Te seriale warto obejrzeć zamiast "Forsta". "Krew", "Kruk", "Wataha" i inne świetne polskie kryminały
Nikodem Pankowiak
21 stycznia 2024, 12:45
Fot. Polsat Box Go/Netflix/CANAL+
Jeśli tak jak my jesteście rozczarowani "Forstem", mamy dla was kilka podobnych polskich seriali, które warto obejrzeć w zamian. Łączą je dwie rzeczy – mroczny klimat i fakt, że są zdecydowanie lepsze od produkcji Netfliksa.
Jeśli tak jak my jesteście rozczarowani "Forstem", mamy dla was kilka podobnych polskich seriali, które warto obejrzeć w zamian. Łączą je dwie rzeczy – mroczny klimat i fakt, że są zdecydowanie lepsze od produkcji Netfliksa.
"Forst" to polski serial Netfliksa oparty na prozie Remigiusza Mroza, który wdarł się przebojem do serialowego topu nie tylko w Polsce, ale także w wielu innych krajach. Problem w tym, że niemal nigdzie nie spotkał się z ciepłym przyjęciem ze strony widzów i krytyków. Jeśli wy również należycie do grona osób rozczarowanych tym serialem, mamy dla was kilka innych propozycji utrzymanych w podobnym, skandynawskim klimacie. Każda z nich powinna spodobać się wam bardziej niż "Forst".
Krew (Polsat Box Go)
Jeden z najnowszych polskich seriali w mrocznym klimacie to "Krew", historia z pogranicza kryminału i thrillera rodzinnego. Jest to produkcja Polsat Box Go oparta na irlandzkim formacie, który odniósł spory sukces. Mieszają się w niej tajemnicza śmierć matki głównej bohaterki i śledztwo, które ta prowadzi później na własną rękę, oraz rodzinne konflikty i sekrety, które sprawiają, że żadna postać nie jest jednoznaczna.
Choć to serial, w którym wszystko obraca się wokół śmierci, to wątki relacji rodzinnych udały się twórcom "Krwi" najbardziej. Konflikt głównej bohaterki, Laury (Vanessa Aleksander), z ojcem (Ireneusz Czop) i jej podejrzenia, że to on przyczynił się do śmierci matki, wprowadza duszną atmosferę, która towarzyszy widzom od początku do końca. I choć "Krew" nie jest typowym kryminałem, wpływy nordyckie są tu bardziej niż wyraźne. Dlatego to propozycja dla osób szukających kryminalnych historii w mniej standardowym wydaniu.
Klangor (CANAL+ online)
"Klangor" niedawno doczekał się zamówienia 2. sezonu i stał się antologią. W 1. sezonie produkcji CANAL+ główną rolę gra Arkadiusz Jakubik. Dzięki umiejscowieniu jego akcji w Świnoujściu i pięknym widokom na polskie wybrzeże serial szybko zacznie przywodzić widzom na myśl skandynawskie kryminały, na czele z produkcjami o Kurcie Wallanderze. Serialowe Świnoujście to małe, wręcz klaustrofobiczne miasto, idealnie nadające się do tego, by umieścić w nim kryminał z wątkami rodzinnymi, zderzający ze sobą pokolenie obecnych pięćdziesięciolatków i nastolatków.
Dlatego też "Klangor" nie jest typowym serialem kryminalnym, ponieważ przede wszystkim skupia się właśnie na relacjach rodzinnych, międzypokoleniowych sporach i wynikających z nich problemach oraz każe nam obserwować, jak główny bohater przekracza kolejne granice, by ratować rodzinę. Działa to jednak wyłącznie z korzyścią dla serialu i przynosi nam jeden z najlepszych polskich seriali ostatnich lat.
Kruk (CANAL+ online)
Można debatować, czy "Kruk" nie jest przypadkiem najlepszym polskim serialem, jaki kiedykolwiek powstał – wiele osób zapewne zgodziłoby się z tym stwierdzeniem. Ten serial jest trochę jak symfonia, która rozwija się powoli, ale z każdą kolejną nutą uwodzi coraz bardziej. Każdy z trzech sezonów produkcji CANAL+ jest coraz mroczniejszy, a przy tym coraz bardziej wciągający. Tytułowy bohater, w którego wciela się Michał Żurawski, to człowiek poharatany, walczący z własnymi demonami – jego życie, choć jest mężem i ojcem, można określić jako walkę o przetrwanie. Ale takich bohaterów jest tu więcej, a twórcy serialu nie boją się zaglądania w mroczne zakamarki ich dusz.
Dlatego też można śmiało uznać, że wątki kryminalne wcale nie są w "Kruku" najważniejsze, choć oczywiście są istotną częścią każdego sezonu. Najważniejsi są tu jednak bohaterowie walczący ze swoimi demonami. A fakt, że robią to w przepięknej podlaskiej scenerii tylko dodaje serialowi klimatu.
