"Gwiezdne wojny" jak "Gra o tron"? Showrunnerka "Akolity" tłumaczy ten duży zwrot akcji z 5. odcinka
Karol Urbański
28 czerwca 2024, 14:04
"Akolita" (Fot. Lucasfilm/Disney+)
5. odcinek "Akolity" przyniósł widzom sporo niespodzianek, których nieczęsto możemy spodziewać się po serialach z "Gwiezdnych wojen". Wydarzenia te skomentowała showrunnerka. Spoilery w dalszej części.
5. odcinek "Akolity" przyniósł widzom sporo niespodzianek, których nieczęsto możemy spodziewać się po serialach z "Gwiezdnych wojen". Wydarzenia te skomentowała showrunnerka. Spoilery w dalszej części.
5. odcinek serialu "Akolita" zdradził nam tożsamość tajemniczego Nieznajomego, którym okazał się Qimir (Manny Jacinto), przemytnik działający na rzecz Sithów. Ponadto ostatnie wydarzenia poskutkowały śmiercią licznych postaci. O najważniejszych wydarzeniach z 5. odcinka opowiedziała showrunnerka serialu, Leslye Headland.
Akolita odcinek 5 – showrunnerka komentuje zwrot akcji
W rozmowie z Entertainment Weekly Headland stwierdziła, że w jej opinii najważniejszą niespodzianką dla widzów 5. odcinka nie będzie odkrycie tożsamości Nieznajomego, lecz właśnie rzeź, w której życie straciło sporo bohaterów. Co więcej, twórczyni przyznała, że w pewnym sensie zależało jej na tym, by fani powiązali wcześniej Qimira z zamaskowaną postacią.
— Myślę, że dobry twist nie polega na ukrywaniu wszystkiego przed widzami, a następnie rzucaniu im tego w stylu: "Patrzcie, a to jest to, czego się nie spodziewaliście! Ukryliśmy to tak dobrze, że tego nie widzieliście!". Myślę, że dobry zwrot akcji to sugerowanie, co ma się wydarzyć, a kiedy już to nastąpi, trzeba to pokazać bez grama litości czy sentymentalizmu.
Przechodząc do tego "właściwego twistu" Headland zaznaczyła, że zależało jej na tym, by wywołać u widzów poczucie bezpieczeństwa "ważnych" postaci. Wiązało się to ze wprowadzeniem przysłowiowego "mięsa armatniego" – bohaterów trzecioplanowych, które bardzo często służą filmowcom do "odstrzelenia", by wprowadzić na ekranie grozę. Headland wspomniała popularny w "Star Treku" motyw "czerwonych koszul", który oznacza wprowadzenie trzecioplanowych postaci przeznaczonych, by umrzeć, tuż po pojawieniu się na ekranie. Nazwa "czerwone koszule" wzięła się od koloru ich uniformów – najczęściej byli to pracownicy ochrony.
— To właśnie uwielbiam w wykorzystywaniu "czerwonych koszul". Myślisz sobie: "OK, on po prostu zabije grupę czerwonych koszul i wszyscy będą mieli się dobrze", a tu nagle: "O mój Boże, Jecki nie żyje. OK, zamieniam się w słuch".
No właśnie, w 5. odcinku "Akolity" życie straciła wspomniana przez showrunnerkę Jecki. Wcielająca się w nią Dafne Keen skomentowała ten ruch twórczyni, komplementując ją za sporą odwagę w uśmiercaniu ważnych postaci.
— Jest tak wielu reżyserów w blockbusterowych sagach, którzy bardzo boją się zabijać swoich bohaterów i czują się komfortowo z przywracaniem postaci do życia i wszystkimi tymi małymi sztuczkami scenarzystów, które moim zdaniem są dość bezczelne. I naprawdę podoba mi się to, że [Headland] faktycznie zabija postaci. Bo jeśli nie sprawiasz, że robi się niebezpiecznie, to po co w ogóle tu jesteśmy? Dlaczego interesuje nas ta historia? Dlaczego nas to obchodzi?
Leslye ma taki kręgosłup jako scenarzystka, że potrafi sprawić, że zakochujesz się w tych postaciach, a potem zarzyna je wszystkie jak świnie i mówi: "Tak, to jest nasz czarny charakter". Nie mówi, że jest taki wielki i przerażający, ale pokazuje ci, jak wielki i przerażający on jest.
Od samego początku emisji najnowszy serial z uniwersum "Gwiezdnych wojen" mierzy się z negatywnym odzewem wśród fanów. Ci zaczęli masowo wystawiać "Akolicie" fatalne oceny, krytykując m.in. różnorodny casting czy inkluzywność dla osób LGBTQ+. Nie przeszkodziło to jednak w osiągnięciu przez "Akolitę" rekordowego wyniku oglądalności w dniu premiery na Disney+.