Serialowa lista wstydu Marty Wawrzyn
Marta Wawrzyn
2 stycznia 2013, 20:25
Czas na kolejną naszą Serialową listę wstydu. A na niej m.in. "Drużyna A", "Pamiętniki wampirów" i telenowele latynoamerykańskie.
Czas na kolejną naszą Serialową listę wstydu. A na niej m.in. "Drużyna A", "Pamiętniki wampirów" i telenowele latynoamerykańskie.
1. Długo myślałam, że "Drużyna A" to dobry serial. Moim ukochanym serialem z dzieciństwa była "Drużyna A". Spędziłam z nią większość lat szkolnych i pamiętam, że jeszcze na studiach zdarzyło mi się kupić sezon na DVD. Obejrzałam dwa odcinki i wymiękłam. Ale kiedy czasem natykam się w sieci na zdjęcie Buźki w akcji, znów mam ochotę do tego wracać.
2. "Przyjaciele" za to wydawali mi się strasznie głupi. Dziś "Przyjaciół" uważam za jeden z najlepszych seriali w historii, ale spróbowalibyście przekonać 15-letnią mnie, że warto go oglądać. Nie, nie, nie! Byłam przekonana, że to idiotyczny i kompletnie nierealistyczny serial – bo jacy normalni 30-latkowie siedzą całymi dniami w knajpie i zachowują się jak banda nastolatków zamiast być dorosłymi ludźmi w jakimś poważnym miejscu? Wiem, byłam paskudnym dzieckiem.
3. Lubię telenowele latynoamerykańskie. Od dawna nie mam czasu na oglądanie telenowel, ale bardzo je lubię. Podobnie jak Andrzej, w zamierzchłych czasach oglądałam "Zbuntowanego anioła". Widziałam też całą masę innych telenowel, np. oryginalną "Brzydulę" (która jest dużo lepsza od amerykańskiej i polskiej). Nauczyłam się rozróżniać rodzaje telenowel i jestem w stanie powiedzieć po kilku, najdalej kilkunastu minutach, z jakiego kraju dana produkcja może pochodzić. Każdy latynoski kraj ma bowiem swój własny styl. Ja jestem fanką telenowel ironicznych, kpiących z gatunku i bawiących się schematami. Nie lubię z kolei telenovelas rosas, czyli klasycznych wyciskaczy łez. I oczywiście amerykańskich soap oper, które wypaczają to, co Latynosi potrafią pokazać z dużym wdziękiem.
4. Oglądam najgłupsze nawet komedie. Nie cenię zbytnio większości sitcomów, ale i tak je oglądam. Jestem na bieżąco nawet z tak marnymi produkcjami, jak "Whitney", "Malibu Country" czy "Last Man Standing" – i naprawdę nie potrafię odpowiedzieć na pytanie dlaczego.
5. Nie jestem w stanie oglądać strasznych lub/i obrzydliwych seriali. Czasem mnie pytacie o opinię na temat "The Walking Dead" czy "American Horror Story", staram się wtedy udzielać odpowiedzi wymijających. Powiem to tylko raz, teraz: nie oglądam tych seriali. Nie oglądam ich nie dlatego, że uważam je za złe. Nie oglądam ich, bo nie mogłabym potem spać! Powiem więcej – widziałam kiedyś w Polsacie rozkładające się zwłoki w "Kościach" i to nie był dla mnie miły widok. Na straszne i obrzydliwe sceny mogę patrzeć tylko jeśli wiem, że nie są one na poważnie. Dlatego nigdy nie bałam się "True Blood", tak jak nie boję się filmów Rodrigueza czy Tarantino.
6. Boję się też seriali medycznych. Tak, dobrze czytacie. Nie oglądam seriali medycznych głównie dlatego, że się boję. Kiedy słucham aktorów rozprawiających o objawach jakiejś choroby, mam wrażenie, że właśnie mnie to łapie. Niezależnie od tego, czym "to" jest. Bardzo chciałam kontynuować przygodę z "House'em" ze względu na postać głównego bohatera, ale też nie byłam w stanie. Śniły mi się rozmaite raki i tocznie, więc po niecałych trzech sezonach takiej męki dałam sobie spokój i zaczęłam w zamian czytać streszczenia odcinków. Do śledzenia serialu co odcinek wróciłam dopiero w 8. sezonie i uważam, że "House" miał świetną końcówkę. Szczerze jednak żałuję, że główny bohater nie był dziennikarzem, archeologiem albo nauczycielem.
7. Lubię "Pamiętniki wampirów". Uważam, że to całkiem dobry serial. Naprawdę! A poza tym Ian Somerhalder w roli złego chłopca… Aach!
8. Generalnie nie mam nic przeciwko serialom młodzieżowym. To trochę infantylne, oglądać seriale dla 15-latków, kiedy ma się lat… no cóż, więcej niż 15, ale nic na to nie poradzę. Widziałam większość odcinków "Plotkary" i "Glee", myślę, że z przyjemnością mogłabym też znów zobaczyć stare dobre "Beverly Hills 90210".
9. Większość dobrych produkcji odkrywam późno. Tak było z "Community" czy "Breaking Bad", których pierwsze odcinki podobały mi się tak sobie. Po kilku odcinkach porzuciłam "Sons of Anarchy" – i do dziś nie potrafię się przemóc i do tego serialu wrócić, mimo że wszyscy dookoła trąbią, jaki jest świetny. Nie widziałam też "The Wire" (wiem, powinnam się wstydzić. I wierzcie mi, wstydzę się!) czy "Deadwood".
10. Kiedyś wypisywałam w notesie złote myśli Dona Drapera. Mateusz wstydzi się, że nie pamięta złotych myśli Dona Drapera, ja myślę, że jestem w stanie go przebić: kiedyś oglądałam "Mad Men" z zeszycikiem w ręku. Żebym to chociaż miała w nim więcej, niż można znaleźć w Wikiquote, ale nie! Mam te same draperyzmy co wszyscy. I naprawdę nie wiem, po co tak bardzo starałam się je zapamiętać. Owszem, są świetne, ale ktoś, kto nie lubi seriali, pewnie popukałby się w czoło. I coś mi mówi, że mógłby mieć rację.