacząć tańczyć, a wszyscy pozostali mieli podłapać jej ruchy i tańczyć razem z nią. I zawetowałam to, bo dlaczego ona miałaby się na to zgodzić? Powiedziałam: "Albo to wytnijcie, albo niech Wednesday pozbawia kogoś przytomności i na tym koniec". Pozbawia kogoś przytomności, z boku słychać stłumione krzyki, a potem koniec.
Trzeba przyznać, że ingerencje aktorki pozytywnie wpłynęły na cały serial, zwłaszcza gdy pomyślimy, jakim sukcesem okazał się jej solowy taniec, który przez moment dosłownie zawładnął internetem. Flash mob raczej nie byłby równie skuteczny. Z kolei w innym wywiadzie aktorka opowiedziała, w jakiej scenie płakała naprawdę.