Hity tygodnia: "Girls", "Castle", "Glee", "Justified", "HIMYM", "Elementary"
Redakcja
10 lutego 2013, 20:53
"Girls" (2×04 – "It's a Shame About Ray")
Nikodem Pankowiak: Najlepszy odcinek tego sezonu! Wreszcie trochę więcej uwagi skupiło się na pozostałych dziewczynach. Małżeński raj Jessy kończy się szybko i z hukiem, a jego pośrednią przyczyną, jak to często bywa, są teściowie. Hannah tymczasem wydaje kolację, która nie kończy się najlepiej, kolejny już raz na wierzch wypływają wzajemne pretensje i żale, a niektórzy uświadamiają sobie, że byli wykorzystywani przez swoich partnerów.
Kolejny raz Lena Dunham uraczyła nas świetnymi dialogami, zwłaszcza podczas scen w restauracji. Szkoda, że oglądalność jest coraz gorsza – właściwie trudno powiedzieć, dlaczego tak się dzieje, skoro serial trzyma cały czas bardzo wysoki poziom. Na całe szczęście, o przyszłość serialu nie musimy się martwić jeszcze przez rok.
Marta Wawrzyn: Bodaj w zeszłym tygodniu narzekaliśmy na to, że Lena Dunham trochę zapomniała o swoich koleżankach i rozwija głównie swoją postać. I proszę bardzo – mamy fantastycznie napisaną katastrofę małżeństwa Jessy. Spodziewaną i niespodziewaną naraz – niby wiedzieliśmy, że to długo nie potrwa, ale czy ktoś sądził, że wystarczy jedna kolacja z jego rodzicami, by ten lukrowany domek runął i małżonkowie nagle dostrzegli w sobie nawzajem to, co najgorsze? Oj…
Dużo emocji, świetna Jemima Kirke, piękna pierś Jemimy Kirke.
"How I Met Your Mother" (8×15 – "P.S. I Love You")
Nikodem Pankowiak: Robin Sparkles powróciła, by dać swój (prawdopodobnie) ostatni występ, a wraz z nią przybyły inne kanadyjskie gwiazdy na czele z Paulem Schafferem i Jamesem Van Der Beekiem. Okazuje się, że Robin nie zawsze była grzeczną dziewczynką, której w głowie były tylko zakupy w supermarkecie i zamki z piasku na piasku. Jej ostatni, bardzo mroczny występ był naprawdę zabawny. Do tego Barney, który udaje się w poszukiwania zaginionego wideo i dawnej miłości Robin oraz Lily i Marshall, którzy choć na chwilę przestali być irytujący. Szkoda tylko Teda… Facet, wokół którego powinien się kręcić cały serial, staje się powoli jego najsłabszym ogniwem.
Marta Wawrzyn: Ten sezon "HIMYM" co jakiś czas zaskakuje widzów nowym poziomem dna, który jest w stanie osiągnąć. Ale nie tym razem. Tym razem było dobrze, a nawet bardzo dobrze. Recepta na bolączki okazała się prosta – ostatni, smutno-śmieszny rozdział historii Robin Sparkles. "Dokument" o Robin z Kanadyjczykami (ach! Gwiazdy mojej młodości – Jason Priestley i James Van Der Beek, ten drugi w roli wyjątkowo mało przystojnego pana) przygotowano znakomicie, a odpowiedź na pytanie, w kim panna Scherbatsky tak bardzo się kochała jako nastolatka, rozłożyła mnie na łopatki. A poza tym… czy wiedzieliście, że grunge narodził się w Kanadzie w 1996 roku?
I czy tylko ja mam wrażenie, że Robin Sparkles to Alanis Morissette – która na początku lat 90. nie posiadała jeszcze nazwiska, a śpiewała i wyglądała tak jak w teledysku poniżej?
"Castle" (5×13 – "Recoil")
Andrzej Mandel: Rzadki okaz, czyli odcinek "Castle" bez humoru był strzałem w dziesiątkę niezależnie od dość przejrzystej intrygi kryminalnej. Nie o nią tu bowiem chodziło, a o pojedynek Beckett z Brackenem, świetnie zagrany przez Stanę Katic i Jacka Colemana.
Na plus trzeba też zapisać, że twórcy serialu nie idą na łatwiznę i nie robią z Brackena postaci pozbawionej odcieni szarości. Postacie z "Castle" zyskały dzięki temu dodatkowe wymiary, a sam serial stał się o wiele bardziej interesujący.
"Parks and Recreation" (5×12 – "Ann's Decision")
Nikodem Pankowiak: Pierdzące żarty nie są sztuką najwyższych lotów, właściwie nie są żadną sztuką i szkoda, że nawet tak świetna komedia musi się czasem do nich uciekać, ale poza tym był to naprawdę zabawny odcinek. Śmiałem się głośno, gdy panowie Wyatt, Swanson i Traeger walczyli ze skutkami zatrucia pokarmowego. Zwłaszcza kiedy patrzyłem na zmagania największego twardziela w historii amerykańskiej administracji – Rona.
