"The Long Shadow" to true crime inne niż wszystkie – recenzja serialu SkyShowtime od twórcy "Lupina"
Karol Urbański
21 stycznia 2024, 10:23
"The Long Shadow" (Fot. ITV)
Od dziś na platformie SkyShowtime możecie obejrzeć trzy pierwsze odcinki brytyjskiego serialu "The Long Shadow" z gatunku true crime. Sprawdźcie, czy nowy projekt twórcy "Lupina" jest warty waszej uwagi.
Od dziś na platformie SkyShowtime możecie obejrzeć trzy pierwsze odcinki brytyjskiego serialu "The Long Shadow" z gatunku true crime. Sprawdźcie, czy nowy projekt twórcy "Lupina" jest warty waszej uwagi.
Jeśli obejrzeliście kilka seriali true crime o seryjnych mordercach, to istnieje szansa, że natknęliście się na zapewnienia twórców, że oto tym razem historia wreszcie skupi się na ofiarach, a nie na sprawcy. Podczas gdy w większości przypadków obietnice pozostają wyłącznie obietnicami, w debiutującym dziś na platformie SkyShowtime miniserialu "The Long Shadow" czuła gwarancja w końcu znajduje zastosowanie.
Siedmioodcinkowy brytyjski dramat stacji ITV o działaniach niesławnego Rozpruwacza z Yorkshire to bowiem antyteza takich tytułów, jak "Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera". Serial oddaje głos poszkodowanym, czyli tym, którzy przez kulturę masową z reguły zostają pominięci. I robi to bardzo dobrze.
The Long Shadow – o czym jest serial twórcy Lupina?
Projekt, za którego stworzenie odpowiada George Kay ("Lupin", "W powietrzu"), oparto na książce "Wicked Beyond Belief" autorstwa Michaela Biltona. Filmowiec opracował scenariusz, posiłkując się również setkami teczek z aktami, policyjnych raportów, transkrypcji wywiadów czy wreszcie konsultując się z rodzinami ofiar, które dały błogosławieństwo, by opowiedzieć ich historię na ekranie.
Historia morderstw Rozpruwacza z Yorkshire, czyli tak naprawdę brutalnego zabójcy kobiet, Petera Sutcliffe'a, nie jest tak rozsławiona, jak dzieje wspomnianego wyżej Dahmera. Niemniej, wspomnienia o terrorze lat 70. i 80. ubiegłego wieku na północy Anglii są wciąż żywe. Trwająca pięć lat obława była największą operacją w historii brytyjskiej policji.
"The Long Shadow" zamienia się w kronikę tamtych czasów. Opowieść rozpoczynamy w Yorkshire 1975 roku, kiedy to Sutcliffe odebrał życie po raz pierwszy. Już w otwierającej scenie serial przybiera perspektywę ofiary, po to, by – na przestrzeni siedmiu odcinków – powtórzyć ten zabieg jeszcze kilkukrotnie. Narracja płynnie przemieszcza się od ofiar mordercy i ich rodzin do wątku śledztwa, które w podobny sposób przechodzi przez ręce kolejnych funkcjonariuszy. Wówczas serial urasta do rangi policyjnego procedurala, a my śledzimy, jak ze sprawą radzą sobie – albo raczej nie radzą – brytyjskie służby.
Na początku sprawę bada wnikliwy i empatyczny Dennis Hoban (Toby Jones, "Sherlock"), lecz chwilę później "góra" zastępuje go Jimem Hobsonem (Lee Ingleby, "Crossfire"). Ten z kolei musi ustąpić miejsca George'owi Oldfieldowi, w którego wciela się David Morrissey (pamiętny Gubernator z "The Walking Dead"). I tak dalej, i tym podobne. Lata mijają, ofiar przybywa, a policja – która bada szereg potencjalnych tropów, od śladów opon, przez rozmiar buta, po nagranie – bynajmniej nie zbliża się do schwytania sprawcy. Najważniejsze wskazówki przechodzą im koło nosa.
