Z nosem przy ekranie #2: Jak grzyby po deszczu
Bartosz Wieremiej
13 kwietnia 2013, 20:37
Pogoda się nieco poprawiła, a o śniegu chyba wszyscy zdołali już zapomnieć. Niestety, pomimo okresowo silnego wiatru, umiarkowanego zachmurzenia i przelotnych opadów, do łask wróciło przerażające słowo spacer.
Pogoda się nieco poprawiła, a o śniegu chyba wszyscy zdołali już zapomnieć. Niestety, pomimo okresowo silnego wiatru, umiarkowanego zachmurzenia i przelotnych opadów, do łask wróciło przerażające słowo spacer.
Nie dziwcie się, że ów typ aktywności budzi we mnie strach. W końcu jak można się oddać spokojnemu nadrabianiu serialowych zaległości, gdy jest się regularnie wyciąganym na przechadzki po mieście słynącym z najgorszego powietrza w Polsce, a może i w całej Europie? W jaki sposób wcielać w życie w pełni ułożony plan najbliższych tygodni, kiedy Kraków terroryzują miłośnicy dotleniania się zawartością okolicznych kominów i rur wydechowych?
A tak chciałem się zmierzyć finałami produkcji, których nie potrafiłem kiedyś pożegnać ("Chuck"). Zobaczyć seriale, które porzuciłem po 1. sezonie ("The Killing"). Miałem nawet nadrobić "Mad Men" – dzieło od kilku już lat ciążące mi na sumieniu.
Przydałaby się jakąś porządna burza albo chociaż malutkie oberwanie chmury. Droga pogodo, popsuj się trochę!
A tymczasem…
…w ramach straszenia widzów słówkiem na "s", Will Graham (Hugh Dancy) i Jack Crawford (Laurence Fishburne) zorganizowali widzom wycieczkę po telewizyjnym lesie. Wpierw mogliśmy zwiedzić słynny strych z porożami w typowym amerykańskim domku z bali, a następnie zobaczyć lokalną uprawę grzybów w Elk Neck State Forest w stanie Maryland.
"Hannibal" nie jest pierwszym serialem, który w ostatnich tygodniach zaproponował widzom tak specyficzne grzybobranie. Kilkanaście dni temu swoją prywatną uprawę pokazali twórcy "Bones", którzy zresztą w ostatnich miesiącach chyba nie mają szczęścia do własnych pomysłów. Kiedy w lutym wysilili się na epizod poświęcony roller derby, "The Doll in the Derby", kilka tygodni później w "Hawaii Five-0" zaprezentowano widzom "Na Ki'i (Dolls)". Gdy w gościnnej roli jednego z głównych podejrzanych w "The Twist in the Plot" pokazali widzom Vika Sahaya, to kilka dni później ten sam aktor znalazł się w jeszcze większych gościnnych opałach w "NCIS" ("Canary").
I pewnie dzięki tej mieszance dziwnych pomysłów oraz zwykłego pecha, jesienno-zimowy sezon 2012/2013 już zawsze będzie mi się kojarzył z grzybkami jeżdżącymi na wrotkach w rytm muzyki duetu Jeffster. Wyobraźcie sobie, że przed waszymi oczami właśnie rozpoczyna się wielkie leśne Grzyb Derby o pozłacany puchar Królestwa Różowego Mchu…
Na marginesie, chyba byłby z tego całkiem niezły pomysł na absurdalnie uroczą grę.
Za to ostatnio…
…the Rammer Jammer dorobił się nowej pary właścicieli. Dzięki odrobinie przebiegłości Lemon (Jaime King) i Wade (Wilson Bethel) wytrwali do samego końca konkursu z czerwoną łódką w roli głównej i ostatecznie przejęli nieźle prosperujący biznes. To jeden z najlepszych pomysłów, na jaki wpadli scenarzyści w tym sezonie "Hart of Dixie" – w końcu starsza panna Breeland i pan Kinsella mają potencjał, by stać się jedną najbardziej dysfunkcyjnych par w gastronomicznym światku.
Na zaledwie kilka minut…
…"NCIS" ponownie zawitało w 2005 roku. Wszystko dzięki obecności na ekranie Alana Dale'a, aktora, który w ostatnich latach pojawił się chociażby w "The Killing" czy w "Once Upon a Time". Dla przypomnienia, grany przez Dale'a Tom Morrow pełnił funkcję dyrektora NCIS w czasach, gdy jednym z głównych wątków komediowych było podszczypywanie CSI, a do zajęć agentów należało narzekanie na ograniczony budżet i niczym nieskrępowane wgapianie się w Sashę Alexander.
Wiele uroku straciło…
…młodsze rodzeństwo mojej ulubionej produkcji, czyli "NCIS: Los Angeles". W wyemitowanym ostatnio "Purity" lokalna banda pacyfistów, miłośników edukacji oraz samozwańczych obrońców moralności, postanowiła bronić swoich pociech za pomocą zadziwiającej ilości cyjanku potasu i fałszywych wiadomości pisanych po arabsku. Całemu Los Angeles groziło zatrucie wody pitnej, a osoba odpowiedzialna za tak durną sprawę tygodnia, przez kolejny miesiąc powinna korzystać jedynie z butelkowanej wody. Strach pomyśleć, co się będzie działo w ostatnich odcinkach sezonu.
W telewizji zabrzmiało…
…"Clap Hands" śpiewane przez Toma Waitsa. Ten wspaniały utwór zwieńczył ostatnią w tym roku prezentację nowatorskiej metody tortur znanej szerokiej publiczności jako 2. sezon "House of Lies". Jakież to szczęście, że Showtime preferuje raczej krótkie sezony.
http://youtu.be/cvMy1xOh6cw
Do przyszłego tygodnia!