Ta gwiazda "Sukcesji" nie była zaskoczona finałem. Od jak dawna wiedziała, że wygra wojnę o Waystar Royco?
Agata Jarzębowska
1 czerwca 2023, 10:44
"Sukcesja" (Fot. HBO)
Gwiazda "Sukcesji" ujawnia, że wiedziała, że "wygra" w wojnie o Waystar Royco na długo przed zakończeniem. Uwaga na spoilery z finałowego odcinka "Sukcesji".
Gwiazda "Sukcesji" ujawnia, że wiedziała, że "wygra" w wojnie o Waystar Royco na długo przed zakończeniem. Uwaga na spoilery z finałowego odcinka "Sukcesji".
Podobnie, jak w przypadku "Gry o tron", jednym ważnych elementów "Sukcesji" było to, który bohater ostatecznie wygra – a może raczej "wygra" – i przejmie stery Waystar Royco po Loganie Royu. Jednak w przeciwieństwie do "Gry o tron", finał "Sukcesji" spełnił stawiane mu oczekiwania, choć była to gorzka pigułka do przełknięcia. I jak się okazuje, Matthew Macfadyen, wcielający się w triumfującego ostatecznie Toma, od dawna wiedział, że to on jest tym "wybranym".
Sukcesja – zwycięstwo Toma było planowane od dawna
Chociaż widzowie do samego końca nie umieli powiedzieć, kto ostatecznie "wygra", Matthew Macfadyen od dawna nie musiał się nad tym zastanawiać. Jak przyznał w rozmowie z Variety, o wyniku rozgrywki dowiedział się już przez 3. sezonem. Przy czym zaznaczył w tym samym wywiadzie, że nie traktuje tego jako zwycięstwa dla Toma, bo nie wie, "co miał wygrać", i że jest "to tylko kolejny ruch w korporacyjnym koszmarze".
— [Dowiedziałem się] może w połowie [pracy nad serialem]? Jesse [Armstrong, twórca serialu] był bardzo otwarty wobec nas wszystkich na planie i powiedział: "Jeśli chcecie wiedzieć, przyjdźcie do mnie". Czasami nie chce się wiedzieć – przez poprzednie dwa sezony nie wiedziałem. Ale tak jakby wiedziałem, że zbliża się koniec. Pomyślałem więc: przekonajmy się. [Jesse] po prostu to przedstawił i wyjaśnił. I było to dość skomplikowane, ale miało dramaturgiczny sens.
Intrygi i zdrady w "Sukcesji" były subtelne i wyrafinowane, co prawdopodobnie czyni je dużo bardziej znaczącymi, niż te, które widzieliśmy w "Grze o tron". W szczególności, gdy w ostatnim odcinku Shiv Roy (Sarah Snook) najpierw popiera przejęcie Waystar Royco przez GoJo, ponieważ wierzy, że zostanie mianowana na stanowisko CEO. Gdy jednak zdaje sobie sprawę, że Matsson (Alexander Skarsgård) rozmawia też z innymi kandydatami, postanawia wesprzeć Kendalla (Jeremy Strong), by zablokować sprzedaż firmy. W ostatnich minutach serialu Shiv jednak zmienia zdanie i choć to oznacza jej odejście z firmy, to małżeństwo z Tomem pozwala jej czerpać zyski z sytuacji i potencjalnie nawet z niej skorzystać.
Słowa Macfadyena potwierdzają poprzednie wywiady, jakich udzielił twórca serialu Jesse Armstrong. Przyznał on, że postawił na Toma bardzo wcześnie i od długiego czasu wydawał mu się odpowiednią osobą na to stanowisko.
— Pomysł, by Tom był ostatecznym następcą, to było coś, co od jakiegoś czasu uważałem za odpowiednie zakończenie. Nawet jeśli on nie jest najpotężniejszym monarchą, jakiego spotkacie w życiu. Jego władza pochodzi od Matssona. Takie postacie, które dryfują w górę i dają się kształtować przez wpływowych ludzi, istnieją.
Ekipa "Sukcesji" ma duże powody do świętowania. Nie dość, że finał został przyjęty z ogromnym entuzjazmem, to jeszcze pobił on rekord oglądalności w USA. Premierę odcinka w niedzielny wieczór oglądało w HBO 2,9 mln widzów. Wcześniejszy rekord to 2,75 mln (6. odcinek 4. sezonu). W porównaniu z finałem 3. sezonu publika wzrosła o 68%. Oczywiście nie jest to pełna oglądalność – ta dla 4. sezonu wynosi w tej chwili 8,7 mln widzów na odcinek, a większość stanowi streaming. A co my myślimy o zakończeniu serialu? Zapraszamy do przeczytania naszej recenzji finału "Sukcesji".