"Wszystkie kwiaty Alice Hart" to historia pełna traum i tajemnic – recenzja serialu Amazon Prime Video
Nikodem Pankowiak
6 sierpnia 2023, 13:02
"Wszystkie kwiaty Alice Hart" (Fot. Amazon Prime Video)
"Wszystkie kwiaty Alice Hart", nowy serial Amazon Prime Video, sprawdzają, ile tajemnic i traum jesteśmy w stanie udźwignąć i jak głęboko bywają one zakorzenione.
"Wszystkie kwiaty Alice Hart", nowy serial Amazon Prime Video, sprawdzają, ile tajemnic i traum jesteśmy w stanie udźwignąć i jak głęboko bywają one zakorzenione.
"Wszystkie kwiaty Alice Hart" to nowy miniserial Amazon Prime Video, oparty na książce Holly Ringland pod tym samym tytułem. Ta 7-odcinkowa produkcja, stworzona niemal w całości przez kobiety, na których czele stoi twórczyni serialu, Sarah Lambert ("Owieczki boże"), zabiera nas do Australii, by tam zgłębić rodzinną historię, pełną tajemnic i traum. A przy okazji spróbować odpowiedzieć na pytanie, jak głęboko te traumy są w człowieku zakorzenione i czy ich łańcuch można w końcu przerwać.
Wszystkie kwiaty Alice Hart – o czym jest serial?
Mała Alice Hart (Alyla Browne) wiedzie z pozoru idylliczne życie. Razem z rodzicami, którzy spodziewają się kolejnego dziecka, mieszka w domu na australijskim wybrzeżu, gdzie życie toczy się swoim tempem. Niestety, to tylko pozory, które szybko zostają rozwiane. Alice i jej matka, Agnes (Tilda Cobham-Hervey, "The Kettering Incident") są tak naprawdę uwięzione w koszmarze, który funduje im głowa rodzina, Clem (Charlie Vickers, "Władca Pierścieni: Pierścienie władzy"). Widoczne na ciele Alice siniaki, na które zwraca uwagę bibliotekarka, Sally (Asher Keddie, "Dziewięcioro nieznajomych"), to jednak za mało, by uratować dzieckoprzed ojcem oprawcą. Musi dojść do tragedii.
W domu Hartów wybucha tajemniczy pożar, w efekcie którego ginie Clem, Alice zapada w śpiączkę, a Agnes umiera, wcześniej rodząc syna, który prawdopodobnie również nie przeżyje. Przy łóżku Alice czuwa Sally, która bardzo mocno angażuje się w pomoc dziewczynce od czasu ich spotkania w bibliotece i która ma zostać jej legalną opiekunką. Wszystko przez to, że June (Sigourney Weaver, "Avatar"), matka Clema, od początku nieobecna w życiu dziewczynki, chce trzymać ją – rzekomo dla jej dobra – jak najdalej od swojej rodziny, jej traum i tajemnic. Jednak gdy po dwóch miesiącach Alice budzi się ze śpiączki, kobieta zmienia zdanie i zabiera ją do swojego domu, Thornhill.
To miejsce niezwykłe, odizolowane, będące azylem dla kobiet po przejściach, które mogą znaleźć w nim bezpieczne schronienie. Jak zauważa Sally – czy miejsce pełne straumatyzowanych kobiet na pewno jest najlepsze dla wychodzącej z traumy Alice? W końcu po wyjściu ze śpiączki dziewczynka przestała mówić i teraz porozumiewa się ze światem jedynie za pomocą kartki i długopisu. June robi jednak wiele, by Alice i pozostałych mieszkanek Thornhill nie dosięgnęły ich problemy. Sama jednak nie jest od nich wolna, a jej tajemnice, które obiecuje wyjawić wnuczce, gdy ta znów zacznie mówić, wiszą nad domem niczym czarna chmura.
Wszystkie kwiaty Alice Hart to serial pełen tajemnic
"Wszystkie kwiaty Alice Hart" to serial przepełniony wręcz tajemnicami, po trzech udostępnionych do tej pory przez Amazon Prime Video odcinkach można odnieść wrażenie, że wręcz wykrzykuje do widza: "Hej, ty jeszcze niczego nie wiesz!". I to odium tajemnicy mocno ciąży na serialu, który jest poważny aż do przesady. Wręcz prosi się momentami, by ktoś z tego nadętego balonu upuścił nieco powietrza, bo zdarzają się momenty, przez które odcinki – długie, bo trwające równą godzinę – jest naprawdę trudno strawić. Częsta żonglerka między retrospekcjami, snami i rzeczywistością wcale nie pomaga, prędzej jest w stanie skołować widza, który chciałby wreszcie dowiedzieć się czegoś konkretnego.
