"W tłumie" to psychologiczny thriller, który kusi gwiazdorską obsadą – recenzja serialu Apple TV+
Nikodem Pankowiak
11 czerwca 2023, 13:33
"W tłumie" (Fot. Apple TV+)
Tom Holland, Amanda Seyfried plus scenarzysta "Pięknego umysłu". "W tłumie" – thriller psychologiczny od Apple TV+ – wydawał się skazany na sukces. Właśnie, wydawał się.
Tom Holland, Amanda Seyfried plus scenarzysta "Pięknego umysłu". "W tłumie" – thriller psychologiczny od Apple TV+ – wydawał się skazany na sukces. Właśnie, wydawał się.
"W tłumie" (które mogliście znać wcześniej pod oryginalnym tytułem "The Crowded Room") to nowy serial Apple TV+, który tworzy Akiva Goldsman – laureat Oscara za scenariusz do filmu "Piękny umysł". Jak to zwykle bywa z produkcjami platformy z jabłuszkiem w logo, także i tutaj mamy do czynienia z głośnymi nazwiskami w obsadzie. Czy one, w połączeniu z fabułą opartą, przynajmniej w części, na faktach, przyniosły wciągającą produkcję?
W tłumie – o czym jest serial z Tomem Hollandem?
"W tłumie" docelowo ma być serialową antologią, której 1. sezon skupia się na Dannym Sullivanie (Tom Holland, "Spider-man: Bez drogi do domu"), bohaterze opartym na prawdziwej postaci Billy'ego Milligana – pierwszej osoby uniewinnionej z powodu dysocjacyjnego zaburzenia osobowości. Po udziale w strzelaninie w Nowym Jorku w 1979 roku Danny trafia do psycholożki Ryi Goodwin (Amanda Seyfried, "Zepsuta krew"), która chce zgłębić jego przeszłość. Chłopak zostaje głównym podejrzanym w kilku sprawach dotyczących zaginionych osób i możliwych morderstw, a luki w pamięci nie pomagają mu w udowodnieniu swojej niewinności.
W czasie kolejnych spotkań Ryi i Danny'ego bohater zaczyna coraz mocniej otwierać się przed psycholożką, a kolejne opowieści z jego przeszłości zaczynają tworzyć coraz dokładniejszy obraz. Tylko czy jest to obraz prawdziwy? Widz już na starcie może mieć wrażenie, że nie powinien wierzyć we wszystko, co widzi i słyszy, bo niekoniecznie jest to prawda, co najwyżej jedna z wersji prawdy. Danny od początku sprawia wrażenie osoby wyraźnie zaburzonej, nawet jeśli nie zostaje to nigdy powiedziane wprost. Jego rozmowy z psycholożką rzucają jednak sporo światła na traumatyczną przeszłość młodego mężczyzny, która na pewno nie pozostała bez wpływu na jego teraźniejszość.
Młody Danny to lekko przestraszony chłopak, robiący wszystko, by przemykać niezauważonym i jak najmniej rzucać się w oczy – ojczymowi, z którym łączą go trudne relacje, i "kolegom" w szkole, którzy zbyt często traktują go jak dziwaka i worek treningowy. Jego krąg przyjaciół jest niewielki, a jedyną osobą, która zdaje się darzyć go bezwarunkową miłością, jest jego ciężko pracująca matka (Emmy Rossum, "Shameless"). Wszystko zmienia się, gdy Danny zamieszkuje w domu enigmatycznego Itsaka (Lior Raz, "Fauda"), gdzie poznaje równie tajemniczą Arianę (Sasha Lane, "Rozmowy z przyjaciółmi"), z którą zaczyna go łączyć pokręcona, by nie powiedzieć niezdrowa, relacja. Wraz z nią zaczną się kłopoty Danny'ego, a przynajmniej tak będzie wydawało się na pierwszy rzut oka.
W tłumie to głośne nazwiska w obsadzie i niewiele więcej
W pierwszym akapicie zapytałem, czy głośne nazwiska w obsadzie oraz oparta na faktach historia przyniosły widzom wciągającą produkcję. I jak to zwykle bywa w przypadku tak postawionych pytań, odpowiedź brzmi krótko – nie. Niestety, ale "W tłumie" to właśnie rozpoznawalni aktorzy na pierwszym, a po części także na drugim planie i niewiele więcej. Potencjał tej historii jest ogromny, ale twórcy polegli w momencie, gdy trzeba było zdecydować – grać z widzami w kotka i myszkę czy może od razu wyłożyć karty na stół i pokazać, co jest prawdą, a co złudzeniem? Osobiście jestem zwolennikiem tego, byśmy jako widzowie byli jeszcze trochę potrzymani w niepewności, ale z pierwszych trzech odcinków (w sumie będzie ich 10) można wywnioskować już sporo, choć chyba niekoniecznie taka była intencja twórców.
