Top 10 najlepszych seriali kwietnia 2024. "Szōgun", "Reniferek", "Fallout", "Ripley" i inne hity miesiąca
Redakcja
4 maja 2024, 10:28
"Fallout" (Fot. Amazon Prime Video)
Które seriale z kwietnia warto nadrobić? W naszym top 10 najlepszych seriali znalazły się takie tytuły, jak "Reniferek", "Fallout", "Ripley" oraz oczywiście "Szōgun", który zakończył się fenomenalnym, zaskakującym finałem.
Które seriale z kwietnia warto nadrobić? W naszym top 10 najlepszych seriali znalazły się takie tytuły, jak "Reniferek", "Fallout", "Ripley" oraz oczywiście "Szōgun", który zakończył się fenomenalnym, zaskakującym finałem.
10. Sugar (nowość na liście)
"Sugar" może nie zwalił nas z nóg, mimo że tytułowego detektywa gra Colin Farrell, ale dostarczał nam w piątki pożądanej dawki noirowego klimatu we współczesnej scenerii, ale klasycznych konwencjach. Pełne brudnych interesów i obrzydliwie bogatych rodzin z paskudnymi sekretami Los Angeles, a w nim ostatni sprawiedliwy, elegancki John Sugar, fan kina i, nie do końca z wyboru, opiekun uroczego psiaka. Detektyw szuka zaginionej dziewczyny, odkrywa brzydkie tajemnice, nawiązuje skomplikowaną relację z Melanie (Amy Ryan), a to wszystko w zaledwie pięciu dobrze skrojonych, niczym garnitur Sugara, krótkich odcinkach. W maju już dzieje się coś, co zupełnie zmienia serial, ale w kwietniu mogliśmy się cieszyć klasyką w solidnym wydaniu. [KC]
9. Dżentelmen w Moskwie (nowość na liście)
Klasyczna, elegancka i bardzo stylowa opowieść, która zabiera nas do Rosji czasów bolszewickiej rewolucji i późniejszych. Jej główny bohater – tytułowy "Dżentelmen w Moskwie" – to hrabia Aleksander Rostow (Ewan McGregor), przedstawiciel dawnej rosyjskiej arystokracji, który cudem unikając egzekucji, zostaje skazany na "dożywocie" w moskiewskim hotelu Metropol. My zaś obserwujemy jego zamknięcie na przestrzeni upływających lat, śledząc, jak nie tylko się do specyficznych warunków przyzwyczaja, ale stopniowo buduje wśród nich nowe przyjaźnie, związki, a nawet zakłada swoistą rodzinę. Wszystko to na tle burzliwych czasów, które w serialu są jednak tylko tłem dla prostej, acz wciągającej i pełnej szczerych emocji historii, jakich w telewizji nie ma dziś wiele. [MP]
8. Pohamuj entuzjazm (awans z 9. miejsca)
"No Lessons Learned" – ogłosił Larry David już w tytule finału "Pohamuj entuzjazm", żebyśmy sobie przypadkiem nie pomyśleli przed włączeniem odcinka, że coś z nim nie tak. Credo towarzyszące najpierw "Kronikom Seinfelda", a potem solowemu projektowi Davida, znalazło swoje piękne potwierdzenie w ostatnim odcinku, a jednocześnie dostaliśmy coś, na co czekaliśmy latami: powrót za więzienne kraty, wizytę Jerry'ego Seinfelda i jakże urocze mrugnięcie okiem do wszystkich tych, którzy finału "Kronik Seinfelda" szczerze nienawidzili od ponad dwóch dekad. Panowie w przewrotny sposób dali nam to, czego chcieliśmy, wszyscy się pośmiali i poszli do domów. I tylko szkoda, że ten finał bardzo mocno wybrzmiewa jak koniec pewnej epoki, zarówno jeśli chodzi o HBO, jak i komedię jako taką. A to, co się zaczyna, jakoś nie wydaje się lepsze. [MW]
7. Sympatyk (nowość na liście)
Serial HBO, który kojarzycie zapewne z poczwórnej roli Roberta Downeya Jr.. Zapewniamy jednak, że "Sympatyk" to coś więcej niż popis znanego aktora. Rozgrywająca się w latach 70. historia zabiera nas do Wietnamu czasów końca wojny i Stanów Zjednoczonych, w których chcąc nie chcąc ląduje Kapitan (Hoa Xuande) – wietnamski podwójny agent skrycie szpiegujący Amerykanów dla swojego komunistycznego rządu. Jego skomplikowana historia to mieszanka wojennej satyry, czystej groteski i dramatu człowieka rozdzielonego między dwoma światami, lecz niepasującego w pełni do żadnego z nich. Czasem straszna, czasem śmieszna opowieść nie należy do najłatwiejszych w odbiorze, ale warto się z nią zmierzyć, bo to telewizja wysokich lotów, zarówno pod względem fabularnym, jak i realizacyjnym. [MP]
6. X-Men '97 (nowość na liście)
Niezły początek "X-Men '97", który jednak nie wystarczył, żeby załapać się na naszą listę przed miesiącem, zupełnie nie przygotował nas na to, co marvelowska animacja przyniosła w kwietniowych odcinkach. Ogromne emocje, prawdziwe dramaty, serialowe zdarzenia o daleko idących konsekwencjach – to wszystko sprawiło, że serial Disney+ oglądaliśmy przez ostatnie tygodnie, siedząc jak na szpilkach i czasem nie mogąc uwierzyć w to, co się wyprawia. Nie obyło się przy tym bez złamanych serc, bo tych po tragicznych wydarzeniach w Genoshy jest wśród fanów "X-Menów" bez liku. Nie wiemy, czy uda się je jeszcze jakkolwiek uleczyć i co właściwie musiałoby się stać, żeby to przebić, ale i tak nie możemy się doczekać, żeby zobaczyć, dokąd ta historia zmierza. [MP]
