"Szōgun" wyciął dość problematyczny wątek z książki. Co się stało z penisem Johna Blackthorne'a?
Karol Urbański
9 marca 2024, 12:02
"Szōgun" (Fot. FX)
W serialowej adaptacji "Szōguna" zabraknie jednego kontrowersyjnego elementu znanego z książki Jamesa Clavella. Chodzi mianowicie o… penis Johna Blackthorne'a.
W serialowej adaptacji "Szōguna" zabraknie jednego kontrowersyjnego elementu znanego z książki Jamesa Clavella. Chodzi mianowicie o… penis Johna Blackthorne'a.
Wygląda na to, że może to być największa zmiana (słowo "największa" bynajmniej nie jest tu przypadkowe) w serialu "Szōgun" względem książki Jamesa Clavella. W hitowej adaptacji pozbyto się bowiem wątku pokaźnego przyrodzenia Johna Blackthorne'a (Cosmo Jarvis), który robił furorę wśród kobiecej części bohaterek powieści.
Szōgun – problematyczny penis Johna Blackthorne'a
Jak zauważa Decider, książkowy pierwowzór Blackthorne'a został obdarzony przez Clavella dużym penisem. Cóż, "dużym" z perspektywy Japończyków, gdyż autor pozwolił sobie na zawarcie w powieści stereotypu o niewielkich rozmiarach azjatyckich penisów.
Podczas gdy w książkowym "Szōgunie" Blackthorne jest rzekomo posiadaczem największego penisa, jakiego kiedykolwiek widziano w Japonii, w serialowej adaptacji zupełnie pozbyto się wątku o przyrodzeniu. Filmowcy poruszyli tę kwestię podczas zimowego TCA Press Tour. Oto co powiedział wówczas współtwórca hitu, Justin Marks:
— Nie patrzcie na mnie, żebym odpowiedział na to pytanie. (…) Z całym szacunkiem dla książki, myślę, że gdyby Clavell żył dzisiaj, prawdopodobnie byłby otwarty na niektóre z tych rzeczy, o których mówimy. To znaczy, wiecie, myślę, że jako scenarzyści zawsze szukamy nowych schematów do stworzenia, a żeby znaleźć nowe schematy, trzeba w pewnym sensie odwrócić się od starych schematów. I myślę, że niektóre z tych schematów są niefortunne.
Marks przyznał, że najlepszym wyjściem z sytuacji było wycięcie z serialu szkodliwego stereotypu. Filmowiec zwrócił uwagę na to, że książka została napisana w innych czasach. Dodał też, że gdyby ktoś zdecydował się na adaptację "Szōguna" w przyszłości, obecna wersja też najpewniej miałaby w sobie coś kontrowersyjnego z perspektywy następcy.
— To nie było tak, że bardzo nas to zszokowało, w stylu: "O mój Boże! Nie możemy tego zrobić!". Chodziło raczej o to, żeby znaleźć nowy humor i być zabawniejszym na różne sposoby. Nie chcę być zarozumiały ani traktować siebie zbyt poważne, ale myślę, że jest w tym serialu wiele rzeczy, za które prawdopodobnie zostaniemy zrugani za czterdzieści lat. I mam taką nadzieję. Mam nadzieję, że dotrzemy do tego miejsca.
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o kulisach serialu, sprawdźcie, jak twórcy "Szōguna" oddali autentyczność Japonii przełomu XVI i XVII wieku. Jeśli z kolei interesuje was, co o projekcie sądzi Serialowa, przeczytajcie nasz tekst: Szōgun – recenzja serialu. Projekt okazał się prawdziwym hitem, bijąc rekord oglądalności w ciągu pierwszych sześciu dni od premiery. 1. odcinek "Szōguna" miał 9 mln odtworzeń.