"Do No Harm" (1×01): A mogło być tak dobrze
Andrzej Mandel
1 lutego 2013, 21:03
Nowy serial NBC o neurochirurgu mającym dwie twarze zapowiadał się świetnie. Pilot nie pozwolił oderwać się od ekranu, ale miał zbyt wiele słabych punktów. Spoilery.
Nowy serial NBC o neurochirurgu mającym dwie twarze zapowiadał się świetnie. Pilot nie pozwolił oderwać się od ekranu, ale miał zbyt wiele słabych punktów. Spoilery.
Współczesna wersja historii doktora Jekylla i pana Hyde'a zapowiadała się całkiem przyzwoicie już samym pomysłem, ale po pilocie wykonanie zapowiada się znacznie gorzej. Nie jest to zasługą zarówno odtwórcy głównej roli, gdyż Steven Pasquale gra świetnie Jasona Cole'a, ale scenariusza, który sprawił, że widać sporo słabych punktów.
Tym, co nie podoba mi się najbardziej, jest mało prawdopodobna sytuacja, w której główny bohater z zaprzyjaźnionym naukowcem od lat ukrywają, że Jason podlega eksperymentalnej terapii równie eksperymentalnym środkiem. Serio? To nie przeszłoby nawet w Polsce, co dopiero w USA.
Solidnym minusem jest też nierealność sytuacji, w której nasz pan neurochirurg codziennie wychodzi z pracy tak, by zdążyć do domu przed 8:25 (kiedy zmienia się w swoje alter ego. Jak rozumiem, odrywał się również od operacji, tak?
Świetnie za to wychodzą sceny, w których Jason Cole przygotowuje się na moment nadejścia swojego alter ego, jak i sceny, w których zła część doktorka jest na wolności. Ciapowaty nieco neurochirurg zamienia się w ostrego łajdaka, który nie waha się przed niczym. Ciekawe też jest to, że ciapa potrafi to jednak wykorzystać.
Niezależnie od wszystkich minusów, pilotowy odcinek oglądało mi się naprawdę dobrze – z czysto rozrywkowego poziomu nie mogę niczego zarzucić, ale umówmy się, że jednak jestem zobowiązany kopać głębiej.
"Do No Harm" nie wygląda na serial dla miłośników serial medycznych, choć zapowiada się na to, że może być w nim "przypadek tygodnia". Mam jednak nadzieję, że nie przesłonią one tego co najważniejsze – walki Jasona z jego alter ego.