"Kości" (8×15): To mógł być dobry odcinek
Andrzej Mandel
14 lutego 2013, 21:02
"The Shot in the Dark" mógł być świetnym odcinkiem "Kości". Niestety, twórcy postanowili "wzbogacić" go o elementy "życia po życiu" i wyszedł kit. Spoilery.
"The Shot in the Dark" mógł być świetnym odcinkiem "Kości". Niestety, twórcy postanowili "wzbogacić" go o elementy "życia po życiu" i wyszedł kit. Spoilery.
Początek "The Shot in the Dark" zapowiadał, że będzie to świetny odcinek. Niestety, wszystko było dobrze do momentu, w którym postrzelono Bones (Emily Deschanel). Od tego momentu mieliśmy w zasadzie dwa odcinki w jednym – pierwszy, świetny, z niezłą zagadką kryminalną i bardzo fajnym pomysłem na narzędzie zbrodni, a drugi wypełniony bzdurą, czyli wyobrażeniem życia po życiu.
Zastanawiam się, w czyjej chorej głowie zrodził się poroniony pomysł, by kazać Bones przeżywać doznania z gatunku życia po życiu w drętwej asyście wygłaszanych mało przekonującym tonem zdań w jej racjonalistycznym stylu. Nie dość, że nie trzyma się to specjalnie kupy, to jeszcze rozbiło odcinek na dwie nierówne części. W efekcie zamiast hitu czy przynajmniej odcinka na starym dobrym poziomie, dostaliśmy straszną szmirę.
A mogło być naprawdę świetnie – dwa znakomite pomysły sprawiły, że pomimo bólu zębów z powodu nawracania Bones na mniej racjonalny światopogląd, odcinek dało się oglądać. Po pierwsze, pomysł na narzędzie zbrodni – o kulach z lodu słyszał chyba każdy miłośnik literatury sensacyjnej czy kryminalnej, ale kula z krwi to spora nowość.
Do tego otrzymaliśmy inny zestaw śledczych w zastępstwie Bootha i Bones. Dochodzenie prowadziła agentka Olivia (Danielle Panabaker) i Sweets (John Francis Daley). Ten duet nie wypadł wcale gorzej od duetu Bones & Booth, a biorąc pod uwagę efekt świeżości podobał mi się nawet bardziej.
Bardzo nie podoba mi się postępująca szybko degradacja "Kości". O ile twórcy wciąż mają ciekawe pomysły na zagadki kryminalne, o tyle z wątków osobistych robią mdłą telenowelę. Co gorsza, ta telenowela zaczyna mocno przeważać i nużyć, co sprawia, że "Kości" ogląda się z narastającym bólem zębów.
W efekcie "Kości" wylatują z mojej listy seriali "oglądać na bieżąco".