Wasze hity i kity tygodnia. Które seriale wygrały?
Redakcja
16 grudnia 2012, 14:24
HITY TYGODNIA
W tym tygodniu do łask wróciło "How I Met Your Mother", które zostało hitem tygodnia. Nieco mniej głosów dostały "Hart od Dixie" i "Glee".
1. "How I Met Your Mother" (8×10 – "The Over-Correction")
Mamoniara: Choć Matki wciąż ni widu ni słychu, a Barney i Patrice koszmarnie irytują, ten odcinek był jednym z niewielu w tym sezonie, który mnie rozśmieszył.
2. "Hart of Dixie" (2×10 – "Blue Christmas")
Dominika: Tegoroczne święta w Bluebell na długo pozostaną w mojej pamięci! Świetne połączenie wątków poważniejszych z tymi bardziej żartobliwymi. Zoe, która przypadkowo psuje święta, starająca się wszystko naprawić, jak zawsze urocza. Nie sposób nie wspomnieć o kolejnym etapie związku, któremu kibicuje chyba większość fanów serialu, a więc Zoe + Wade. Taki miły prezent dla fanów na święta. Nie mogę się już doczekać styczniowych odcinków. Hart of Dixie jak na razie moim ulubionym guilty pleasure w tym sezonie!
3. "Glee" (4×10 – "Glee, Actually")
frn: Twórcom udało się zrobić idealny odcinek świąteczny. Wzruszyłam się kilka razy, przy czym nie zabrakło wątków komediowych. Finn kwitujący występ Artiego: "That was so gay" zwalił mnie z nóg. Sue tradycyjnie zrobiła coś dobrego i to w wielkim stylu, płakałam jak bóbr. Na początku myślałam, że Bram to zły pomysł i nie wniosą nic ani nowego, ani śmiesznego, a tu proszę – miłe zaskoczenie. Jedyne, do czego mogę się doczepić, to wybór piosenek, ale puszczę to płazem, ze względu na całokształt.
"Pamiętniki wampirów" (4×09 – "O Come, All Ye Faithful")
Magda: Jeżeli jedna scena może "zrobić" cały odcinek, to jest nią zdecydowanie rzeź Klausa. Dodatkowo "O Holy Night" w tle nadaje wszystkiemu podniosłego, smutnego piękna. O dziwo, żal było mi Klausa, który teraz naprawdę został sam.
"Plotkara" (6×09 – "The Revengers")
Karooo: Spodobało mi się połączenie sił mistrzyń intrygi, bezwarunkowa miłość Blair do Chucka, zwroty akcji – czyli to czego już od dawna brakowało. Jestem mile zaskoczona i liczę na wspaniały finał.
"Chirurdzy" (9×09 – "Run, Baby, Run")
punia_patton: Właściwie do największej formy i najlepszych czasów jeszcze dość daleko, ale jakby coś drgnęło, wreszcie z przyjemnością patrzę na Arizonę (na Jacksona zawsze patrzę z przyjemnością:-)) No i lubię wątek Owena i Cristiny. Niech im się wiedzie!
"The Big Bang Theory" (6×11 – "The Santa Simulation")
aw: Sheldon jest lepszy niż Grinch.
"Dexter" (7×11 – "Do You See What I See?")
dodod: Bo wydarzyły się przynajmniej trzy rzeczy, których się nie spodziewałam, bo nadal nie wiem, czy Yvonne Strahovski jest katem czy ofiarą, bo nadal nie wiem, na co jest się w stanie zebrać Debra, żeby chronić (?) brata. I duzży plus za to, jak intrygą pokierowała LaGuerta. Szykuje się porządny finał.
KITY TYGODNIA
"Pamiętniki wampirów" i "Plotkara" zdecydowanie wygrały w tym tygodniu ranking kitów. A zaraz za nimi znalazł się najnowszy odcinek "Homeland".
1. "Pamiętniki wampirów" (4×09 – "O Come, All Ye Faithful")
Żaneta: Jest to dla mnie nowość przy tym serialu, ale nudziłam się. Nie podoba mi się taka złowroga odsłona Klausa, chyba wolę go bardziej "przyjaznego". Cała akcja z szukaniem lekarstwa i zazdrością Stefana bezsensowna. Jaki by miał sens ten serial gdyby zneutralizowano wampiry? Więc niech taki temat zostawią najlepiej w spokoju. No i najwyraźniej nasza Delena przestaje istnieć. No bo jakże, najlepiej znowu przez kolejne sezony wzruszać się nad cudowną miłością ze Stefanem. Ten odcinek to porażka. Oczekiwałam o wiele więcej po jesiennym finale. Chyba pierwszy raz mi się nie podobało i mam nadzieję, że ostatni.
2. "Plotkara" (6×09 – "The Revengers")
vesper: Gdzieś przeczytałam teorię, że ten odcinek był tak przerysowany, bo w finale na pewno się okaże, że przedstawione w nim wydarzenia były snem. Abstrahując nawet od celowości i sensowności takiego zabiegu w 10-odcinkowym sezonie i to w przedostatnim odcinku całego serialu, chyba tylko to mogłoby uratować honor "Gossip Girl". Bo to wydawało się nie tyle snem, co koszmarem. Nawet fenomalny motyw "Blair and her bitches" nie mógł tego uratować.
3. "Homeland" (2×11 – "In Memoriam")
BrettHopper: Ten odcinek wyglądał jak "mały finał", bo najważniejsze wątki związane z bezpieczeństwem USA zostały zamknięte, bardzo słabo niestety. Motyw z ukrywającym Nazirem był śmieszny, ciągle wyłupiaste oczy Carrie wkurzające, a ciągnięty wątek miłosny między głównymi bohaterami – niepotrzebny.
"Arrow" (1×09 – "Year's End")
Luc: Od trzech odcinków serial traci w moich oczach. Stał się po prostu proceduralem, w dodatku dość nużącym. Za mało dziania się i za mało emocji. O dziwo, mniej mnie nużą sceny czysto obyczajowe – bo w nich przynajmniej coś się dzieje. Jak już dojdzie do akcji, to też nie jest źle. Ale prawdziwą zmorą są rozmowy Olivera ze swoim wspólnikiem na temat złapania jakiegoś tam przestępcy. Całe dochodzenie jest zawsze meganudziarstwem. Obawiam się też tego wątku ze zniszczeniem całego miasta. Niechże wreszcie uchylą rąbka tajemnicy. Nie rozumiem, w co ta matka Olivera się wpakowała i dlaczego ma coś wspólnego ze śmiercią swojego męża. Trochę niepokoi mnie wizja jakiejś grupy trzymającej władzę, która decyduje o być albo nie być tysięcy ludzi. Oby się twórcy nie zapętlili w jakieś megazawiłe spiski przeciwko ludzkości.
"90210" (5×09 – "The Things We Do for Love")
Żaneta: Ciągłe przeskoki z jednych związków na inne (tutaj przykładem jest Dixon). Wielka miłość, wielki związek, plany i nagle bach, coś się rozpada i nikt w ogóle nie rozpacza, no bo po co skoro na następny dzień można znaleźć sobie nowy obiekt uczuć. Rzecz bardzo nierealistyczna. Ciągle na nowo pojawiająca się Vanessa już jest męcząca. Jakby na siłę przyczepili tę postać do serialu, pomimo że to już jest wręcz śmieszne. Okazuje się nawet, że upadek z dużej wysokości nie jest w stanie jej zabić. Chyba robi się tutaj powoli science fiction. Żenada.