The Long Shadow to true crime o perspektywie ofiary
W międzyczasie fabuła poświęca równie dużo miejsca ofiarom i ich rodzinom. Nie każda z – 13 potwierdzonych zamordowanych i siedmiu ocalałych – kobiet doczekuje się pełnego wątku, lecz kilka wybranych epizodów działa na tyle, by sprawnie nakreślić społeczny portret Wielkiej Brytanii u zarania epoki Thatcher.
Obserwujemy bolesny brak perspektyw dla klasy robotniczej, a także jak ówczesna sytuacja ekonomiczna wymusza na kobietach (lub jak robią to za nich ich partnerzy) prostytucję. Szczególnie poruszający jest wątek Emily Jackson (Katherine Kelly, "Nocny recepcjonista"), który zwraca uwagę na aspekt społecznej presji w obliczu biedy, czy czarnoskórej Marcelli Claxton (Jasmine Lee-Jones, "Recepta na przekręt") – ocalałej, której zeznania zostały zbagatelizowane przez policję.
Co istotne, twórcom udaje się oddać ducha epoki za sprawą odtworzenia panujących ówcześnie nastrojów społecznych. Subtelna i powściągliwa reżyseria Lewisa Arnolda ("Des", "Czas") nieraz podkreśla seksizm, rasizm czy mizoginię brytyjskich służb oraz mediów. Gdy w 3. odcinku jedna z policjantek decyduje się jest zmuszona do misji pod przykrywką, zwierzchnicy koniecznie muszą "dobrze się jej przyjrzeć".
Kiedy z kolei Sutcliffe odbiera życie szesnastolatce, dziennikarze mówią o pierwszej "niewinnej ofierze", kreśląc różnice między "szanującymi się młodymi dziewczynami z dobrych domów" a prostytutkami, które były niemal obwiniane za swą śmierć. To także wtedy sprawa Rozpruwacza medialnie wychodzi poza okolice Yorkshire i staje się ogólnonarodową sensacją.
The Long Shadow – czy warto oglądać serial true crime?
Choć za projekt odpowiadają głównie mężczyźni, "The Long Shadow" przybiera feministyczną perspektywę, oddając głos kobietom z północy Anglii – matkom, córkom, policjantkom czy emigrantkom – które na przestrzeni pięciu lat żyły w strachu przed powrotem do domu po zmroku. Tym samym serial jasno wskazuje winnych przeciągającego się śledztwa, akcentując opieszałość i arogancję zaangażowanych w sprawę funkcjonariuszy.
Sam Sutcliffe interesuje filmowców najmniej. Dość powiedzieć, że sprawca (Mark Stobbart, "Nieposłuszne") pojawia się dopiero w 6. odcinku, a akty morderstw nigdy nie są pokazane na ekranie. Nie spodziewajcie się zatem historii w duchu "oto co sprawiło, że ten mężczyzna stał się tym, kim się stał".
Półtora roku po premierze kontrowersyjnego "Dahmera" – jednego z najbardziej popularnych seriali w historii Netfliksa – "The Long Shadow" pokazuje, jak należy podejść do tematu z szacunkiem. Inteligentny scenariusz Kaya przeciwstawia się serialowi Ryana Murphy'ego i Iana Brennana tak, jak to tylko możliwe.
Serial nie fetyszyzuje przemocy. Nie karmi – przerażająco pokaźnego grona – wielbicieli seryjnych morderców wizerunkiem oprawcy. Nie wykorzystuje waloru szoku w imię "szerzenia świadomości", a zamiast tego pamięta o setkach ludzi, którzy do dziś borykają się z tragedią (rodziny ofiar Dahmera głośno krytykowały serial Netfliksa). A przy tym wszystkim jest bardzo dobrze zrealizowanym i wciągającym dramatem.
Twórcom "The Long Shadow" bliżej do tytułów pokroju "Mindhuntera" czy filmowego "Zodiaka", pod którymi podpisał się przecież tak szanowany na polu thrillera reżyser jak David Fincher. Zarówno minione projekty fincherowskie, jak i brytyjski miniserial udowadniają, że da się zrealizować opowieść o seryjnych mordercach, nie popadając w eksploatację i kapitalizację tragedii. Da się opowiedzieć o traumie i społecznej paranoi, nie uciekając się do tanich horrorowych chwytów. Oto serial, w którym ofiary wreszcie zyskują należny im głos.