Tę scenę z "Problemu trzech ciał" kręcono trzy razy w ciągu dziewięciu miesięcy. Aktor zdradza powody
Karolina Noga
30 marca 2024, 10:42
"Problem trzech ciał" (Fot. Netflix)
Dogrywki i ponowne kręcenie scen nie są niczym niezwykłym w branży, ale dość ciekawa sytuacja miała miejsce podczas prac nad "Problemem trzech ciał". Którą ze scen kręcono aż trzy razy – i dlaczego? Uwaga na spoilery.
Dogrywki i ponowne kręcenie scen nie są niczym niezwykłym w branży, ale dość ciekawa sytuacja miała miejsce podczas prac nad "Problemem trzech ciał". Którą ze scen kręcono aż trzy razy – i dlaczego? Uwaga na spoilery.
"Problem trzech ciał" to nowy serial dawnych showrunnerów "Gry o tron", Davida Benioffa i D.B. Weissa, stworzony wraz z Alexandrem Woo ("Terror", "Czysta krew"). W jednej z głównych ról wystąpił John Bradley ("Gra o tron") jako Jack Rooney, jeden z piątki młodych naukowców z Oksfordu, a w 3. odcinku byliśmy świadkami jego śmierci. Dlaczego tę scenę kręcono aż trzykrotnie?
Problem trzech ciał – tę scenę z serialu kręcono trzy razy
W 3. odcinku "Problemu trzech ciał" widzimy, jak Jack zostaje brutalnie zamordowany przez Tatianę (Marlo Kelly), po tym jak odmawia dalszej współpracy z grupą stojącą za tajemniczą grą. Twórcy nie ukrywali, że świetnie się bawili, mordując bohatera, tymczasem John Braldey przyznał, że scenę kręcono aż trzy razy.
— Bardzo staraliśmy się, by ta scena była taka, jak trzeba. Mieliśmy kilka podejść. Scena, którą teraz oglądacie, jest kompozycją scen [nakręconych] w kwietniu 2022, sierpniu 2022 i lutym 2023 roku. Nawet ja nie jestem w stanie powiedzieć, co kręciliśmy którego z tych dni. Oni byli tak zdeterminowani, by zrobić to dobrze, że wciąż potrzebowali tych pojedynczych fragmentów. Jeśli więc weźmiemy to pod uwagę, to ta scena była kręcona na przestrzeni miesięcy – powiedział w rozmowie z Variety.
Bradley nie ukrywa, że czuł się nieco dziwnie wiedząc, że będzie musiał powtarzać scenę, w której jego bohater zostaje zamordowany, jednak rozumie podejście twórców. Zdradził także, co najbardziej go zaskoczyło podczas kręcenia.
— To zawsze dziwne uczucie, gdy masz coś takiego, ponieważ część ciebie jest nieco rozczarowana, że nie udało ci się za pierwszym razem. Ale po prostu cieszysz się z okazji, aby zrobić to absolutnie dobrze. (…) Dopiero kiedy robiłem ADR, czyli ponownie dogrywałem kilka oddechów i gulgotów umierającego [Jacka], zdałem sobie sprawę, że dodali do tego w tle "Karma Police" od Radiohead. To genialny wybór, nie tylko pod względem nastroju, ale także jeśli chodzi o tekst, ponieważ on umiera przy słowach: "To jest to, co dostajesz, kiedy z nami zadzierasz". To po prostu mówi wszystko. Warto było zrobić tych kilka dogrywek.
W rozmowie z Serialową John Bradley przyznał, że twórcy nie ostrzegli go, że umrze – o wszystkim dowiedział się ze scenariusza. Koniec końców jednak pogodził się z tym, uznając, że wreszcie będzie miał swój moment szokującej śmierci, którego nie miał w "Grze o tron". Co ciekawe, twórcy napisali tę rolę specjalnie dla niego – i przy okazji wywinęli mu okrutny żarcik. Jeśli obejrzeliście już całość, sprawdźcie, czy jest w planach 2. sezon "Problemu trzech ciał".