A po trzech z siedmiu zaplanowanych odcinków wiadomo bardzo mało. Cały serial Amazona można byłoby właściwie sprowadzić do jednego zdania – każdy ma jakąś tajemnicę. I te tajemnice niczym węzeł gordyjski wiążą ze sobą bohaterów, z których niemal wszyscy zdają się wiedzieć więcej niż mówią. I jest to momentami nieco przytłaczające – mam wrażenie, że przez to rozmywa się główny wątek serialu, którym jest… No właśnie, co? Ogólnie rzecz biorąc życie wychodzącej z traumy Alice? Tajemnice jej babci? Póki co trudno to jeszcze stwierdzić i mam wrażenie, że będziemy tak błądzili po omacku, dopóki na scenę nie wkroczy starsza wersja Alice, w którą wciela się Alycia Debnam-Carey ("Fear the Walking Dead").
Jest jednak w tym serialu coś, co sprawia, że chcemy oglądać go dalej. Choć póki co fabuła snuje się dość leniwie, jak życie na australijskiej prowincji, "Wszystkiego kwiaty Alice Hart" potrafią przykuć do ekranu na dłużej. W bohaterkach, na czele z graną przez Weaver June, jest coś intrygującego. Każda z nich, oprócz tajemnicy, nosi też na swoich barkach jakąś traumę – o niektórych dowiadujemy się więcej w ciągu wypuszczonych już trzech odcinków, inne wciąż muszą poczekać zanim zostaną wystawione na światło dzienne. Zdaje się jednak, że twórczynie mają dokładny plan na to, co, kiedy i w jaki sposób pokazać widzom. I dlatego, choć wciąż mam wątpliwości, czy serial nie ugnie się pod ciężarem własnych tajemnic, dostają ode mnie spory kredyt zaufania.
Wszystkie kwiaty Alice Hart – czy warto oglądać serial?
O ile o każdej z kobiet odgrywających ważną rolę we "Wszystkich kwiatach Alice Hart" zdążymy dowiedzieć się czegoś na przestrzeni pierwszych trzech odcinków, o tyle sporą zagadką pozostaje póki co Clem, jedna z niewielu istotnych męskich postaci w tym stworzonym przez kobiety serialu o kobietach. Dlaczego syn matki, która poświęciła znaczną część swojego życia na pomoc ofiarom przemocy, sam stał się oprawcą? Czy to przez niemożność poradzenia sobie z własnymi demonami i traumami? Odpowiedzi akurat na te pytania możemy się już domyślać, choć twórczynie serialu wciąż pewnie nie powiedziały w tym temacie, jak i w wielu innych, wszystkiego. I choć sam przyznaję, że ta atmosfera tajemnicy jest nieco zbyt duszna i gęsta, to z drugiej – serial zaangażował mnie na tyle mocno, że chcę poznać rozwiązanie każdej z nich.
Dla jednych dużą zaletą, dla innych wadą może być cała tonacja serialu. Jego niespieszne tempo czy montaż mogą okazać się zbyt ciężkostrawne dla części widzów. Trzeba jednak oddać twórczyniom (i nielicznym twórcom), że od początku miały wizję na to, jak "Wszystkie kwiaty Alice Hart" mają wyglądać i realizują ją konsekwentnie, w czym na pewno pomaga fakt, że wszystkie odcinki wyreżyserowała jedna osoba – tu akurat mężczyzna, Glendyn Ivin ("Płacz"). Od początku serialu towarzyszy nam motyw ognia i kwiatów – jeden i drugi odegrają tu jeszcze znaczącą rolę, o czym może świadczyć zaprezentowana pod koniec pierwszego odcinka zapowiedź dalszej części serialu. Jaka to będzie rola? Tego możemy się jedynie domyślać, bo to kolejna tajemnica na której rozwiązanie będziemy musieli poczekać pewnie niemal do końca.
Choć "Wszystkie kwiaty Alice Hart" to serial stworzony niemal w całości przez kobiety i kobiety stawiający także w centrum fabuły, jest on tyle uniwersalny, że w żaden sposób nie zawęża przez to swojej potencjalnej grupy odbiorców. Jego twórczynie, poszukując odpowiedzi na pytanie, jak głęboko zakorzenione mogą być w nas traumy, i czy odkrywanie kolejnych tajemnic na pewno jest w stanie pomóc w walce z nimi, stworzyły produkcję, w której każdy będzie potrafił się odnaleźć, nawet jeśli zdecydowana większość widzów nigdy nie musiała radzić sobie z takimi problemami jak bohaterki serialu. I choć produkcja Amazona bywa momentami zbyt powolna i snuje się leniwie, zanim zacznie odsłaniać przed nami kolejne karty, to w ostatecznym rozrachunku daje nam na tyle dużo, że warto dać jej szansę i poczekać na odpowiedzi.