Morderczynie (Viaplay, Netflix)
"Morderczynie" były pierwszym – i niestety zapewne ostatnim – polskim serialem fabularnym serwisu Viaplay, który teraz można oglądać także na Netfliksie. Ta produkcja oparta na motywach z książki Katarzyny Bondy choć zabiera nas w środek upalnego warszawskiego lata, zdecydowanie ma w sobie skandynawski sznyt, który z pewnością powinien przypaść do gustu fanom kryminałów. Mimo że w Polsce nie brakuje seriali kryminalnych opartych na prozie znanych autorów, "Morderczynie" zdecydowanie wyróżniają się na tle większości z nich. Ogromną w tym zasługę mają grające główne role Maja Pankiewicz, Izabela Kuna i Eliza Rycembel – każda z nich tworzy tutaj wiarygodną postać, wobec której widzom łatwo odczuwać empatię.
Odwiedzane w serialu miejscówki i ludzie zdecydowanie nie kojarzą się z warszawskim luksusem, dużo tu biedy, patologii i mroku, zaś nałożony na zdjęcia niebieski filtr sprawia, że upalne lato w Warszawie wygląda wyjątkowo ponuro. Widać, że za serial odpowiada platforma, która ze Skandynawii pochodzi i na tworzeniu produkcji w stylu nordic noir zjadła już zęby.
Odwilż (HBO Max)
"Odwilż" to jeden z wciąż niezbyt licznych polskich seriali kryminalnych z kobietą w roli głównej. Katarzyna Zawieja (Katarzyna Wajda) jest jak typowa detektywka ze skandynawskich kryminałów – nie je, nie śpi, myśli o sprawie, a na dodatek jej życie rodzinne wyraźnie przegrywa z tym zawodowym.
Punkt wyjścia dla całej historii jest prosty, tj. w Szczecinie – świetnie sprawdzającym się jako miejsce akcji – zostaje znalezione ciało kobiety, a główna bohaterka serialu rozpoczyna śledztwo, które tylko na początku wydaje się proste. Jak to jednak z serialami w stylu nordic noir bywa, serial w dużej mierze skupia się na problemach wykraczających poza samą zbrodnię. Polska produkcja HBO Max, która wróci z 2. sezonem, jest pozycją obowiązkową dla wszystkich widzów lubiących wyraziste bohaterki i kryminalne historie, w których chodzi o więcej niż tylko o zbrodnię.
W głębi lasu (Netflix)
"W głębi lasu" to pierwsza z dwóch – i zarazem ta bardziej udana – polskich produkcji serwisu Netflix opartych na prozie Harlana Cobena. Serial, w którym główną rolę gra Grzegorz Damięcki, to kawał przyzwoitej rozrywki, bardzo dobrze łączący mrok z nostalgią. A przecież przed jego twórcami stało niełatwe zadanie – całkiem uniwersalną historię, znaną z popularnej książki Cobena musieli dopasować do polskich realiów.
Jak to u Cobena, także tutaj fabułę wypełniają liczne zwroty akcji i cliffhangery, przez co do samego końca nie możemy być pewni rozwiązania tej historii. "W głębi lasu" oferuje wszystko, czego należy oczekiwać od nowoczesnego miksu thrillera i kryminału – zaskakuje, wręcz szokuje, a także zawiera postacie z krwi i kości, które z miejsca obdarza się emocjami. To właśnie takie polskie produkcje Netfliksa – porządnie zrobione, zrozumiałe dla każdego, z wyraźną lokalną nutą i naszymi najlepszymi aktorami – powinny być naszym towarem eksportowym.
Wataha (HBO Max)
"Wataha" była tak naprawdę pierwszą polską próbą stworzenia kryminału w wersji premium z prawdziwego zdarzenia. Produkcja HBO z akcją dziejącą się w Bieszczadach udowodniła, że Polacy także potrafią tworzyć wciągające historie z wielowymiarowymi bohaterami. Serial pokazujący ciężką pracę strażników granicznych dziś jest być może nawet bardziej aktualny niż w czasie swojej premiery.
To produkcja, jakich w naszym kraju chcielibyśmy oglądać znacznie więcej – napisana, zagrana i nakręcona na poziomie przewyższającym większość naszych rodzimych produkcji. Historia rozpoczynająca się od wybuchu i śmierci kilku strażników granicznych pełna jest niejednoznacznych postaci – na czele z Rebrowem, w którego wciela się Leszek Lichota – zaskakujących zwrotów akcji no i oczywiście wspaniałych widoków. Nie da się ukryć, że w pozytywnym odbiorze "Watahy" pomagają Bieszczady – tajemnicze i majestatyczne, będące pełnoprawnym bohaterem serialu.