5. Szepty mroku (awans z 7. miejsca)
W zaledwie sześcioodcinkowym 2. sezonie, z czego cztery ostatnie odcinki polskie AMC pokazało w kwietniu, "Szepty mroku" zmieściły świetną kryminalną historię, o stawkach jeszcze wyższych niż poprzednio. Był i bezwzględny morderca, i jego jeszcze gorszy mocodawca. Znalazło się miejsce na femme fatale, bolesne pożegnania z niektórymi postaciami i nieuchronne powroty innych. A tym wszystkim Joe Leaphorn (Zahn McClarnon) stanął przed moralnym dylematem, który rozstrzygnął w zdecydowanie mroczny sposób. Ale czy możemy się dziwić, skoro o wyjątkowości tego serialu decyduje właśnie klimat terytorium Navajo, gdzie nawet stróż prawa wie, że na państwową ochronę członkowie rdzennych plemion nie mają co liczyć? Już czekamy na 3. sezon, chociaż jeszcze to trochę potrwa. [KC]
4. Fallout (nowość na liście)
Kolejna udana ekranizacja popularnej gry wideo, która znów przenosi nas w postapokaliptyczne realia. Mimo tego pozornego podobieństwa, "Fallout" nie mógłby się jednak bardziej różnić od "The Last of Us". Serial Amazona porzucił bowiem brutalny realizm na rzecz bardziej przystępnej groteski. Efektem jest historia, którą śledzi się łatwo i przyjemnie, nawet jeśli tocząca się w rytmie starych przebojów opowieść do takich nie należy. Mieszanka krwawej komedii z ponurą wizją przyszłości sprawdza się na ekranie, oferując klimatyczny a jednocześnie wyjątkowo barwny obraz świata po apokalipsie. Dodajmy do tego udany casting (beznosy Walton Goggins!), znakomitą realizację i mnóstwo atrakcji dla fanów oryginału (choć to nie jest serial tylko dla nich), a przestanie dziwić, że "Fallout" odniósł sukces. [MP]
3. Ripley (nowość na liście)
Jeśli myśleliście, że utalentowany pan Ripley może być tylko jeden, Andrew Scott do spółki z twórcą serialu Netfliksa, Stevenem Zaillianem, właśnie nam udowodnili, że nie. Da się to zrobić zupełnie inaczej, główny bohater może być znacznie mroczniejszy i bardziej socjopatyczny, a opakowanie wszystkiego w czerń i biel może nadać tej historii zupełnie nowego wymiaru. Ośmioodcinkowy miniserial "Ripley" nie jest co prawda całkiem bez wad – tu i ówdzie byśmy go na przykład skrócili – ale stylowa oprawa, inne rozłożenie akcentów i zupełnie nowe podejście do tytułowej postaci sprawia, że wydaje się zaskakująco świeży, zwłaszcza jak na historię napisaną w latach 50., i doskonale pasuje do współczesnej telewizji, wciąż tak samo zakochanej w skomplikowanych, niejednoznacznych charakterach. Elektryzujący Andrew Scott i włoskie widoki w klimacie noir – wygląda na to, że dokładnie tego potrzebowaliśmy tej wiosny. [MW]
2. Reniferek (nowość na liście)
Serial, o którym pisaliśmy (Reniferek – recenzja), że ze względu na brak promocji pewnie zostanie w niszy, okazał się zaskakującym przebojem, kiedy już ludzie dowiedzieli się o jego istnieniu. "Reniferek", trudny w odbiorze ze względu na drastyczne rozliczenia z historią molestowania, stalkingu, traumy, to fantastycznie odważne działo Richarda Gadda, z genialną rolą Jessiki Gunning. Opowieść o wzajemnym uwikłaniu, niemożności wyjścia z matni przeszłości, rzutującej na teraźniejszość i przyszłość, na długo zostaje w pamięci. Zamiast wikłać się w zakrawające o obwinianie ofiary kontrowersje wokół serialu, lepiej docenić, jak zmienia on sposób mówienia o molestowaniu doświadczanym przez mężczyzn, jak fenomenalnie został napisany i zagrany. Czujemy, że pojawi się na niejednej liście najlepszych rzeczy w tym roku. [KC]
1. Szōgun (utrzymana pozycja)
W kwietniu "Szōgun" doczekał się wreszcie naprawdę silnego konkurenta, ale i tak wygrał, przypieczętowując tym trzymiesięczną serię zwycięstw, trwającą cały dziesięcioodcinkowy sezon. Pewnie nie mogło być inaczej, skoro ostatnie cztery odcinki przyniosły mnóstwo zaskakujących zwrotów akcji w politycznych intrygach, szokujące zmiany sojuszy, rozwój pięknego romansu i jego brutalny kres, a także pożegnanie z kilkoma postaciami, uświadamiające nam, jak bardzo zżyliśmy się z bohaterami i bohaterkami tej, tak przecież odległej czasowo i kulturowo, historii.
Kwietniowe odcinki, w tym finał, pokazały, że nie potrzebujemy wielkich bitew, by zaangażować się w wojnę o przyszłość Japonii. Konsekwentnie też dowiodły, że na szczęście dla jakości serialu cały czas mieliśmy do czynienia z opowieścią na warunkach Toranagi (Hiroyuki Sanada), z mocnym upodmiotowieniem innych postaci spoza zachodniego kręgu. Jeśli ponownie sięgać po kultowe dla wielu dzieła, to właśnie tak – z rozmachem, przemyślanym nowym podejściem do tematu i wielkimi emocjami. [KC]