Czemu "The Last of Us" czekało do finału, by pokazać mamę Ellie? Twórcy serialu zdradzają swoje powody
Karolina Noga
17 marca 2023, 16:02
"The Last of Us" (Fot. HBO)
Początek finałowego odcinka "The Last of Us" pokazał nam historię mamy Ellie, Anny. Twórcy serialu wyjaśnili, dlaczego czekali z wprowadzeniem wątku aż do końca sezonu.
Początek finałowego odcinka "The Last of Us" pokazał nam historię mamy Ellie, Anny. Twórcy serialu wyjaśnili, dlaczego czekali z wprowadzeniem wątku aż do końca sezonu.
W finałowym odcinku "The Last of Us" gościnnie wystąpiła Ashley Johnson, która zagrała matkę Ellie. Niedawno pisaliśmy o tym, skąd pomysł na historię matki Ellie i dlaczego dopisano ją w serialu. A czemu czekano z tym aż do końca sezonu?
The Last of Us – czemu czekano do finału z historią Anny?
Twórcy serialu szeroko wypowiedzieli się na temat wątku w najnowszym odcinku oficjalnego podcastu serialu i jak zaznaczyli, wszystko było dokładnie przemyślane. Dlaczego czekali do finału z przedstawieniem historii narodzin Ellie? Neil Druckmann powiedział, że nigdy w ogóle nie było na ten temat dyskusji, to zawsze miało być otwarcie finałowego odcinka. A Craig Mazin wyjaśnił powody.
— [W ten sposób] to bardziej boli. To musiało tak być. Zawsze, od początku. Bo potrzebujemy czasu, żeby poznać Ellie osobiście, a z Joelem utożsamiamy się od początku. Joel jest wyraźnie… czuje się, że to główna postać, protagonista. Widzimy go przed tym wszystkim z jego własną córką. A potem pojawia się to dziecko. On musi ją gdzieś zabrać. Odkrywamy ją poprzez niego. Ważne było, aby nie skracać tego poprzez pokazywanie nam rzeczy o niej, których on nie wiedział i nadawanie jej niepotrzebnego kontekstu. Lepiej obserwować, jak staje się tym, kim jest przy nim i pozwolić, by ta relacja była czymś własnym, a potem, gdy nikt się tego nie spodziewa, wymierzyć ten ciężki prawy sierpowy.
Poczekanie z ukazaniem tragicznego początku życia Ellie – gdy jej matka walczy z zarażonym o życie podczas porodu było celowe, ponieważ twórcy chcieli, by widzowie najpierw poczuli więź z bohaterką.
— To robi dwie rzeczy. Po pierwsze, to nadaje kontekst Ellie w momencie, w którym najbardziej się o nią niepokoimy, kiedy jesteśmy po poprzednim odcinku, gdzie właśnie zabiła człowieka w najbardziej brutalny sposób i miała z nim wyraźnie traumatyczne doświadczenie. A drugą rzeczą jest to, że to wiąże jej narodziny z wyborem, którego Joel musi dokonać na końcu tego odcinka.
Marlene tam jest. Więc teraz rozumiemy wszystko od 1. odcinka, kiedy Marlene mówi do Ellie: "umieściliśmy cię tutaj", a ona odpowiada: "jesteś moją mamą czy coś?". Wtedy to był żart, ale tutaj odpowiadamy na pytanie, kim jest mama. I w pewnym sensie Marlene była jej mamą, bo w zasadzie od dwóch godzin po jej narodzinach Marlene staje się kobietą, która się nią opiekuje. I to również ma związek z naturą jej odporności. Kiedy więc dochodzimy do końca, Marlene mówi: "byłam tam, kiedy się urodziła". Ale pomija fakt, że to ona zabiła jej matkę. Tutaj na końcu to wszystko ma sens i nie można było tego zrobić nigdzie indziej.
Tutaj przeczytacie, co Ashley Johnson sądzi o nowej Ellie, możecie także dowiedzieć się, jak mogło wyglądać zakończenie "The Last of Us", gdyby twórcy pozwolili je zmienić reżyserowi finałowego odcinka.