Kolejny raz świetna była April, ucząca się, jak ciężko jest być Leslie oraz że czasami warto być sobą, a także Ann, która wreszcie dostała jakiś poważny wątek. Jej starania o znalezienie odpowiedniego dawcy spermy oraz starania Leslie, aby ją od tego odwieść były głównym punktem tego odcinka. Nie dość że było śmiesznie, było też mądrze, a nie każda komedia potrafi połączyć te dwie cechy.
"Elementary" (1×15 – "A Giant Gun, Filled with Drugs")
Bartosz Wieremiej: CBS-owskie przygody Sherlocka Holmesa to zadziwiająco nierówny serial. Po bardzo słabym "The Deductionist, kolejny odcinek, "A Giant Gun, Filled with Drugs", wręcz zaskakuje ilością pozytywnych elementów.
Nie potrafię powiedzieć, co najbardziej podobało mi się w tym epizodzie: świetna gościnna wizyta Johna Hannah i interakcje tegoż z Watson (Lucy Liu), zupełnie inny, niezwykle osobisty i mocniej angażujący widza typ sprawy tygodnia, makabryczna przesyłka pod drzwiami Sherlockowskiego domu czy wreszcie skonfrontowanie Holmesa (Jonny Lee Miller) z całkiem solidną porcją prochów.
I chociaż wciąż dużo mi brakuje do niezachwianej wiary w tę wersję Sherlocka, to po "A Giant Gun, Filled with Drugs" jestem całkiem spokojny o kierunek, w którym "Elementary" zmierza.
"Glee" (4×13 – "Diva")
Marta Wawrzyn: Ten hit nie jest za scenariusz, którego znów, w zasadzie jak co tydzień, za bardzo nie było. Ten hit jest za świetny poziom muzyczny, za mocny (choć spodziewany) powrót Santany, za fantastyczną Tinę, za pojedynek Rachel i Kurta oraz za to, że nowych bohaterów prawie nie było widać. Ach, i wiedziałam, że Finn uważa się za nowe wcielenie Willa! Ale żeby aż tak!? No, no…
"Justified" (4×05 – "Kin")
Marta Wawrzyn: Czy w tym sezonie będą Hity tygodnia bez "Justified"? Zaczynam sądzić, że nie. Twórcy serialu do perfekcji opanowali wrzucanie do każdego odcinka jakiejś perełki, która sprawia, że nawet jeśli przez 20 minut uważamy, iż jest najwyżej przeciętnie, to zaraz potem nasze uznanie rośnie. Tym razem cudowna była sytuacja, w której razem, choć osobno, znaleźli się Boyd i Raylan. I to odebranie nam złudzeń, że może być z tego jeszcze bromance – oj nie, w tym sezonie panowie się nie lubią i to całkowicie na poważnie.
Chyba nie tylko mnie zaskoczyło to, co się stało z Ellen May. Spodziewaliście się, że dziewczyna znajdzie takiego sojusznika? Cóż, może jednak jej los wcale nie jest przesądzony. Za to Boyd może być w większych opałach, niż mogliśmy sądzić jeszcze tydzień temu.
Cieszy mnie też, że wątek torby/Drew Thompsona posuwa się do przodu w tempie dość wolnym i w zasadzie trudno jest cokolwiek przewidzieć. "Well, my goodness" – rzekł Raylan na koniec i trudno z nim się nie zgodzić. Po raz kolejny "Justified" okazał się moją najlepszą serialową godziną tygodnia.
"The Mindy Project" (1×14 – "Harry & Mindy")
Marta Wawrzyn: "The Mindy Project" od początku prezentuje nierówny poziom i prawdopodobnie nic już tego serialu nie uratuje przez skasowaniem po 1. sezonie. Ale zdarzają się fajne, a nawet bardzo fajne odcinki, które mogłabym oglądać po kilka razy z rzędu. Tym razem Mindy Kaling zaprezentowała nam walentynkową historię miłosną na opak – w której jej bohaterka zdecydowanie nie gra głównej roli. Jamie zrozumiał, że kocha Lucy (choć BJ Novak chyba więcej chemii miał jednak z Mindy), odtańczył "Deszczową piosenkę" mimo braku deszczu i doprowadził do tego, że Mindy wylądowała z Dannym w barze z kiepską pizzą.
W ostatniej scenie było coś sympatycznego, intymnego. Nie wiem, czy Mindy i Danny kiedykolwiek powinni stać się Bridget i Markiem – ale bardzo lubię, kiedy troszeczkę się przed sobą otwierają. Pasują do siebie, przynajmniej jako przyjaciele.