W obsadzie pierwsze skrzypce zdecydowanie gra Tom Holland – jego bohatera widzimy w większości scen, w których zwykle prezentuje wachlarz dwóch, trzech min. Może to tylko ja i stereotypowe wrzucenie aktora do worka logo Marvela, ale zbyt często widzę w Dannym bardziej przestraszoną i niepewną siebie wersję Petera Parkera. Wydawałoby się, iż w takich okolicznościach gwiazda Amandy Seyfried tym bardziej będzie mogła świecić jasno. Problem w tym, że rola jej bohaterki została póki co zredukowana do siedzenia za stołem i zadawania Danny'emu pytań naprowadzających. Relacja między nimi rozwija się nijak, a właściwie nie rozwija się w ogóle.
Na drugim planie sprawa ma się niewiele lepiej, bo bohaterowie pojawiający się wokół Danny'ego są w większości jednowymiarowi, a ich jedyną funkcją jest napędzanie kolejnych wydarzeń – głębi w nich niewiele, ale mam nadzieję, że tu jeszcze zostaniemy zaskoczeni. Zwłaszcza relacja głównego bohatera z matką, ojczymem i nieobecnym póki co ojcem zdaje się mieć potencjał na rozwój, który twórcy sami tak naprawdę obiecali pod koniec 3. odcinka. Patrząc jednak, jak słabo serial i jego twórczy radzą sobie póki co z pogłębianiem jakiegokolwiek wątku czy postaci, mam pewne obawy, czy aby złożona przez nich obietnica nie okaże się obietnicą bez pokrycia.
W tłumie – czy warto oglądać serial Apple TV+?
Problem "W tłumie" polega na tym, że w przeciągu trzech premierowych odcinków ani na moment nie jest w stanie zaangażować widza w przedstawioną historię – maksimum, na jakie stać serial, to okazjonalne zaintrygowanie. Zbyt często towarzyszy nam poczucie znudzenia – bo, nazwijmy rzeczy po imieniu, "W tłumie" to po prostu nudny serial – i wrażenie, jakbyśmy kręcili się w kółko. Niewiele z tego wszystkiego wynika i jeśli twórcy zbyt długo będą czekali z wyjaśnieniem, że wszystko, co widzimy, ma znaczenie, to widzowie mogą się od ich serialu po prostu odwrócić.
Bo naprawdę trudno w tym momencie stwierdzić, by cokolwiek trzymało nas przy tym serialu. Fabuła snuje się tu wyjątkowo wolno, co można byłoby wybaczyć wyłącznie, gdyby twórcom udało się choć raz na jakiś czas zbudować jakiekolwiek napięcie. Cliffhangery, jakie serwują, nieszczególnie je podbudowują, zwłaszcza że bywają też wyjątkowo szybko porzucane. Gdy Danny pyta, o co jest właściwie oskarżany, Akiva Goldsman sam wystawia sobie piłeczkę, by jednak w ostatniej chwili zrezygnować z jej odbicia. Oczywiście nawet średnio skupiony na serialu widz szybko zorientuje się, co jest grane, ale akurat odrobina dosłowności mogłaby temu serialowi pomóc.
Choć widzę jeszcze cień nadziei dla produkcji Apple TV+, to jednak bazując tylko na tym, co zobaczyłem do tej pory, mogę nazwać "W tłumie" jedynie rozczarowaniem. Ten serial to póki co niespełniona obietnica, bo nie sprawdza się na żadnym polu – ani jako studium psychicznych zaburzeń, ani jako thriller, ani jako dramat. Wydaje się, jakby twórcy sami nie do końca mieli pojęcie, w którą stronę powinni podążać i po trochu spróbowali wszystkiego. Zdawałoby się, że w takiej tematyce scenarzysta "Pięknego umysłu" będzie czuł się znakomicie, ale wygląda na to, jakby wszystko, co miał do powiedzenia, powiedział już przeszło 20 lat temu.