Miejscówki z serialu "Fallout" zbudowano na planie. Twórcy wyjaśniają nam, dlaczego zrezygnowali z CGI
Karol Urbański
12 kwietnia 2024, 16:02
"Fallout" (Fot. Amazon Prime Video)
Choć spora część serialowych superprodukcji uzależniła się od komputerowych efektów specjalnych, ekipa "Fallouta" skupiła się przede wszystkim na budowaniu scenografii na planie. Zapytaliśmy twórców, dlaczego było to tak ważne.
Choć spora część serialowych superprodukcji uzależniła się od komputerowych efektów specjalnych, ekipa "Fallouta" skupiła się przede wszystkim na budowaniu scenografii na planie. Zapytaliśmy twórców, dlaczego było to tak ważne.
Serial "Fallout" powstały na podstawie cyklu apokaliptycznych gier wideo rozgrywa się w retrofuturystycznej scenerii przyszłości, a mianowicie w 2296 roku. W rozmowie z Serialową i innymi mediami filmowcy powiedzieli, że większość elementów, które widzimy na ekranie, zbudowano na planie. Dlaczego tak ważne było ograniczenie CGI na korzyść praktycznych efektów specjalnych?
Fallout – jak kręcono serial? Praktyczne efekty vs CGI
W trakcie spotkania producent wykonawczy i reżyser serialu, Jonathan Nolan, oraz aktor Aaron Moten (odtwórca roli Maximusa), opowiedzieli o przewadze, jaką daje filmowcom praca na planie poza studiem. Twórcy zaznaczyli, że zdecydowanie łatwiej jest oddać realizm świata przedstawionego, kręcąc materiał na specjalnie wybranych lokacjach aniżeli w zamkniętym studiu. Tego typu podejście pomaga nie tylko ekipie znajdującej się za kamerą, ale również aktorom, którzy zaczynają wówczas funkcjonować w wykreowanym świecie.
— Gdy ma się niesamowicie utalentowaną obsadę, można by nakręcić całość na green screenie i poradziliby sobie świetnie. Ale jedną z rzeczy, których nauczyłem się jako filmowiec pracujący z moim bratem [Christopherem Nolanem, reżyserem m.in. "Mrocznego Rycerza" czy "Oppenheimera"], było to, że jeśli możesz uczynić to doświadczenie tak realistycznym, jak to tylko możliwe – nawet z genialnymi aktorami – uwalniasz całą ich błyskotliwość tak, aby zmierzyli się z bogatszym materiałem niż tylko wyobrażanie sobie świata wokół nich – powiedział Nolan, który wyreżyserował trzy pierwsze odcinki "Fallouta".
Kontynuując swój wywód, Nolan przyznał, że rzeczywiste krajobrazy, które widzimy w "Falloucie", miały naprawdę duży wpływ na aktorów. Część scenografii, która posłużyła filmowcom za postapokaliptyczne pustkowia, powstała m.in. w okolicy Wybrzeża Szkieletowego w Namibii czy na równinach w Utah.
— Dlatego zamiast zlecać naszemu działowi komputerowych efektów specjalnych – który jest bardzo utalentowany – budowanie dla nas świata, pakowaliśmy torby i ciągnęliśmy naszą ekipę na Wybrzeże Szkieletowe w Namibii lub na słone równiny na zachodzie Utah. Po to, by zachwyt na ich twarzach był prawdziwy i aby mogli skoncentrować się na wszystkich naprawdę trudnych rzeczach, całym budowaniu postaci i emocjonalności. Krajobraz i widoki są prawdziwe. Myślę więc, że to pomogło. Nie ma za co – podsumował Nolan, zwracając się w stronę Motena.
Fallout – scenografia była kluczem. Ile rzeczy zbudowano?
W trakcie spotkania Moten wyszczególnił rolę głównego scenografa serialowego "Fallouta" – Howarda Cummingsa, który wcześniej pracował z Nolanem przy okazji "Westworld". Aktor stwierdził, że niektóre miejsca z planu do złudzenia przypominały screenshoty z gier.
— Jak można się do tego przygotować? Cóż, domyślałem się, że kręcenie będzie fizycznym wyzwaniem, ale nie jestem pewien, czy naprawdę miałem odpowiednią wytrzymałość na ten plan. Jedną z głównych substancji łagodzących stres był nasz niesamowity scenograf Howard Cummert i jego zespół. Naprawdę czułem, że te place zabaw, które mieliśmy każdego dnia, były cudowne. I to były wizualizacje, które mogłem [niemal] wyciągnąć ze zrzutów ekranu z gier, zanim jeszcze pojawiliśmy się w pracy. Czułem, że są dokładnie odwzorowane.
W osobnej rozmowie, w której również brała udział Serialowa, ekranowa Lucy, czyli Ella Purnell zdradziła, jak przedstawiały się proporcje praktycznych efektów specjalnych względem tych komputerowych na planie "Fallouta". Aktorka wymieniła też kilka swoich ulubionych przykładów, które od podstaw zbudowali filmowcy, jak krypty.
— Szczerze mówiąc, myślę, że było to prawdopodobnie jakieś 80-90% efektów praktycznych na 20-10% [komputerowych]. (…) Scenografia – muszę pochwalić Howarda i cały jego zespół, który wykonał niesamowitą robotę budując scenografię – krypty, kombinezony czy miasto Filly. To znaczy każdy plan, w którym można się zgubić na wiele godzin. Każdy szczegół, wiecie, wystarczyło wybrać dowolną książkę z regału i otworzyć ją, a ta byłaby pełna. Dbałość o szczegóły jest wprost fenomenalna. (…) Pip-Boy był kolejnym naprawdę zabawnym urządzeniem do interakcji. Zasadniczo był to przypinany iPhone w magnetycznym urządzeniu, które się otwiera i zamyka, ale można było wchodzić z nim w interakcje.
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o kulisach produkcji, sprawdźcie, w jaki dokładnie sposób serial "Fallout" wiąże się z grami. Możecie też dowiedzieć się, czy aktorzy "Fallouta" grali w gry. W międzyczasie przeczytajcie też, co okazało się dla twórców największym wyzwaniem przy adaptacji "Fallouta" i dlaczego Ghul miał być sexy.
By dowiedzieć się, co o serialu myśli Serialowa, koniecznie sprawdźcie nasz tekst: Fallout – recenzja serialu.