Twórcy "Problemu trzech ciał" znakomicie się bawili, mordując tę postać. Dlaczego zginęła tak szybko?
Karolina Noga
23 marca 2024, 14:02
"Problem trzech ciał" (Fot. Netflix)
Twórcy "Gry o tron" nie bali się zabijać postaci w serialu HBO, a teraz udowadniają w "Problemie trzech ciał", że nie zamierzają zmieniać nawyków. Showrunnerzy skomentowali wydarzenia z 3. odcinka. Uwaga na spoilery.
Twórcy "Gry o tron" nie bali się zabijać postaci w serialu HBO, a teraz udowadniają w "Problemie trzech ciał", że nie zamierzają zmieniać nawyków. Showrunnerzy skomentowali wydarzenia z 3. odcinka. Uwaga na spoilery.
"Problem trzech ciał" to nowa produkcja od twórców "Gry o tron" i tak jak w produkcji HBO, nie brakuje w niej szokujących twistów i śmierci. Jak twórcy wspominają śmierć, do której doszło w 3. odcinku, a której prawdopodobnie nikt się nie spodziewał?
Problem trzech ciał – zaskakująca śmierć w 3. odcinku
W 3. odcinku widzimy, jak Jack Rooney (John Bradley), jeden z piątki młodych naukowców z Oksfordu, zostaje brutalnie zamordowany przez Tatianę (Marlo Kelly), po tym jak odmawia dalszej współpracy z grupą stojącą za tajemniczą grą. David Benioff i D.B. Weiss nie ukrywają, że bardzo ich bawiła myśl o uśmierceniu Bradleya, ponieważ nie mieli szans tego zrobić w "Grze o tron". O kulisy zapytał ich ComicBook na premierze serialu – Benioff i Weiss stwierdzili, że było to "bardzo satysfakcjonujące".
Weiss: Czekaliśmy na to tak długo. Tak nam się podobało, że zrobiliśmy kilka powtórek samej sceny zadźgania [Jacka].
Benioff: Zrobiliśmy to trzy razy, na różne sposoby.
Weiss: Dźgaliśmy go w szyję raz po raz. Obejrzyjcie to w zwolnionym tempie.
John Bradley nie ma za złe twórcom śmierci Jacka – a wręcz przeciwnie. Jak stwierdził, było to z ich strony sprytne posunięcie, ponieważ widownia mogła myśleć, że skoro jego bohater przeżył w "Grze o tron", to podobnie będzie w "Problemie trzech ciał". Tymczasem tutaj – jeśli nie liczyć Very – umiera on jako pierwszy z bohaterów.
— Myślę, że sprytne w tym jest to, że jest to rodzaj gry z oczekiwaniami publiczności, związanymi z ich starym dziełem. Widzowie wiedzą, że nie zginąłem w "Grze o tron", więc po prostu zakładają, że nie zginę tutaj. Myślę, że tak wczesna śmierć w brutalnych i gwałtownych okolicznościach jest jak usunięcie gruntu spod nóg. I oni zawsze bardzo dobrze pokazywali śmierć, więc myślę, że to dla mnie pochlebne, zostać przez nich uśmierconym – skomentował Bradley.
Co ciekawe, John Bradley nie miał pojęcia, w czym zagra, gdy D.B Weiss i David Benioff proponowali mu rolę. A co my sądzimy o nowym projekcie twórców "Gry o tron"? Sprawdźcie naszą opinię: Problem trzech ciał – recenzja.